Dzwony kościelne biły jak oszalałe. Wciąż słyszałem je w swoich uszach.
Ding, dong, ding, dong...
Każde uderzenie zwiastowało coraz to szybciej nadchodzącą klęskę. Upadek. Mnie, moich przyjaciół i całego świata. Wszystko już praktycznie stracone.
Ding, dong, ding, dong...
Coraz szybciej mnie popychano w stronę drzwi, które otworzyły się nagle z wielkim hukiem. Świt? Zachód? Nie rozróżniam już pór dnia. W każdym razie pomarańczowe światło wpadało przez okna kościoła, prosto padając na złoty ołtarz. Clancee ww roli kapłana i Nadakhan jako mój przyszły małżonek na wieki wieków amen. Uroczo.
Uśmiechnąłem się słabo i bardzo powolnym krokiem zacząłem iść przed siebie. Słyszałem westchnienia piratów i sługusów usadowionych w ławkach. Powodem ich westchnień była oczywiście biała sukienka zdobiona złotymi ornamentami i niebieskie kwiaty lilii wplecione niesfornie w moje rude włosy. Piękna postać, gorzej z wnętrzem - pomyślałem wtedy o mojej kompletnie rozwalonej psychice.
Delar już wiecznie pośród wygód, sługusów, rozpieszczany do woli. Dostanie wszystko, czego chce. Wszystko! Gwiazdkę z nieba, magiczne moce czy najsłodszego cukierka pod słońcem. Wszyscy będą go szanować, lubić i się z nim przyjaźnić. Warunek był jeden.
Dać dupy Nadakhanowi. Tak wiesz Jay, raz na jakiś czas dać mu się po prostu solidnie wypieprzyć.
I to wszystko.
Nie licząc tylko stracenia swojego starego świata, przyjaciół, Cole'a...
Nawet nie zauważyłem, że od dłuższego czasu stałem już przy ołtarzu, a Clancee próbował coś usilnie przeczytać z książki.
- I od tej tu właśnie chwili aż po wie...wie...wie...wie...wie...wie...czność w tej oto świątyni połączą się wasze losy, a moc wielka na was spłynie...
Nadakhan widząc moje zmartwione spojrzenie szarpnął mnie gwałtownie za ramię.
- Dlaczego wciąż się oglądasz? Mówiłeś, że chcesz stać u mego boku... - uśmiechnął się i przybliżył do mojego ucha - Delarze...
- Czy Ty Nadakhanie, jedyny synu króla Kandżikana, bierzesz sobie tego mężczyznę za męża? - wskazał na mnie zielony wąż.
- Tak! - odparł zdecydowanie dżin.
- A czy Ty, Jay'u, ojej... Delarze bierzesz go sobie za męża i zgodnie z prawem dżinów ofiarowujesz mu moc i uwalniasz od przymusu spełniania cudzych życzeń?
Usłyszałem gwałtowny huk w sali za nami. Błagam was, szybciej! Przełknąłem nerwowo ślinę i zapytałem cicho:
- A dasz mi chwilę? Chcę się zastanowić...
- Chciał powiedzieć TAK. - Nadakhan nie cackając się długo chwycił dwie strzelby, jedną celując we mnie, a drugą w węża - Kończ już, chcę mieć wreszcie męża! Zabarykadować drzwi! Nikogo nie wpuszczać... - rozkazał ochrypłym głosem swoim sługom, a oni wnet wypełnili jego polecenie.
- Mów. Dalej. - wycedził kapitan przez zęby.
- A pod czujnym okiem siódmego słońca, niech ta korona splecie wasze losy,a nic, ani nikt ich nigdy nie rozdzieli... Wszem, wobec i na wieki, ogłaszam Cię Panem Życzeń!!!
Obejrzałem się za siebie i ujrzałem przerażonego Cole'a z resztą ninja. Nie, Cole, to nie tak, jak myślisz...
Nic nie powiedziałem!
Huk, błysk, grzmot. Zasłoniłem oczy od nadmiaru światła. Wokół Nadakhana krążyły niebiesko- złote płomienie, a jego oczy zaświeciły się gwałtownie pełne pożądania władzy absolutnej.
CZYTASZ
Lego Ninjago - Delar
FanficNasi ninja po wielu walkach, związanymi między innymi z wężonami, Overlordem i duchami mają już dosyć przygód i postanawiają trochę odpocząć, oddając się całkowicie sławie i bogactwu w stolicy. Zaczynają zyskiwać ogromną popularność w całym kraju, j...