- Potter, Hermiona Granger ma jakiegoś natrętnego adoratora, który wyraźnie nie daje jej spokoju.
- To znaczy?
- Patrz – powiedział.
Przytknął końcówkę różdżki do skroni i srebrzystą nić strzepnął do kamiennej misy pokrytej runicznymi znakami. Harry zerknął szybko, a potem Malfoy zabrał swoje myśli z powrotem, zauważając też, że jego przełożony jest, co najmniej, wyprowadzony z równowagi. Dracona to nie dziwiło, gdyby to była jego przyjaciółka, niemal siostra, czułby się tak samo.
Bliznowaty usiadł za biurkiem i poczochrał włosy. Niemoc, według Harry'ego Potter'a to najgorsza z możliwych rzeczy.
- Postrasz go – rzucił niczym wyrachowany gangster.
Poprawił okulary i wrócił do dokumentów, którymi zajmował się nim przyszedł, skądinąd i jakimś cudem, jego najlepszy człowiek.
- Jakieś ograniczenia? - zapytał, choć i tak odpowiedź była dla niego jasna.
- Dwa.
- Jest coś, co muszę załatwić nim wrócimy do Prowansji - powiedział Malfoy zjawiając się pod drzwiami Hermiony, punkt dziesiąta.
Skąd miał adres?
Teleportowali się.
- Malfoy, przyszedłeś do ojca? - zapytała zaskoczona miejscem, w którym wylądowali.
- Nie – nic więcej nie odpowiedział.
Bob Smith wstał zza biurka i z wstrętnym uśmiechem „przywitał się". - Granger... I twój ochroniarz, Malfoy – wycedził. - Czy może raczej kochanek? Tylko jak to się stało, że chciał dotknąć szlamy? - zapytał z cynicznym uśmiechem.
Ani Bob, ani dziewczyna nie widziała błyskawicznie wyciągniętej różdżki. Co więcej, właśnie odwrócili wzrok, bo zobaczyli Lucjusza wychodzącego z pokoju, po świeży numer Proroka.
- Draco?
- Witaj ojcze.
- Przyszedłeś do mnie?
- Nie, dzisiaj jestem służbowo. Przyszedłem do niego – powiedział i wycelował różdżką w Boba. - Jeśli nie chcesz tego oglądać, – tu zwrócił się do kobiety – to wyjdź.
- Zrobisz z nim porządek?- zainteresował się Lucjusz. - Nareszcie! Jest gorszy niż cała rodzina Parkinsonów. Nie dotrzymam wam jednak towarzystwa, wybaczcie. Moja ulubiona audycja w radiu właśnie się zaczyna.
I mrucząc pod nosem o tym, że to na niego mówią, że nikogo nie szanuje poszedł do swojego pokoju.
- Chyba nie sądzisz, Malfoy, że coś mi zrobisz? - prychnął lekceważąco i założył ręce na piersi. - Jesteś nic niewartym śmieciem, który uniknął Azkabanu. Jesteś nikim, masz tylko pieniądze. I już żadnych wpływów – perfidny śmiech wypłynął na twarz Smith'a.
- Wychodzisz? - zapytał Hermionę. - Będzie głośno, naprawdę.
- Jesteś naiwny myśląc, że możesz mi coś zrobić.
- Ja jestem naiwny? - zapytał i podniósł lewą rękę, w której była różdżka przeciwnika.
Oczy Bob'a rozszerzyły się ze strachu.
Draco machnął różdżką i mężczyzna już był unieruchomiony.
- Malfoy! Nie wolno ci nic mu zrobić. To napad, zamkną cię. - Hermiona wolała nawet nie myśleć skąd bierze się jej troska.
- Powiedziałem już, jestem tu służbowo. Nikt nic mi nie zrobi. - A potem powiedział najbardziej zaskakujące słowa, jakie kiedykolwiek od niego usłyszała. – Zaufaj mi. Zero konsekwencji.
CZYTASZ
Szukajcie a znajdziecie - Dramione✔
FanfictionHP⚡FF Dramione; Opis: Narcyza przychodzi do Hermiony i chce, by ta odnalazła jej dziecko; Inspiracja: Ross Copperman "Holding On and Letting Go"; Cytat przewodni: "Kto szuka, ten najczęściej coś znajduje, niestety czasem zgoła nie to czego mu pot...