Rozdział 10

955 37 5
                                    

- Pheobe to jest wujek Matt, ciocia Kelly i Ashton. Na pewno się polubicie. - Mel schyliła się do małej blondyneczki, która słodko się uśmiechała.

- Juz wsystko wiem. Ale chlopcy nie lubią lalek Mamo.... - skrzywiła się, na co się zaśmiałam.

- Wiesz co, Pheobe. Wujek jest przekonany, że Ashton znajdzie wam jakąś ciekawą zabawę. Lubisz układać klocki? - Matt wziął Pheobe na ręce.

- Pewnie! - zaśmiała się w głos.

- No to lecimy....! - krzyknął Matt, udając samolot.

W tle słyszałyśmy tylko piski dziewczynki.

- Jest cudownym tatą, prawda? - spytała Mel.

- Tak. Myślę, że tak.

- Uwierz mi, że tak bardzo żałuję tego, co się stało. Nie musieliśmy się kłócić...

- Nie ma do czego wracać, Melanie. - dodał Matt - Maluchy układają zamek. Masz świetną córkę. - usmiechnął się.

- Dziękuję... - wyszeptała.

- Koniec tych kłótni, mówię zupełnie poważnie dziewczyny. Nie sądzicie, że powinniśmy trzymać się razem? - zapytał nagle Matt.

- Ty żartujesz? Nie nawidzisz mnie. - stwierdziła Melanie.

- Gdybym Cię nienawidził nie siedziałabyś właśnie w moim domu i uwierz, że nawet Kelly by Ci w tym nie pomogła. Mam swoje zasady. - stwierdził.

- I nie jesteś już na mnie wściekły?

- Spojrzenie Pheobe rozczuli najgorszego dupka na świecie, nawet takiego jak ja.

- Co Ty mówisz kochanie... - uśmiechnęłam się.

- Ajj, nie mówcie, że tak nie jest. - westchnął.

- Dobra. Powiedzmy, że nie grzeszysz dobrocią. - Mel zaśmiała się.

Po raz pierwszy od dość dawna spojrzałam na nią ukradkiem i zauważyłam na jej twarzy naprawdę szczery uśmiech.
Poczułam, że nie mogę pozwolić jej odejść i tak po prostu dać z powrotem odlecieć.
Czułam w głębi, że jest tam nieszczęśliwa, a na to nie mogłam pozwolić.

- Tato! Pheobe zlobiła ze mną zamek! - krzyknął niespodziewanie Ash.

- Już idę!

- No sybko, wujek!

Zaśmiałam się na słowa Pheobe, która właśnie stała wpatrzona w Matt'a jak w obrazek.
Ten niecodzienny widok sprawił, iż w moich oczach pojawiły się łzy.

- Kelly, coś nie tak? - zapytała nagle Mel.

- Wszystko w porządku. Oczywiście zabrałaś swoje rzeczy? Śpicie u nas. - wstałam i skierowałam się do łazienki.
Kiedy już byłam pewna, że nie widzi po mojej twarzy popłynęło kilka gorzkich łez.

- Mamo... Cemu places? - zobaczyłam jak Ashton wchodzi do łazienki i mi się przygląda.

- Nie płacze synku.

- Kłamies.

- Ej! Mama nie kłamie. Nie mówi się takich rzeczy, zapomniałeś?

- No dobla. To tata klamie?

- Oj Ash... Za dużo chciałbyś wiedzieć jak na jeden dzień. - uśmiechnęłam się

- Ale wiesz co... Pheobe jest fajna i naplawde ją lubię.

Faith, Hope & Love - III. We Are FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz