Rozdział 9

963 32 4
                                    

Zamknęłam za sobą drzwi i przełknęłam głośno ślinę.
Byłam dumna z siebie, że w końcu byłam w stanie głośno powiedzieć o tym, co dusiłam w sobie przez tak długi czas.
Poprawiłam włosy i zbiegłam po schodach na dół.

- Już jestem. - powiedziałam, patrząc na swoich gości - Wszystko okej?

- Nie powinniście się przeze mnie kłócić. - stwierdziła Melanie - Musiałam z Tobą porozmawiać, ale niedługo wyjeżdżam i zniknę z waszego życia. Po prostu... Chciałam się pogodzić...

- Chcesz stąd wyjechać?! - uniósł głos Paul.

Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
Byłam przekonana, że zależy mu na tej dziewczynie.
Mimo to, nie mogłam jej pomóc.
W gruncie rzeczy dalej czułam się jej przyjaciółką, ale za nic w świecie nie mogłam jej do niczego zmusić.

- Tak, Paul. Wracam do Stanów.

- Myślałem, że... Z resztą nieważne. - rzucił krótko - Ja już pójdę.
Kelly spotkamy się innym razem, pożegnaj ode mnie Matt'a. - usmiechnął się do Asha, przybijając mu piątkę i wyszedł.

Westchnęłam i wstałam, podchodząc do okna.

- Mamo... Kce jeść.

- Już Kochanie. Chodź do mnie... - powiedziałam, a następnie włożyłam synkowi obiad, który zaczął jeść.

- Miała być kolacja, a wyszła stypa... - usłyszałam głos Matt'a. Zauważyłam tylko jak Mel wzdrygnęła się lekko na jego słowa - Co u Ciebie droga przyjaciółko? - zakpił.

- Może ja już pójdę... - szepnęła.

- Nie, zostań. W końcu jesteś naszym gościem. Co prawda Twój były narzeczony uciekł z niewiadomych powodów... Zjedz z nami chociaż kolację.

- Matt, proszę... - powiedziałam.

- Ale ja mówię całkiem poważnie. Minęły prawie trzy lata. Co robiłaś tyle czasu? - usmiechnął się delikatnie.

Zdziwiona spojrzałam na niego i uniosłam brew do góry. Nie miałam pojęcia co do cholery ma znaczyć jego zachowanie.
Z jednej strony był bezczelny, a z drugiej próbował być naprawdę miły.
Wiedziałam, że na pewno nie przyjdzie mu to z łatwością, ale liczyłam, że choć trochę się postara.

- Ja... Wyjechałyśmy do Miami. Pracuje... Pheobe chodzi do przedszkola... - jąkała się.

- Jak widzisz nam też się układa. Ashton jest już dużym chłopcem. - usmiechnął się - Ale najważniejsze, dlaczego nie ma tu mojej Małej Królewny? - uniósł brew ku górze, no co się zaśmiałam w duchu.

- Jest z opiekunką...

- No to wstawaj. Jedziemy po nią! - powiedział.

- Co? Co...c..Co? - Melanie spojrzała na niego zdziwiona.

- Naprawdę mam powtórzyć? Jedźmy już po moją Królewnę, Mel!

Dziewczyna z zawahaniem ruszyła w stronę drzwi, a ja spojrzałam na Matt'a z uśmiechem.

- Dziękuję. - wyszeptałam.

- No i co się śmiejesz? Też za nimi tęskniłem. - wychodząc, pokazał mi język.


Faith, Hope & Love - III. We Are FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz