#12

127 12 8
                                    



O. Mój. Boże.

Tylko to cisnęło mi się na usta przez najbliższe godziny po pożegnaniu Adriana. Wciąż czułem jego słodki zapach i wiedziałem brązowe tęczówki.

Po części nadal do mnie nie docierało, co się stało. Mimo, że to nie było jakieś namiętne czy coś...

Jednak to było intymne. I nie wiem czy zwariowałem, ale było to dla mnie mega romantyczne.

Miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia. Adrian mnie POCAŁOWAŁ. Nikt inny. ON. Chłopak, który mi się podobał. Był moim przyjacielem.

Euforia nie mijała nawet wtedy, kiedy odrabiałem lekcje.

Minęła za to, kiedy byłem pod prysznicem. Dotarło do mnie to, że nie przegrałem zakładu z Carrie. Jednak to był potworne uczucie. Nie chciałem wykorzystać tego pocałunku jak jakąś błahostkę. Miałem dylemat: powiedzieć o nim Car i jej nie usługiwać czy wprost przeciwnie?

Zadecydowałem dopiero w łóżku. Byłem pewien, że nie chcę, żeby Adrian się dowiedział o takiej sprawie. Nie wtedy, gdy mam u niego jakiekolwiek szanse.


Dzień któryś tam

Gdy wstałem, pogoda nie uległa zmianie. Byłem pewien, że Adrian przyjedzie po mnie. I nawet mnie to cieszyło. Tylko, że strasznie się stresowałem. A raczej... Byłem przerażony. Jak miałem się zachowywać po jego pocałunku?

Z tego stresu strasznie się spociłem. Poszedłem pod prysznic, porządnie się wyszorowałem (zrobiłem nawet peeling), ponowie umyłem włosy i to trzy razy. Chciałem być pewny, że ładnie pachnę. Później nałożyłem na siebie masę masła do ciała.

Wysuszyłem włosy, ustawiłem je, starając się jak nigdy. Nawet się poperfumowałem.

Skrupulatnie dobrałem strój. Czarne jeansy, biały t-shirt i mój czarny, gruby kardigan do kolan.

Spakowałem plecak, zjadłem banana i odliczałem czas do przyjazdu Adriana.

W końcu, o ósmej czterdzieści pod mój dom przyjechała furgonetka. Wypadłem z kuchni jak... nieważne, coś szybkiego. To nieistotne.

Jednak, gdy zakładałem adidasy, usłyszałem głos mamy:

– Myślałam, że ja cię podwiozę?

Nie przestałem się ubierać.

– Podwiezie mnie kolega.

Mama oparła się o futrynę. Spojrzała na mnie z troską.

– To ten chłopak, który ci się podoba?

Wywróciłem oczami. Mama poprawiła swój szlafrok.

– Przynajmniej załóż coś ciepłego. – Poprosiła i podała mi czapkę z uszami pandy, która leżała na szafce.

– To prezent. Ale faktycznie, dzisiaj zimno – przytaknąłem i zastanowiłem się. – Mamo, mogłabyś ją szybko spakować do mojego plecaka? I jeszcze ten szalik?

Wyszedłem, trochę spóźniony. Byłem opatulony płaszczem i białym, grubym szalikiem (styl Harry'ego Stylesa też mi odpowiadał).

Adrian chyba po raz pierwszy wysiadł z furgonetki, by mnie powitać.

– Hej – powiedziałem.

Oboje się rumieniliśmy.

– Fajnie wyglądasz – oznajmił.

One Kiss [Yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz