Rozdział 15

964 36 3
                                    

Stałam i patrzyłam przed siebie słuchając Mel, której nie byłam w stanie odpowiedzieć.
Kiedy w końcu zdążyłam się otrząsnąć z niemałego szoku rozłączyłam się i zwyczajnie usiadłam na schodach.

- Ja chyba śnie... - szepnęłam sama do siebie.

Kiedy już wsiadłam do samochodu ruszyłam w stronę domu.

- Kelly! Co się stało?! Już się bałam, zadzwoniłaś, a potem...

- Nic się... Nic się nie stało, Mel.
Czy mogłabyś zabrać gdzieś maluchy na wieczór? - zapytałam.

- Tak. Jasne. I jak było u lekarza?

- Pozytywnie. - mruknęłam, biorąc do ręki szklankę z wodą.

- Dzwoniłaś do Matt'a? - zapytała, a mi niespodziewanie wypadła szklanka z ręki.

- Ojej, przepraszam... To chyba hormony. Już sprzątam.
Właśnie dlatego chciałam z nim zostać sam na sam.

- Aaa... Nie no oczywiście. Na pewno będzie szczęśliwy! - przytuliła mnie.

- Taa. Szczęśliwy... - prychnęłam - Pójdę się położyć, zajmiesz się Ashem?

- Jasne. - uśmiechnęła się.

Kiedy się obudziłam zobaczyłam Mel razem z dzieciakami.
Całą trójką wybierali się właśnie na duży plac zabaw niedaleko naszego domu.
Byłam jej bardzo wdzięczna, że mogę na nią liczyć, a jednocześnie bałam się chwili kiedy stanie przede mną Matt karmiący mnie ponownie swoimi kłamstwami.

- To do zobaczenia, bądź grzeczny synku! - krzyknęłam.

- Będę Mamo! Pa. - uśmiechnął się i wyszedł.

Westchnęłam głośno i po chwili ujrzałam w drzwiach wejściowych swojego męża.
Wyglądał zwyczajnie, ale dla mnie On nie był już wyłącznie mężem.
Nie potrafiłam zmusić się do tego, aby na Niego spokojnie patrzeć.
Chęć naplucia mu w twarz w tej chwili była większa niż cokolwiek.

- Cześć Kochanie. Możesz mi powiedzieć gdzie reszta się wybiera?
Spotkałem ich przed domem. - usmiechnął się.

- Idą na plac zabaw.

- Mamy okazję w końcu spędzić czas we dwoje. To miło ze strony Mel. - podszedł do mnie, próbując mnie przytulić.

- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam, wyszarpując mu się z objęć.

- Coś się stało? - uniósł brwi do góry.

- Ty mi powiedz.

- Ja?! O co Ci chodzi? - usiadł na kanapie patrząc na mnie znaczącym wzrokiem.

- Widzę Cię na ulicy jak całujesz się z jakimś facetem i mam uważać, że to jest normalne?
To ma być ten nadmiar pracy?
Ten blondyn to ta praca?! - wrzasnęłam.

- Kelly nie... Posłuchaj mnie...

- Nie! To Ty mnie posłuchaj! - krzyknęłam - W tej chwili wychodzisz z tego domu. Nie chcę Cię więcej widzieć, zrozumiałeś?!

- Ale Kelly, mamy dziecko! Nie możesz mnie tak po prostu wyrzucić.

- Mogę, tak jak Ty mogłeś mnie najzwyczajniej w świecie zdradzić!
Nie mam zamiaru Cię oglądać!
Zdradzając mnie, zdradzileś nas wszystkich!

- Kelly! - wrzasnął.

- Wynoś się! - w odpowiedzi usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami i widok zaskoczona Paul'a, który stał i nie za bardzo wiedział dlaczego się tak bardzo pokłóciliśmy.

Faith, Hope & Love - III. We Are FamilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz