-Powinniśmy zwrócić jej wspomnienia. -Thor zaczął temat od nowa. -Bez tego nie ruszymy do przodu.
-Skoro tak postanowiłeś, musimy się z tobą zgodzić- powiedział Tony.
-Chcę wiedzieć co tak naprawdę o tym myślicie- kontynuował Thor.
-Dla mnie może być- powiedział wykonując przy tym obojętny ruch rękoma.
Gdy już mieli wołać Rose, ta weszła do pokoju.
-Piorun wleciał przez okno i cię trzasnął? -Tony skrzywił głowę -dziecko, co ci się stało?
Faktycznie, było coś z nią nie tak. Jej ubranie było wygniecione i mokre. Miała poplątane włosy i umazaną dziwną mazią twarz.
-Czyli tak mnie szukaliście... No cóż, już dotarłam tu sama- jej słowa spotkały się ze zdziwionymi spojrzeniami Avengersów. Zdziwienie, które przerodziło się w przerażenie. Najpierw u Thora, a chwilę później u każdej innej osoby przebywającej w pokoju- cholera, aż tak źle wyglądam? Naprawdę, wystarczy mi prysznic i już będę wyglądać dobrze.
Nie było żadnej reakcji na jej słowa, więc kontynuowała.
-Byłam w parku, potem w jakiejś piwnicy... Spokojnie, nie okradziono mnie, nie pobito, może nawet sama tam zawędrowałam... Podobno lunatykuje od dziecka i...
-O, już jesteś -do pokoju weszła kopia Rose.- Dokładnie tak, jak przewidziałem. Idealne wyczucie czasu. Co tak patrzycie? A, jestem jeszcze kobitką- kopia zapłonęła zielonym ogniem i zamieniła się w boga kłamstwa- a wy nadal nieszczęśliwi. Czy właśnie nie znalazła się wasza dziewczynka? Przecież nie mogłem was wiecznie pocieszać, no ileż można... -Loki przechadzał się pewnym krokiem po pokoju- pojawił się tuż obok swojego brata- nawet ty nie masz mi nic do powiedzenia? Chociaż z drugiej strony... Rozmawialiśmy dziś dosyć długo. Nie wierzę, że kiedykolwiek się mną przejmowałeś -Wysyczał mu do ucha- no cóż, na mnie już czas, naprawdę.
Zniknął. Po prostu zniknął w kolejnym zielonym płomieniu. Cała prawda o Rose i jej wspomnieniach została przekazana osobie, która nie powinna o nich mieć nawet szczątkowej wiedzy. Sama Rose chyba też zrozumiała słów Lokiego, a spojrzenia reszty towarzystwa tylko to potwierdziły.
-No cóż, nie macie innego wyboru, niż powtórzyć mi to drugi raz.
-Czyli zabrał ją na ubocze miasta i upewnił się, że będzie szła wystarczająco długo, by on mógł dowiedzieć się wszystkiego czego mu było trzeba- wszyscy spojrzeli na Bruca jakby dopiero on ich w tym uświadomił -mógł nawet pytać o co chciał...
Thor nie mógł się pogodzić z tym, że nie rozpoznał sztuczki swojego brata. Swojego własnego brata, z którym tak długo żył.
-Idę go szukać. Znajdę go, zaprowadzę do Asgardu i już nic nikomu z jego przyczyny się nie stanie.- Thor podniósł młot.
-No a ja? Słyszysz co mówię? - Rose wybiegła mu na przeciw. Zderzyła się już tylko z powietrzem.
-Musimy zadecydować co zrobimy... -Zaczął Steve.
-Sugerowałaby zacząć od zadecydowania, co z moimi wspomnieniami. I kto mi je zwróci, skoro Thor zniknął- Rose zaplotła na piersi ręce. Każdy na nią spojrzał, ale nikt nie dał jej odpowiedzi. Wszyscy mieli w oczach jedynie współczucie. Wyglądali na przejętych całą sprawą, ale nikt nie chciał się podjąć powtarzania wszystkiego, co wiedzą od Thora.
-Posłuchaj... Na to potrzebna jest długa rozmowa, jak tylko wymyślimy co zrobić z Lokim, od razu zajmiemy się tobą.- Natasha odeszła od stołu w stronę Rose.
Rose nie czekała na nic więcej. Wyszła z pokoju. Gwałtownie skręciła w stronę biblioteki. Nikt jej nie widział, była też pewna, że również nikt za nią nie idzie. Wiedziała, kto jeszcze może oddać jej wspomnienia. Osoba, która wie tyle samo co Thor.
Loki... Mówią, że jesteśmy do siebie podobni. Może jak się spotkamy powiesz mi co mają na myśli porównując nas do siebie. Nie powinnam cię zostawić samego z moim ukradzionym życiorysem.
Z całej rozmowy z Thorem Loki zapamiętał szczególnie część o nim samym. Nie, żeby się przejął, ani wzruszył. Po prostu teraz zwrócił na nią uwagę. Jakkolwiek wcześniej nie wydawało mu się to żałosne, teraz sam zaczął o tym myśleć. Nie tak chciał to wszystko zapamiętać. Może po prostu przeraziło go, że ktoś jeszcze może być tak skrzywdzony przez los jak on.
Jednak wiedział, że ona nigdy nie żyła w czyimś cieniu. Nigdy nie poczuła tego, co czuł on. Żył w przekonaniu, że nie jest osobą komukolwiek potrzebną i nie ma szans na zostanie kimś takim jak jego brat. Dlatego on też nie potrzebował nikogo. Miał tylko jeden cel i dokładnie wyznaczoną do niego drogę. Nikt nie mógł wejść mu przeszkodzić, to znaczy... Nie znał nikogo, kto byłby w stanie. Osoba, której nawet nie brał pod uwagę, miała mu pokrzyżować plany. Była to ta sama osoba, która była mu niezbędna do ich zrealizowania.
~~Pamiętajcie o gwiazdkach~~
CZYTASZ
Unwanted- Loki Laufeyson
Fanfiction[Poprawiam pierwsze rozdziały] Kawałek opowiadania.. Pewnie przeszła bym cały dom kilka razy i nie znalazła tego chorego bożka, ale znowu zdradziła go ta sama rzecz- niezakręcona woda. On nigdy nie nauczy się oszczędzać, a ja nigdy nie nauczę się a...