#6

138 17 6
                                    

Rano obudziłem się całkowicie wyspany. Przeciągnąłem się, ale czułem, że coś krępuje mój pełny ruch. Zacząłem szukać przyczyny, dotykając swojego ciała, jakkolwiek to zabrzmiało.

Dłoń Adriana ściskała moje biodro. Gdy uświadomiłem to sobie, gwałtownie zassałem powietrze. Bałem się, że nieprzyzwoite myśli doprowadzą do wstydliwej sytuacji.  Jednak nie zdjąłem jego dłoni. Chciałem, żeby zobaczył co zrobił.

Leżałem tak przez parę minut, czekając aż się obudzi. Zamknąłem oczy, gdy poczułem, że jego oddech przyśpieszył.

Poczułem, jak delikatnie zdejmuje swoją dłoń z mojego biodra. Zmrużyłem oczy najlepiej, jak potrafiłem, by zobaczyć jego reakcję. Spoglądał na swoją dłoń zaszokowany.

Wstał gwałtownie, a ja udawałem, że właśnie mnie zbudził.


Zaproponowałem mu, żeby wziął prysznic, jednak odmówił. Zaczęliśmy razem przyrządzać śniadanie. Adrian zrobił jajecznicę, przez którą kiszki grały mi marsza. Ja pokroiłem ser, sałatę i pomidory. Przyrządziłem kanapki i ustawiłem talerze na stole.

W tym momencie, ktoś zapukał głośno w drzwi. Adrian spojrzał na mnie zdezorientowany.

Poszedłem do przedpokoju i otworzyłem je niepewnie.

Carrie rzuciła mi się na szyję.

– Hej – powiedziałem lekko skołowany. Nie tak wyobrażałem sobie poranek.

– Przepraszam, że nie byłam na twoim przesłuchaniu – powiedziała chyba naprawdę szczerze. – Minnie, moja siostra, wymiotowała. Musiałam do niej pojechać. Niania nie wiedziała, co robić.

– Spoko – oznajmiłem.

Carrie chyba chciała wejść do mieszkania. Ja jednak uparcie stałem w drzwiach. Nie chciałam, by pomyślała sobie coś dziwnego.

– Wpuścisz mnie? – spytała, uśmiechając się.

Westchnąłem. Zrezygnowałem ze swojego genialnego planu. Ustąpiłem. Carrie przepchnęła się, mówiąc "przepraszam".

Weszliśmy do kuchni, gdzie czekał na nas Adrian. Carrie przestała się uśmiechać. Patrzyła na mnie to na niego. Nie dziwiłem jej się. Oboje byliśmy we wczorajszych ubraniach, w dodatku tak samo zgniecionych.

– Czy wy.. y? – wyjąkała.

– No coś ty – powiedziałem. – Adrian nie jest gejem.

Carrie uniosła brwi. Nadal nie była przekonana. Spuściła wzrok, a jej policzki dosłownie płonęły żywym ogniem.

– Zostawię was samych – oznajmił Adrian.

Zaprotestowałem, ale on uśmiechnął się znacząco i spojrzał na Carrie. Chyba chciał dać nam szansę.

Zaprowadziłem podłamaną dziewczynę do jadalni, gdzie stało przygotowane śniadanie.

– Miałeś to zjeść z nim – powiedziała bez emocji.

– Carrie, nie rozmawiajmy o tym. Powiedz mi lepiej, jak było na kółku biologicznym.

Dziewczyna nie odpowiedziała. Jedliśmy w milczeniu. Jej posępny wzrok na długo utkwił mi w pamięci.

Gdy sprzątałem talerze, zadała pytanie.

– Ty jesteś gejem, prawda? Powiedziałeś, że on nim nie jest. Ale ty tak? – Jej głos był.. gorzki?

Dłonie mi zadrżały. Bałem się, że talerze upadną i rozbiją się w drobny mak jak moje serce w tej chwili.

Szybka analiza. Adrian pociągał mnie i to cholernie. W dodatku uważałem go za przyjaciela. Znaliśmy się krótko, ale wiedziałem, że mogę mu zaufać. Był skryty, nie wiedziałem o nim za dużo, jednak wydawało mi się... on mnie lubił.

Jak było z Carrie? Lubiłem jej osobowość. Okazywała mi wiele różnych uczuć. Od tych najgorszych po najlepsze. W dodatku była śliczna. I chyba mnie polubiła.

– Nie jestem homo. Lubię dziewczyny – powiedziałem, a ona uniosła głowę. Wydawała się zaskoczona.

Sam taki byłem. Nigdy nie ukrywałem się ze swoją orientacją. A teraz? Ta dziewczyna chyba naprawdę wiele dla mnie znaczyła, skoro robiłem takie rzeczy. Powiedziałem jej prawdę, tyle że połowiczną.

Carrie pokiwała głową i złapała swoją torbę.

– Pójdę już.

– Co? Czemu? – Co zrobiłem nie tak?

– Nie zrozum mnie źle, ale muszę od ciebie odpocząć – powiedziała i wyszła z jadalni.


Weekend obrzydliwie mi się dłużył. Siedzieć samemu w domu nie było fajnie. Paula nie miała czasu – pracowała, by niedługo móc urządzić ślub i wesele. Eric oświadczył jej się dwa dni temu, ale dopiero teraz to powiedziała. Zazdrościłem jej – miała kogoś, kto ją kochał i nie mówił "muszę odpocząć".

Poszedłem na pływalnie, mając nadzieję na spotkanie Carrie. Niestety, nie było jej. Wypływałem się wtedy za wszystkie czasy. Byłem na nią wściekły. Adrianowi moja orientacja nie sprawiała problemu.

Ugh.

Wróciłem do domu prawdziwie skołowany. Zadzwoniłem do rodziców, upewniając się co do ich powrotu. Tak jak myślałem, mieli wrócić w piątek.

Wyciągnąłem wódkę z ich barku. Nie chciałem, myśleć o tych głupotach.

Po raz pierwszy upiłem się rok temu – miałem szesnaście lat. Sprawa była o wiele poważniejsza. Mama trafiła do szpitala. Ojciec jechał za nią, a mnie kazał zostać, by Paula mogła wrócić do domu. Prawdę mówiąc, wtedy nie po raz pierwszy spróbowałem alkoholu.

Ta cała sprawa zaczęła się wraz z tym, że ogarnąłem mój biseksualizm. To nie było tak z dnia na dzień, że z dupy powiedziałem "Robbie ma fajny tyłek" czy coś. Po prostu zakochałem się. Nawet mu to powiedziałem, a tydzień później pobił mnie z kolegami. Poleciało wtedy bluzg w moją stronę. Ciota czy pedałek były na porządku dziennym.

Wtedy napiłem się jednego piwa. Nie posmakowało mi. I dobrze – później nie piłem już go z tych powodów.

Jednak, gdy mama trafiła do szpitala wyciągnąłem wódkę i się zaczęło... Paula znalazła mnie nieprzytomnego. Gdy otworzyłem oczy, zaczęła się na mnie wydzierać. Rozpłakała się i powiedziała mi wtedy wiele nieprzyjemnych rzeczy. Ja natomiast powiedziałem jej, że już piłem i nic się nie działo. Byłem idiotą.

Tak wyszła sprawa z moim prześladowaniem i orientacją.


Rano obudził mnie słodki zapach naleśników. Zastanawiałem się, czy to jakiś anioł zstąpił na ziemię i chce mnie uratować. Wczołgałem się do kuchni (plecy bolały mnie cholernie od spania na podłodze) i moim oczom ukazał się Adrian. Był troszkę rozmazany, ale to nie ujmowało jego piękna.

– Oliver. – Odwrócił się. Jak zwykle jego włosy opadały mu na oczy.

– Adrian – wyszeptałem. W gardle miałem niemiłosiernie sucho.

Chłopak pomógł mi się podnieść i usadził na krześle. Podał mi szklankę wody. Wypiłem ją duszkiem, wyczuwając cytrynę.

– Skąd się tu wziąłeś? – spytałem, gdy nakładał mi naleśniki z bananami.

Usiadł na przeciwko. Złożył ręce i wycelował we mnie ostre spojrzenie.

– Dlaczego się tak uchlałeś? – zapytał, a ja poczułem zgniatające poczucie winy.

– Bez powodu. Chociaż nie. Jest powód. Powiedziałem Carrie, że jestem hetero.

– No i jesteś. W połowie – powiedział, czerwieniejąc Adrian. – Ale to nie powód by się nawalić i nie pójść do szkoły. Ciesz się, że pada dzisiaj deszcz i chciałem cię podwieźć. A ty jak największy idiota nie zamknąłeś drzwi.

Przeżuwałem naleśnik w milczeniu. Adrian co rusz podsuwał mi wodę. Martwił się o mnie.

Zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel.


Gwiazdki i komentarze miło widziane :D

One Kiss [Yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz