#8

118 13 9
                                    

 Dzień pierwszy

W środę unikałem go jak ognia.

Do szkoły pojechałem sprintem na na rowerze, byleby mnie nie zgarnął po drodze. Obawiałem się spojrzeć mu w oczy, czy usłyszeć jego głos. Założyłem się o coś beznadziejnie głupiego. Przecież to niemożliwe, żeby Adrian mnie pocałował. I to w ciągu tygodnia. Miałem ochotę walnąć swoją pustą głową w umywalkę.

Musiałem porozmawiać z Carrie. Ten zakład był niedorzeczny. Nie miałem szans.

Jeszcze bardziej gryzło mnie nikłe podobieństwo tego, że Adrian... cóż cholernie mi na nim zależało. W ciągu niedługiego czasu stał się dla mnie... kimś więcej.

Zaparkowałem rower, ciężko dysząc. Chyba nigdy nie będę wystarczająco wysportowany. A już na pewno nie jedząc co dwa dni fast-foody.

Wszedłem do sali od angielskiego i zająłem miejsce. Na szczęście tę lekcję miałem i bez Carrie, i bez Adriana. Cudnie. Mogłem się skupić na nauce.

Gdy dzwonek oznajmił, że to koniec koszmaru, odetchnąłem. Jednak zaraz sobie przypomniałem, że spotkam Adriana.

Szlag by to trafił!

Ruszyłem w stronę sali od geografii. Tylko nie to!

– Hej. – Jego głos mnie ocucił.

Nie teraz! Nie jestem gotowy! – myślałem gorączkowo.

– Hej – odpowiedziałem.

Zadrżałem, gdy otworzył drzwi i przytrzymał je dla mnie. Przez przypadek musnąłem jego bluzę palcami i natychmiast dostałem wewnętrznego ataku.

Nie myśl o tym! - krzyczałem.

Adrian zrobił zdziwioną minę i usiadł miejsce za mną. Nauczyciela jeszcze nie było. Wyciągnąłem książki i zacząłem mazać w zeszycie. Najpierw nos, usta, oczy... aż zaczęło przypominać Adriana. Co ja do cholery wyprawiałem?

Ze złości wyrwałem kartkę i zacząłem ją zginać.

Odchyliłem się do tyłu na krześle. Prawie bym spadł, gdyby ktoś nie złapał mojego krzesła.

– Co się dzieje? – spytał Adrian szeptem. Czułem jego oddech na swoim uchu.

– Nic – wyjąkałem.

Spróbowałem wrócić na miejsce, ale on wciąż trzymał oparcie mojego krzesła.

– Dlaczego na mnie nie poczekałeś? Podwiózłbym cię – oznajmił z żalem.

Pierdol się – pomyślałem. – Nie daj mu się, Oliver. Nie daj się.

Na szczęście nie musiałem odpowiadać. Do sali wszedł nauczyciel, urywając naszą pogawędkę.


Kiedy nadeszła słodka godzina triumfu uciekłem z sali od historii, jak najszybciej się dało. W końcu! Scena, światła i przebrania rodem z Piły. O tak, tylko to trzymało mnie przy życiu przez lekcje.

Zero teen dram, które tak bardzo lubiłem oglądać. Ale nigdy nie myślałem, że sam będę bohaterem jednej z nich!

Usiadłem na jednym z krzeseł przy scenie, jak najdalej od innych. Nie chciałem, by zagłuszyli mi ważne spotkanie. Pani Loreen poprawiła swoje jasne okulary i zaczesała grzywkę na bok.

Rozsiadła się w fotelu na  środku sceny. Uśmiechnęła się i złapała swoją torbę. Wyjęła z niej scenariusz.

Moi drodzy powiedziała głośno i zaklaskała. Ponownie złapała scenariusz. Dziś poznacie tytuł, który mamy wystawić. Nie powiem, nie grzeszy on inteligencją.

One Kiss [Yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz