Siedziałem przy stoliku z Kuro, czując dziwną niezręczność, kiedy cały czas głaskał mnie po głowie, nawet kiedy chciałem skupić się na czytaniu, a on oglądał jakiś program w telewizji, jedząc chipsy drugą ręką. Jego dotyk był tak odprężający, że mógłbym zasnąć.
- Wiesz co, Kenma? - usłyszałem nad sobą, ale byłem zbyt niepewny siebie, by podnieść wzrok. - Podobasz mi się - wytrzeszczyłem oczy, kiedy to powiedział. Jego głos brzmiał wtedy pewnie, a jednocześnie tak delikatnie, jakby zaraz miał się złamać. Przez chwilę myślałem, że się przesłyszałem. Prosiłem w duchu o to, żeby to powtórzył. Tym samym tonem...
- Dopiero niedawno zrozumiałem co czuję. Pewnie nigdy się tego nie dowiesz i to może lepsze wyjście... Ale mam satysfakcję, że to powiedziałem - ujął moją twarz w dłonie i zwrócił tak, bym patrzył prosto na niego. - Chciałbym Cię pocałować, ale boję się, że uciekniesz... - czułem jak moje oczy przeszły łzami, ale nie mogłem pozwolić, żeby wpłynęły. Kuro nie mógł dowiedzieć się o tym, że słyszę. Zorientowałem się, że ciemnowłosy jest coraz bliżej mnie. Wyrwałem się gwałtownie z jego objęć, będąc przerażonym, że dotknie moich ust. Chciałbym móc mu na to pozwolić.
Kuro, też chciałbym Cię pocałować.
- Ach, rozumiem... - zrobił minę skrzywdzonego szczeniaka, a mnie obeszły wyrzuty sumienia. - Więc to jest nieodwzajemniona miłość...
Nie chciałem wychodzić. To moje ciało się mnie nie słuchało i dobrowolnie zaczęło iść w stronę wyjścia. Głęboko w środku błagałem o odwagę, o to, żeby się zawrócić i go pocałować, o to, żeby się odezwać, ale nie wiedziałem co to odwaga. Mimo to, wzrosła we mnie pewna determinacja i kiedy tylko otworzyłem drzwi, rozprzestrzeniła się na całe moje ciało. Wszystkie organy i krew, całą skórę i duszę... Wszystko obeszło determinacją.
Obróciłem się z impetem w jego stronę, zacisnąłem usta w niezgrabną prostą linię i pocałowałem go z mocno zaciśniętymi powiekami. Nie było to podobne do tego co robią w telewizji, ale nie mogłem inaczej. Sam fakt, że dotknął moich ust, mojego lęku napawa mnie niezrozumiałą dumą i nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Patrzyłem na jego zdziwioną minę i szybko nabazgrałem coś na kartce.
"Ja też" podałem mu przedmiot, a on spojrzał na mnie z lekkim zaciekawieniem, kiedy przeczytał dziwnie tajemniczą wiadomość. Przecież nie mogłem dać mu jasno do zrozumienia, że usłyszałem jego wyznanie. Że nie jestem głuchy na jego problemy i zmartwienia. Rzuciłem w myślach ciche "Przepraszam", wiedząc, że nie pomagam mu ze świadomością. Jestem tchórzem, okropnym człowiekiem. Nigdy nikomu nie pomagałem, mimo że wydawało mi się, że dla niego zrobię wszystko...
Przepraszam, Kuro.
CZYTASZ
Silence | Kuroken (Haikyuu)
FanfictionKenma odkąd skończył osiem lat boi się otwierać usta. Kuro myśli o samobójstwie już czwarty rok. Czy Kenma zdoła pokonać swój lęk, by mu pomóc? Czy może to Kuro musi pomóc Kenmie?