Rozdział 10

481 39 12
                                    

~~~~POV Cole~~~~

Wszystko idzie jak po maśle. Udało nam się wydostać z wyspy za pomocą Ronina, który przysłał po nas helikopter ratunkowy. Chyba się zorientował, że zrobienie z Ninjago osobistej krainy Nadakhana może ,,troszkę'' przeszkodzić jego interesom. A jak wiemy Ronin bez pieniędzy to Ronin na skraju padaczki.  Tak czy siak, nawet policja zgodziła się nam pomóc. Wszystko dla dobra krainy, w której wspólnie mieszkamy, żyjemy, przyjaźnimy się i nienawidzimy. Nasz świat jest naszym wspólnym, największym dobrem i jesteśmy w stanie nawet jako najgorsi wrogowie, złączyć wspólnie siły, aby go odzyskać.

By nie dopuścić do Apokalipsy.

Nie pozwolimy zrobić z siebie niewolników pod władzą Nadakhana. Nie pozwolimy by Jay był tak dalej traktowany. Ja nie pozwolę. A miałem już plan.

- Widzicie te współrzędne? Czerwone kropki oznaczają miejsca gdzie ostatnio wziął sobie we władanie kawałki ziemi dżin. Zane pomógł mi zlokalizować następne miejsce, gdzie uderzy. Pofruniemy razem z wyspą do góry i przebrani za piratów, spróbujemy odnaleźć Jay'a i otruć Nadakhana jadem Tygrysiej Wdowy. - wytłumaczyłem szybko zgromadzeniu, a był z nami Ronin, szeryf policji oraz dwie dziewczyny, które podobno wybitnie znały się na dżinach. Jedna miała na imię Alex, a druga Annie. Czasem miały swoje odchyły od rzeczywistości, ale wybitnie znały się na dżinach i to było teraz najważniejsze.

- Dżiny są niesamowicie przebiegłe i sprytne - uśmiechnęła się pod nosem blondynka Annie - jeśli zażyczycie sobie czegokolwiek, zawsze odwrócą to na waszą niekorzyść. Ale, jesteśmy w stanie z Alex opracować dla was na zlecenie, życzenie, którego nie będzie w stanie przekręcić.

- Po drugie: Żeby nie było podejrzeń, musicie zachowywać się jak piraci, mówić jak piraci, po prostu - być tymi piratami i w żadnym przypadku nie wychodzić z roli. Może to was zwyczajnie zgubić. A tego nie chcemy, prawda? - zaczęła mierzyć mnie w pasie miarą krawiecką, brunetka.

- Hmm... dla tego pana poprosimy XL-kę! -krzyknęła do stojących nieopodal stażystów, a oni zabrali się do pracy.

- Hej, wcale nie jestem gruby! - oburzyłem się, a Zane i Lloyd zaczęli chichotać.

- Ależ wcale nie słońce, jesteś tylko... hm... jakby to ująć... duży. -  podkreśliła ostatnie słowo Alex, a ja jeszcze bardziej zburaczyłem. Jestem szczupły, giętki i wysoki, pff! Co to za brednie, wcale nie noszę takich wielkich rozmiarów.

- Do pracy, do pracy! - popędziła nas Annie, mierząc resztę - Nie mamy zbyt wiele czasu. A wy w międzyczasie ćwiczcie już piracki język.

- Arrr, juhu majtkowie, jesteśmy piratami z dalekich stron! - zademonstrował z dumą swój ,,piracki'' akcent Lloyd, ale Annie i Alex miały miny jakby co najmniej zobaczyły bobra załatwiającego się na klopie w męskiej toalecie.

- Dobrze, yyy, uwagi na bieżąco: zielony nie łapie pirackiego - zauważyła Annie.

- A może niech będzie piratem niemową? - podsunęła pomysł Alex.

- Tak, genialnie, tak! Kiedy podlecicie, wystarczająco blisko...

- Cole nasz dzielny duch, wskoczy na pokład Twierdzy Nieszczęścia, zatruje Nadakhana jadem Tygrysiej Wdowy, wypowie wymyślone przez nas życzenie i załatwione. - złapała mnie za ramię brunetka.

- Wspaniale - mruknął sarkastycznie Ronin - I to ma być plan? Chcecie ich tam wysłać w ciemno, skoro nie wiedzą, czego się spodziewać, to jak mają pokonać piratów? Zaczarować ich?

- Widać, nie wszystko gruntownie przemyśleliśmy... ale hej, terminy nas gonią! Wiem, że plan nie jest doskonały, ale przynajmniej jest jakiś, najlepszy z najgorszych! Przypominam wszystkim, że nasz świat rozpada się właśnie na kawałki... oczywiście możemy czekać, pytanie brzmi, czy będzie jeszcze co ratować? Plan jest, jaki jest, jeśli nikt nie ma lepszej propozycji, po prostu zacznijmy działać! - spojrzałem na wszystkich wyczekująco. Po chwili wszyscy wstali i wzięli się do pracy. Westchnąłem, patrząc na piracką mapę powieszoną obok. Uratuję Cię Jay...

Lego Ninjago - DelarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz