Rozdział 18

942 34 8
                                    

** Z perspektywy Kelly **

- Kelly, najwyższa pora żebyś wyszła z łóżka... Ashton pyta o tatę, chociaż Ty... - usłyszałam przyjaciółkę, która po raz kolejny próbowała wyciągnąć mnie z sypialni.

Minęły trzy dni. Długie trzy dni, które były dla mnie istnym koszmarem.
Leżąc w łóżku płakałam rozpamiętując chwile spędzone z moim mężem(?)

- Mamo, Mamo! - do sypialni nagle wbiegł Ash.

- Synku nie dziś... Mama jest chora.

- Nie jestes chola. Mami?

- Tak Kochanie?

- Cemu placesz? Dlatego że nie ma taty? - Synek przytulił się do mnie.

- Przecież mówię, że mama jest chora. Jutro już będzie dobrze.

- Wcoraj tesz tak mówiłas. Kedy tata wlóci? Kce do taty!

- Kochanie tata wyjechał. - powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy.

- I dlatego płacesz?

- Ash idź do Pheobe. Pobawcie się. - spojrzałam na niego - Proszę...

Ashton popatrzył na mnie smutno i wybiegł po chwili z sypialni.
Nie mogłam patrzeć na jego smutne oczka i zawiedzioną minę.
Tęsknił każdego dnia za swoim tatą, ale ja nie potrafiłam...

Znienawidziłam go.
Czułam do Niego obrzydzenie, wstręt, a nawet chęć zemsty.
Ten facet zmienił moje życie w jedną wielką pustkę.
Nie potrafiłam już normalnie żyć i funkcjonować.
Nie miałam siły rano wstać, zajmować się własnym dzieckiem i domem.
Mimo to wiedziałam, że jeśli nie wezmę się w garść stracę tę Istotkę, która jest pod moim sercem.

- Mami! Wujek Paul psysedł! - krzyk Ashton'a postawił mnie na nogi.

Założyłam szlafrok i ruszyłam w stronę schodów.

- Kelly? Czy wszystko... Nie najlepiej wyglądasz... - powiedział, przyglądając się mi.

- Nie musisz mi tego mówić. Napijesz się czegoś?

- I co tu robisz? - mruknęła Mel.

- Byłem w okolicy więc wpadłem.

- Wujek a wies, ze tata wyjechał? - zaczął nagle Ash, na co znieruchomiałam.

- No i nie mamy sie z kim bawić. - westchnęła Pheobe.

- Matt wyjechał? Oj dzieciaki, na pewno szybko wróci i znów będziecie razem szaleć. - usmiechnął się.

- Maluchy idźcie poukładać sobie puzzle. - stwierdziła Mel.

- Matt już tu raczej nie wróci.

- Jak to? Myślałem, że ta kłótnia to tylko... A wy tak na poważnie? - zapytał.

- Oni tak na poważnie, Paul. - powiedziała Mel.

- Przykro mi...

- Nieważne. Kawy? - zapytałam.

- Chętnie.

** Z perspektywy Matt'a **

Wpatrując się w sufit spoglądałem na Ethan'a, który jeszcze spał.

Z perspektywy czasu zacząłem szczerze żałować tego, co zrobiłem mojej rodzinie.
Wątpiłem, że moja Ukochana mi jeszcze kiedyś wybaczy bo przecież spędziła ze mną tyle lat i już wystarczająco znosiła moje nastroje.

- Matt? Nie śpisz? - Usłyszałem Jego zachrypnięty głos.

- Nie.

- Może lepiej tyle nie myśl? - spojrzał na mnie znaczącym wzrokiem.

- Eth, ja... Nie potrafię. - Uniosłem się i usiadłem na łóżku.

- A konkretnie?

- Zależy mi na Niej. Nie zostawię tak tego. I jeśli będę miał szansę to...

- A My...? - spojrzał na mnie.

- My... Nas nie ma... - wyszeptałem.

Poczułem tylko jak blondyn przeciera dłonią oczy i wychodzi z łóżka, kierując się do łazienki.

- Ethan..., kurwa!

, kurwa!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

P.S. Znalazłam trochę czasu i napisałam dla Was kolejne rozdziały 😉

Faith, Hope & Love - III. We Are FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz