Rozdział 14

420 35 5
                                    

Jak długo to jeszcze potrwa...?

Jestem więźniem własnego ciała. Własnego, głupiego, wątłego ciała. Wszyscy chcą mnie wykorzystać. Może lepiej gdyby dusza odeszła i zostałoby same puste, posłuszne ciało? Wszyscy robili by z nim co chcieli, niczym wilki rozszarpałyby je wedle upodobania jak martwą owcę. Ale dusza.... Odeszłaby. I nie czuła by nic. Pustka. Nicość. Słodka ulga śmierci. Wieczny odpoczynek.

Leniwie podniosłem głowę skuty kajdanami do ściany w tym samym pokoju, w którym wylądowałem najpierw. Znowu te same złote ściany, te same meble, to samo otoczenie. Rzygać mi się tym już chciało. Już ciemność pod powiekami była bardziej interesująca, nieczęsto więc otwierałem oczy. Ale tym razem otworzyłem i przez przypadek znowu popełniłem kolejny błąd - spojrzałem w lustro naprzeciw mnie.

Lalka. Wykastrowana kukła.

Tak, dobrze słyszycie. Wykastrowana... Bez jakiegokolwiek narządu płciowego.

Nie chciało mi się żyć. Wszystko mnie bolało, pomimo tego, że rany się już podobno ,,goiły" - taaa mądrale. Sami odetnijcie sobie narządy i sprawdźcie sobie czy tak samo bezboleśnie będzie się wam na przykład, załatwiać. Ból. Płacz przy każdym najmniejszym ruchu. Ból, ból, ból.... Nie znam już innego odczucia.

Fajnie było być Jay'em. Takim małym, roześmianym Jay'em. To były całkiem dobre czasy. Granie w gry, ganianie się na smokach, wspólne ćwiczenia, rozmowy, przygody...

Fajnie było być Delarem. Pewnym siebie, niebojącym się niczego Delarem. Kimś, kto chciał zdobyć cały świat. Kimś, kto chciał tak naprawdę życia w dostatku i poczuciu wygranej.

Teraz jestem jednak kukiełką. Pustym ciałem bez poczucia tożsamości. Można zrobić ze mną co się chce. Nie będzie mi przykro, nie będę też już nigdy wesoły, ani smutny. Po prostu będę biernie posłuszny i pusty w środku. Obojętnie mi, co się ze mną stanie. Duszy już tu nie ma... Dusza dawno odeszła by dać sobie ulgę w nicości już na zawsze.

I ta blizna. Blizna na całą twarz. Blizna szpecąca ostatnie piękno, które we mnie zostało, czyli podobno wygląd. Wielka litera ,,N" wyryta mieczem na całej mojej twarzy. Pierwsza kreska tejże litery przechodziła przez lewy policzek i oko oraz kawałek czoła, druga kreska przez nos i usta, a trzecia przez prawy policzek i drugie oko, kończyła się po prawej stronie czoła. Kukiełka.

Bo kukły przecież mają swoich właścicieli, prawda?

Ciekawe kiedy zostanę odstawiony w kąt i będę mógł w spokoju umrzeć...

To było od pewnego czasu moje największe marzenie.

Meh. Ubrali mnie też w jakąś suknię. Białą suknię. Wyglądałem jak debil. Nie dość, że od razu po zjawieniu się w pałacu Nadakhan porządnie mnie zgwałcił, a następnie wykastrował, to teraz znowu muszę paradować w ubraniach jeszcze bardziej uniżających moją godność.  Suknia zdecydowanie mi nie pasowała, mimo, że służące się mną w niej zachwycały. Jakieś diamentowe ozdoby, wszędzie dekoracje i pomyśleć, że na początku miała cztery rękawy, póki ich nie odcięli! Myśl, że wcześniej tą suknię nosiła matka Nadakhana przyprawiała mnie o dreszcze i wymioty.

Dziś ceremonia. He...he... A tego tam, już zapomniałem jak ma na imię, ani widu, ani słychu. Może trzeba było lepiej samemu skoczyć...? O tak, zdecydowanie byłoby lepiej. Jestem głupi. Pławiłbym się teraz w luksusie, a on wił w cierpieniach.

Chociaż nie... Jay! - walnąłem się entuzjastycznie dłonią w czoło, co nie powiem, zabolało. Uch... Moja stara świadomość daje o sobie znać i pragnie przypomnieć, że kochała tego kogoś. Ja jednak... nie wiem. Lalki chyba nie umieją kochać...

Lego Ninjago - DelarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz