#1

321 19 4
                                    

W te wakacje wprowadziłem się do Akron w stanie Ohio. Mój dom mieścił się na przedmieściach, więc poruszałem się na rowerze. Na początku nie mogłem się przyzwyczaić do myśli, że  przez cały rok nie zobaczę słonecznej Kaliforni – a co za tym idzie – mojej dorosłej siostry i dziadków. Mimo to nie byłem zły na rodziców. Wiedziałem, że pieniądze nie biorą się od tak. Tata dostał naprawdę dobrą propozycję pracy.

Przez dwa tygodnie odliczałem czas do rozpoczęcia roku. Poznałem się już z sąsiadami i wiedziałem, że nasze relacje będą się ograniczać, do życzenia sobie dobrego dnia. Za to rodzice natychmiastowo polubili się ze starszym małżeństwem. Kiedy oni zapraszali się wzajemnie na kolacyjki, grille i popołudniowe herbatki, ja siedziałem w pokoju i pisałem z Paulą.

Moja siostra była dla mnie jedyną osobą, z którą mogłem swobodnie porozmawiać o swoich obawach.


W końcu nadszedł ten wielki dzień. Założyłem czarną koszulę, szare rurki i zszedłem do salonu.

– Mamo, pomożesz? – spytałem, przewieszając przez szyję jasnoszary krawat.

Pokiwała głową i zawiązała mi go elegancko.

– Mam nadzieję, że tym razem ci się uda. – Ucałowała mnie w czoło, przedtem stając na palcach i poczochrała moje blond włosy.

Przewróciłem oczami. Oczywiście, musiała o tym wspomnieć.

W poprzedniej szkole, para dupków przyczepiła się do mojej orientacji. Co ja mogłem poradzić na to, że jestem bi?

Ułożyłem jeszcze włosy na żelu i już byłem gotowy.

– Podwieziesz mnie? – spytałem matki.

– Jak wrócisz?

– Na piechotę. To tylko kilkanaście przecznic.


Wysiadłem z samochodu i od razu poczułem się nieswojo. Większość ludzi już się znało. A co jeśli nie dostanę się do żadnej paczki? Nikt mnie nie zaakceptuje?

Ruszyłem w stronę hali, gdzie za chwilę miała się odbyć uroczystość rozpoczęcia roku. Połowa widowni była już zapełniona. Reszta kręciła się przy wyjściu. Usiadłem na jednym z granatowych krzesełek i wyciągnąłem telefon.

Przejrzałem facebooka, instagrama i zacząłem grać w Angry Birds.

Kiedy kończyłem trzydziesty level, usłyszałem jak moi sąsiedzi biją brawo. Odłożyłem telefon i zacząłem nasłuchiwać dyrektora. Mówił o tym, że Chemnitz High wypuściło w świat wielu utalentowanych, mądrych ludzi. Oznajmił, że liczy na nasze pokolenie. Że będziemy równie pracowici, wytrwali w pracy i inteligentni.

Orkiestra zagrała jeszcze hymn naszej szkoły i wszyscy wstali, by udać się do klas.

Moja mieściła się tuż obok hali, więc nie miałem problemu, by trafić. Usiadłem z tyłu przy oknie, by nie rzucać się w oczy. Po chwili już wszystkie miejsca były zajęte, oprócz tego obok mnie. Nie byłem z tego powodu jakoś szczególnie zmartwiony. No trudno.

Nasza wychowawczyni stanęła przy tablicy i uśmiechnęła się promiennie. Opowiadała głównie o tym, co mamy przygotować na na jutro. Czyli ogólnie sprawy organizacyjne.

Po piętnastu minutach złożyła ręce, życzyła powodzenia i owocnej pracy w najbliższym półroczu.

W tej samej chwili drzwi do klasy otworzyły się z hukiem. Do klasy wpadł czarnowłosy, wysoki chłopak. Miał na sobie białą koszulę i czarne spodnie.

One Kiss [Yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz