Rozdział 2

688 58 17
                                    

Niedobrze mi.

Nie do końca byłem pewien czy jest to spowodowane smrodem panującym w tutejszej okolicy, czy raczej tym, że nie miałem teraz absolutnie ochoty widzieć żadnego człowieka,a tym bardziej tej suki.

Chcę do domu.

,,Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, Jay'' - pomyślałem sobie. Właśnie znajdowaliśmy się w Styxie, szukając jakichkolwiek śladów Clouse'a. Pamiętam, że jeszcze w drodze zadzwoniłem do Sensei'a i pytałem czy mogę wrócić. Z moim obecnym stanem emocjonalnym nie miałem siły walczyć, rozmawiać, a nawet chodzić. Ale Wu, jak to on, dobro misji uznał za ważniejsze niż moje. Chcąc nie chcąc, teraz włóczę się po tej dziurze razem z drużyną, o ile mogę ich tak w ogóle nazwać, po tym co mi zrobili.

Teoretycznie nie powinienem obwiniać wszystkich za czyjeś błędy, prawda? Ale wiecie jak to jest - kiedy jesteś na kogoś zły, automatycznie wszyscy tracą w Twoich oczach. Wyżywasz się na bliskich, rodzinie, przyjaciołach... nie masz na to wpływu. Jedno słowo - EMOCJE. Uczucia Tobą zawładnęły. Złość, smutek, rozżalenie. Masz ochotę wszystkich zranić, bez względu na skutki, bo myślisz, że poczujesz się po tym lepiej. I rzeczywiście, tak jest przez moment, ale potem zaczynasz rozumieć swoje błędy i starasz się przeprosić.

Jednak ja teraz miałem ochotę zabić wszystkich prądem.

Leniwie przesunąłem wzrokiem po tutejszych straganach i porcie. Nic nadzwyczajnego. Jak to mówią: brud, smród i ubóstwo. Ta okolica kojarzyła mi się niemile ze złodziejami, kłamcami, wrogami. Coś jak zakazana ziemia. Najlepsze jedzenie smakowało tu gorzej niż normalnie, a cała radość gdzieś uciekała. Przyszło mi na myśl, że mój obecny nastrój pasuje teraz idealnie do tego miejsca.

Rozejrzałem się za frajerami, z którymi tu przylazłem. Kai zachwycał się lalką, którą znalazł właśnie na jakimś wysypisku, a Lloyd rozmawiał z Misako. Gdy się rozłączył, podszedł do nas, jak zwykle z dziwną radością. Lubił misje, lubił akcję. To było całe jego życie.

Ale nie moje, niestety.

- Szukamy dalej i oczy dookoła głowy, jasne? - nakazał szybko zielony ninja.

Westchnąłem zrezygnowany i rozejrzałem się. Zobaczyłem coś, co podsunęło mi ochotę wyżycia się trochę na Kai'u. Czemu on? Bo akurat trafiła się okazja, a ja jestem wkurwiony jak cholera.

- Hej, kolejna lalka! - zawołałem ze złośliwą satysfakcją, podnosząc ją i ukazując wszystkim. Następnie wskazałem w miejsce, gdzie leżał ich cały stos.

- Sporo tego tutaj. - spojrzałem ze sztucznym uśmiechem w kierunku Kai'a. Brązowowłosy westchnął zażenowany i odrzucił lalkę, którą trzymał za siebie. Ogarnęła mnie dziwna radość.


,, Nie Jay.''

,, Nie rób tego.''

'' Stajesz się jak ona.''


***

Szum samochodów. Błysk świateł drogowych. Ludzie spieszący się do pracy, lub wracający z nocnej zmiany. Może idą odebrać dzieci ze szkoły, albo spotkać się z przyjaciółmi w kawiarni? Tego nikt nie wie. Każdy z nich ma swoje sprawy, własne życie. Własną oddzielną historię, którą pisze.

Ninjago City tętni życiem.

Swoim ułożonym, a jednocześnie oryginalnym, niecodziennym dniem. Codziennie dzieje się coś innego.

Na przykład niecodziennie widuje się pomarańczowego człowieka czarnym zarostem, ubiorem sprzed trzech wieków i długą kitką z tyłu głowy. Sam mężczyzna wydawał się też być zdziwiony otaczającym go światem. Minął z lekkim zdumieniem samochody na pasach, omal nie powodując wypadku, a następnie wpadł przypadkiem na typowego przechodnia 21 wieku. Na jego nieszczęście, był to jeden z bardziej niemiłych typów.

Lego Ninjago - DelarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz