Część XXI

643 35 0
                                    

- Malfoy! - krzyknęła wkurzona, kiedy ten niespodziewanie (ale w sumie ile może być takich niespodziewanych pojawień się?) zjawił się na jej łóżku. - To nie twój dom! Udawaj chociaż, że to zauważyłeś - powiedziała maksymalnie wkurzona i zakryła się kołdrą.

- Gdybym wiedział, że jeszcze śpisz, to bym nie przyszedł - odpowiedział, jakby zbyt cicho, wpatrując się w okno.

Hermiona była detektywem i mimo wzburzenia nie uszło jej uwadze dziwne spięcie chłopaka kiedy ją zobaczył, a potem stoicki spokój kiedy przeniósł wzrok z niej na widok na zewnątrz.

- Co tu robisz?

- Twoja asystentka mnie tu przysłała.

- Kto cię tu przysłał? - powtórzyła, niemal spadając z łóżka.

- Twoja asystentka. Kocha się we mnie, ale nie mam pojęcia co to ma wspólnego z przysyłaniem mnie tutaj.

Powiedział to tak spokojnie, jakby kontemplował obraz. Hermiona nie potrafiła tego zrozumieć.

- Ja wiem. Chciała upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: dowiedzieć się czy będę w pracy i sprawić, żebyś zobaczył mnie sauté i się mną nie interesował. Jezu... Powinnam ją zwolnić z co najmniej trzech powodów!

- Popadasz w przesadę.

Popadam? - zapytała samą siebie, zaskoczona.

- Po pierwsze, ona nie ma zielonego pojęcia o naszej wspólnej przeszłości, a powinna mieć. Po drugie, bo wydaje jej się, że się mną interesujesz i ma czelność się tym interesować. I po trzecie, wreszcie, wysyła swojego chlebodawce do mnie do domu, żeby robił za kuriera!

- Przyznaj się, że chodzi tylko o to, że to akurat mnie kazała tutaj przyjść - powiedział z aroganckim uśmieszkiem, patrząc na nią kątem oka.

Kopnęła go w plecy.

- Za co? - krzyknął zrywając się z łóżka.

- Za bycie irytującym sobą!

Jego wyraz twarzy zmienił się, na jeszcze bardziej nieodgadniony. Przemieścił się tak, że przykucał blisko niej, spojrzał jej prosto w brązowe oczy i zapytał delikatnie, prawie szepnął:

- Skąd wiesz, że jestem sobą?

Wstrzymała oddech. Miał rację - skąd mogła to wiedzieć? A co ważniejsze, kiedy zaczęła wierzyć, że on naprawdę taki jest? I wtedy uświadomiła sobie, że nie tylko się do niego przywiązała, ale zaczęła mu ufać, wierzyć i pokładać w nim nadzieję. Ale kiedy już czuła się się przytłoczona jego obecnością i tym co uświadomił jej tym jednym zdaniem, on puścił jej perskie oczko, wstał i poszedł w kierunku drzwi.

- Zrobię śniadanie - powiedział i wyszedł z pokoju.

Hermiona z jękiem zakryła się kołdrą. Nie wiedziała co myśleć.

- Francuskie śniadanie? - zapytała zaskoczona.

- Chciałem zrobić wrażenie, ale nie umiem gotować - odpowiedział, niby to przekomarzając się, kiedy odsuwał dla niej krzesło.

Parsknęła śmiechem.

- Ładnie ci tak - zauważył w pewnej chwili.

- To znaczy? - Była zbita z tropu i nie wiedziała co ze sobą zrobić.

- W takiej delikatnej, wiosennej sukience. Wydajesz się...

- Pokorniejsza? - wtrąciła się z przekąsem.

- Bardziej dostępna - powiedział ciepło.

- Dziękuję - szepnęła i napiła się herbaty.

- Gdzie idziesz? - zapytał wpatrując się w okno.

Szukajcie a znajdziecie - Dramione✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz