Rozdział 25

953 38 8
                                    

** Z PERSPEKTYWY MATT'A **

- Że co proszę? - warknąłem na blondyna, nie wierząc w to, co słyszę.

- To, co słyszałeś. Ja naprawdę przepraszam. Wiem, że teraz to już... Jestem w stanie Ci pomóc w jakiś sposób.

- Ty mi kurwa zjebałeś życie.

- Ja Tobie?! To nie ja chcę zemsty! Wyobraź sobie co ten idiota może robić z Twoją żoną każdego dnia.
On jest nieobliczalny. - prychnął.

- Spotykasz się z nim nadal?

- Nie. Już nie... Nie potrafiłem. Wiesz Matt, jesteś fajnym facetem, ale nie chce żebyś cierpiał... - zaczął - Wierzę, że ona Ci wybaczy. - westchnął i poklepał mnie po ramieniu, tuż po chwili wychodząc.

Ja pierdole skąd mogłem wiedzieć, że zabiłem jego brata...
Myślałem, że moja przeszłość to już historia.
Tymczasem On chciał i chce tylko zemsty.
Zdenerwowany przekroczyłem próg domu pospiesznie wsiadając w samochód.
Nie mogłem dłużej siedzieć w miejscu wiedząc, że mojej rodzinie może coś grozić.

Kiedy dojechałem do domu drzwi jak zwykle otworzyła mi Mel, tym razem wpuściła mnie do środka i powiedziała, że Kelly wyszła na miasto.
Byłem szczęśliwy jak nigdy, bo w końcu mogłem zobaczyć swojego synka.

- Tato, Tato! Cy juz zoatanies w domu? - spytał nagle.

- Wiesz, bardzo bym chciał z wami zostać. Niestety zrobiłem coś bardzo złego i mama się na mnie gniewa.

- No płakala kiedys. A w ogóle to telaz mama ma taki duzy bzuch. Wieś tato? - usmiechnął się.

- Duży brzuch? - spojrzałem na niego z niezrozumieniem.

- No tiak. Duzy bzuch. I mówila że będę miał blaciska albo siostle. Siupel co? - W tym momencie musiałem zwyczajnie usiąść, żeby nie zemdleć.


Faith, Hope & Love - III. We Are FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz