Podziękowania.

4.3K 563 109
                                    

Dni mijały mi jak sekundy, tygodnie jak minuty, a miesiące, jak godziny. Skończyłem już drugą klasę i właśnie zaczynały się wakacje. Kuro zakończył swoją przygodę z liceum, przez co ten czas wolny był dla mnie koszmarem. To nie tak, że się nie spotykaliśmy, ba, robiliśmy to nawet jeszcze częściej, ale z każdym dniem zastanawiałem się czy Kuro przyjdzie na miejsce spotkania.
Złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku i położyłem się na jego klatce piersiowej. Słyszałem jego bicie serca, które biło wyjątkowo szybko.
Lubię dźwięk twojego serca, Kuro. Poczułem jak chłopak bawi się moimi włosami i uśmiechnąłem się na te uczucie. Zamknąłem oczy i po krótkiej chwili odpłynąłem. Nie byłem ani trochę śpiący, a jednak zasnąłem.

Byłem dzieckiem. Miałem z siedem lat i gdzieś biegłem, a mnie goniła jakaś rudowłosa dziewczynka. Nie czułem się dobrze, chyba płakałem.

- Kenma, zaczekaj! - złapała mnie za skrawek koszuli, która była obowiązkowo ubierana do szkoły. Odepchnąłem ją zapłakany.

- Nie obchodzi mnie co mówisz! - krzyknąłem. Ja. To ja krzyknąłem. Mój głos był wyjątkowo przyjemny. Ciekawe jak jest teraz...

- A mnie nie obchodzi to, że żyjesz! - wytknęła mi język, a ja się zdziwiłem. Wtedy wziąłem te słowa do serca. Rozpłakałem się jeszcze bardziej i uciekłem. Zastanawiało mnie dlaczego stamtąd wybiegłem już przedtem. Oni mi coś zrobili.

Otworzyłem powolnie oczy na to wspomnienie. Było ciemno za oknem i okazało się, że obydwoje zasneliśmy w tej pozycji. Ręka Kuro, którą mącił moje włosy, teraz bezwładnie w nich spoczywała. Czułem jak pode mną, równomiernie podnosi się jego klatka piersiowa. Wstałem delikatnie, tak żeby nie zbudzić chłopaka i zostawiłem mu liścik.
"Słodkich snów, kochanie" uśmiechnąłem się na narysowane wokół serduszka. Kiedy już miałem wychodzić, w pomieszczeniu rozległo się miałknięcie kota. Pogłaskałem go pośpiesznie i wyszedłem, zatrzaskując drzwi. Chłopak nigdy ich nie zamyka, więc czułem się bez winy.
Podobała mi się dzisiejsza noc. Księżyc tak jasno świecił... Szedłem przez uliczki, czując, że powinienem przyspieszyć kroku. Od dłuższej chwili słyszałem już jakieś rozmowy. Nie wiedziałem czy to w mojej głowie, czy...

- Ej, blondi! - wzdrygnąłem się na potężny głos. Nie brzmiał miło. - Masz troche kasy? - zaśmiał się, ale ja starałem się nie odwracać. - Słyszysz ty mnie w ogóle? - czułem, że podchodzi coraz bliżej mnie.

- On nie, ale ja tak - usłyszałem dobrze znany mi głos. Obróciłem się gwałtownie. Kuro. - Nie macie czego tu szukać - stanął przede mną, żeby mnie osłonić.

- A ty to kto? Co możesz mi zrobić? - zaczął się śmiać.

- Policja będzie za 3... 2... 1... - wszyscy usłyszeliśmy radar, a oni zaczęli uciekać. Kuro westchnął. - Jak dobrze, że pomyślałem o zawiadomieniu ich już wcześniej...
Chciałem mu w jakiś sposób podziękować, dlatego wtuliłem się w niego gwałtownie, a on odwzajemnił uścisk, głaszcząc mnie tradycyjnie po głowie.
Dziękuję... Że jeszcze żyjesz.

Silence | Kuroken (Haikyuu)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz