Część XXIX

435 22 2
                                    

- Tak, pani Narcyzo, załatwię to - powiedział Harry.

Chwilę potem zobaczyli Dracona idącego przez ogród posiadłości Malfoyów. Ręce miał włożone w kieszenie spodni i zdawał się być tak pochłonięty swoimi myślami, że chyba tylko instynkt mówił mu gdzie ma iść. Oprzytomniał dopiero kiedy w jego stronę rzucił się Smok. Natychmiast upadł na kolana i zaczął głaskać zwierzaka, za którym tak bardzo się stęsknił. To był jego ukochany druh, oczko w głowie. Był dla niego jak syn. I jeśli Draco potrzebował psychicznej pomocy, to on był najlepszym lekarstwem. Na wszystko. Zawsze.

Harry uwielbiał się im przyglądać. Bo jeśli kiedyś mógł nie wierzyć w intencje Malfoya, to potem zobaczył ich razem i zrozumiał, że on właśnie taki jest.

- Skończyliście już? - zapytał Malfoya.

- Jutro skończymy. Mam dość tej farsy.

"Powiedziałbym ci, że kocham ją zbyt mocno, ale to byłoby kłamstwo."

Harry doskonale pamiętał tą zmianę jaka zaszła w Draconie po tym, jak dowiedział się, że ma siostrę. Że ona gdzieś tam sobie żyje, a on zupełnie jej nie zna. Że po raz pierwszy ma kogoś, kim powinien się opiekować i kochać ją tak, jak żadnej osoby dotychczas. Harry wiedział, że Draco nie tylko zmienił się jako mężczyzna, ale także jako człowiek. To było widać nawet w jego ciętym poczuciu humoru, które Harry tak zaczął sobie cenić. I powiedzieć, że zmieniły się wartości Malfoya, to za mało. Zmieniła się cała lista jego priorytetów. Do tego stopnia, że na pierwszym miejscu zamiast rodziny znalazła się siostra. On nawet jej nie znał, ale już ją kochał. Od tamtej chwili, w której dowiedział się, że ją ma.

Ta miłość diametralnie go zmieniła.

A potem zobaczył tą zmianę jaka w nim zaszła kiedy obserwował Hermionę - z daleka. Nie zamienił z nią ani jednego słowa, ale i bez tego poznał ją tak dokładnie, że nie potrafiłby przejść obok niej obojętnie.

Harry rozumiał dlaczego go intrygowała, rozumiał każde uczucie jakie nim kierowało kiedy miał z nią do czynienia, po prostu nie odczuwał tego w taki sposób. Harry patrzył na nią jak na siostrę. Widział, że jest piękną kobietą i potrafił wymienić każdy jej atut oraz każdą jej zaletę. Rozumiał każdego mężczyznę, którego doprowadzała do obłędu. Rozumiał, ale na niego to nie działało. To trochę tak, jakby dzieliła ich niewidzialna szyba - widział ją, ale nie podchodził bliżej. Kochał ją platonicznie, bo była jak siostra.

Ale dla Dracona siostrą nie była i poza całym zaintrygowaniem najzwyczajniej w świecie go pociągała. A potem zaczęli rozmawiać i odkrył ją całkowicie. Harry wiedział, że Draco się zakocha, ale wiedział też, że on nie był na to przygotowany. To jak zmienił się pod jej wpływem - nie był ani mniej arogancki czy zgryźliwy, ale to jak na nią patrzył... Zabiłby każdego kto chciałby ją skrzywdzić.

Ta miłość diametralnie go zmieniła.

A potem, kiedy wszystko zmierzało ku najlepszemu, okazało się, że ze wszystkich ludzi na świecie jego siostrą jest ta, która nie ma prawa nią być.

Harry dziwił się, że ta miłość go nie zabiła.

Ale Draco wiedział, jaki rodzaj miłości jest ważniejszy, który trwalszy i więcej wart. I Harry wiedział, że on zdaje sobie sprawę, że nie wolno mu kochać jej w ten banalny sposób, i że jego świętym obowiązkiem jest kochać ją jak siostrę. Ale nie potrafił. On nie chciał i nie mógł żyć z myślą, że gdyby kochał ją dostatecznie mocno, to chciałby zmienić swój sposób postrzegania jej. Chciałby kochać ją tylko jak siostrę - tak, jak musi. Ale on nie kocha jej aż tak. Bo miłość do partnera jest samolubna. Gdyby kochał ją jak siostrę nie chciałby niczego w zamian i naprawdę kochałby ją wtedy najmocniej. Ale tak nie jest.

Szukajcie a znajdziecie - Dramione✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz