#3

170 14 8
                                    

Adrian spojrzał na mnie z uśmiechem i zaczął zakładać spodnie. Zrobiłem to samo. Jednak, gdy dotknąłem mojej koszulki przeszedł mnie dreszcz. Była wymiętolona i mokra. Zrobiło mi się zimno. Czy będę musiał ją założyć, czy po prostu jechać z gołym brzuchem?

Adrian wyciągnął w moją stronę czarne zawiniątko.

– Weź – powiedział.

Przełknąłem ślinę. Patrzyłem to na nią to na jego odsłonięty brzuch. On, widząc to rzucił ją na moje kolana i zaczął zakładać swój podkoszulek.

– Dzięki – powiedziałem szybko i naciągnąłem ją na siebie.

Była trochę za duża. Pachniała goździkami, kolendrą i piżmem. Westchnąłem. Ten chłopak był perfekcyjny. Idealne ciało, cudowna woda toaletowa i własny samochód. Zazdrościłem mu. Ja jedyne co umiałem, to ustawić włosy.

Zaczął wycofywać, więc zapiąłem pasy i wtuliłem się w ubranie.

Odwiózł mnie pod sam dom.

Pomógł mi zdjąć rower i pożegnaliśmy się szybko z powodu deszczu. Do domu wróciłem w podskokach, słysząc jego cichy śmiech.


Niedziela minęła mi szybko. Wyrwałem się na basen, by choć trochę nabrać kondycji. Wykupiłem nawet karnet, by zmuszać się do przychodzenia co tydzień.

Gdy już miałem wchodzić do szatni, wydarzyła się niecodzienna sytuacja.

Wpadła na mnie zakapturzona postać. Poślizgnęliśmy się i upadliśmy.

– Co do cholery? – jęknąłem, czując ból w kości ogonowej.

Postać zaczęła się podnosić. Wyciągnęła w moją stronę rękę.

– Uważaj, jak chodzisz – burknąłem.

Skorzystałem z jej pomocy.

– Przepraszam – powiedziała cieniutkim głosikiem.

Zdziwiłem się. Czyli była to kobieta. Myślałem raczej o nastoletnim wyrostku.

Zobaczyłem jej bladą twarz. Miała wielkie, czarne oczy i zadarty nosek. Spod kaptura wystawały blond pasemka.

– Nic się nie stało – Straciłem całą swą pewność. Kto mógłby się gniewać na taką dziewczynę.

Zapytała, czy idę teraz popływać. Skinąłem głową.

– Może mogłabym ci zrekompensować to niemiłe zdarzenie? Lody za dwie godzinki?

Przygryzłem wargę. Czy ja właśnie nie miałem się odchudzać?

Zgodziłem się. To można przełożyć na jutro.


Półtorej godziny później po pływaniu najróżniejszym  stylami, wyszedłem spod prysznica. Szybko wysuszyłem włosy i trochę im pomogłem nabrać lepszego kształtu. Napiłem się wody, by choć trochę zmniejszyć głód. Później zabrałem się za ubieranie.

Gdy byłem już gotowy, do spotkania zostało dziesięć minut. Pojechałem na drugi koniec ulicy, gdzie mieliśmy się spotkać. Zostawiłem rower przy kawiarni i szybko do niej wszedłem.

Dziewczyna siedziała przy stoliku na końcu budynku. Usiadłem na przeciwko niej i uśmiechnąłem się nieśmiało.

– Carrie – powiedziała, drapiąc się po policzku.

– Oliver.

Zaczęła mnie wypytywać o różne banalne informacje o mnie. Przyklasnęła, kiedy powiedziałem o szkole.

One Kiss [Yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz