Rozdział 13

438 30 16
                                    

~~~~

- Lecimy do miasta, prawda? - zadał mi pytanie czarnowłosy, gdy już wystarczająco oddaliliśmy się od statku piratów i nasza podróż na dobre się rozkręciła. W głosie Cole'a było słychać nutkę niepewności. W końcu nic nie widział i nie wiedział co się wokół niego dzieje. Trzymał mnie tylko od tyłu, kurczowo wtulając w swój tors, jakby bał się znowu mnie stracić.

- Tak, lecimy do miasta, zaraz będziemy na miejscu. - odparłem pewnie i skierowałem smoka w tylko sobie znane ustronie. Ninja uspokoił się i oparł tylko głowę na moim ramieniu.

Oczywiście, że nie lecieliśmy do miasta. I oczywiście, że nie zamierzałem uratować ani zieloniaka, ani blaszaka, ani nawet Cole'a! Pfff. Po co mi oni.

Mam siebie i dla mnie liczą się wyłącznie moje potrzeby.

Po jakimś czasie wylądowaliśmy na wyspie doktora Juliena. Smok zniknął, a my stanęliśmy na miękkim, wciskającym się między podeszwy butów, piasku. Odszedłem parę kroków od Cole'a, poprawiłem kapelusz na głowie i przyjrzałem się latarni. Była w całkiem dobrym stanie, pomimo dwóch lat zaniedbania. Prowadziły do niej kamienne schody, naokoło był większy kawałek zielonego gruntu. Oczami wyobraźni już widziałem swoją idealną, samotną ostoję z ogródkiem z ziemniakami, żeby robić własne chipsy i zajadać się nimi do końca życia opalając na leżaku na małej plaży. Mmmm....

- J-jay? -usłyszałem za sobą niepewny głos i odwróciłem się, by zobaczyć biednego jak mysz kościelna Cole'a, szukającego mnie bezsilnie ze wszystkich stron rękoma. Uśmiechnąłem się zadziornie pod nosem i wyciągnąłem miecz ze skórzanej, długiej kieszeni przy boku, po czym zbliżyłem się do niego powoli.

-  Tu jestem Cole... - odezwałem się słodkim głosem. W sumie idealnie przyda mi się jako nawóz do mojego ogrodu. Podszedłem do niego i uniosłem nad nim miecz, chcąc bez większych emocji wbić mu go w tętnicę szyi. Żegnaj słonko... Byłeś bardzo użyteczną lalką...

- Jay, jesteś! - ninja ziemi rzucił się na mnie gwałtownie i przewalił mnie na piasek, tuląc do siebie. Miecz odleciał gdzieś daleko w bok pomimo moich ponownych starań złapania go.

- Puść mnie Ty... - syknąłem, ale w tym momencie Cole zrobił coś, czego nie spodziewałem się z jego strony w ogóle. Wpił mi się natarczywie w usta, jakby zachłanny czułości z mojej strony, delikatnie muskając moje wargi swoim. Byłem słabszy, pomimo wszystko i nie byłem się mu w stanie wyrwać. Mogłem jedynie przyjmować wyrazy troski i miłości z jego strony, dając mu się bezczynnie całować. W sumie całkiem mi się to podobało...

Może zatrzymam sobie Cole'a jako mojego niewolnika do seksu?

- Jay tak Cię kocham... - oderwał się ode mnie wreszcie mężczyzna i palcami odszukał mój policzek by zacząć delikatnie go muskać i gładzić.

- Wiem. Ja też Cię kocham, Cole. - odparłem drętwo, z uwagą przyglądając się jego twarzy i oczom owiniętym w białą szmatkę.

- Jesteśmy na plaży w Ninjago City, prawda? Chodźmy poinformować policję, komisarza, Skylor, pomogą nam! - wypalił z nadzieją czarnowłosy i pomógł mi wstać, sam też to czyniąc.

Dobra, czas na brutalną prawdę.

- Cole, emm... Właśnie, nie bardzo. Nie jesteśmy w Ninjago City.

- ...Co?...

- No tak. Jesteśmy gdzieś indziej. Sam wybrałem to miejsce. Tu Nadakhan nas nie znajdzie.

- Ty... Oszukałeś mnie!!! - krzyknął nagle gwałtownie Cole, aż się przestraszyłem. Ziemia zatrzęsła się pod jego stopami, a ja odsunąłem się parę kroków.

Lego Ninjago - DelarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz