Omyłkowo przekazane sekrety

143 18 3
                                    


Panie i Panowie! Witam w mojej opowieści! Wracam właśnie jedną z opuszczonych ulic pod Nowym Yorkiem. Przeciskając się między bezdomnymi i resztkami po byłych bezdomnych, staram nie tracić z pola widzenia wieży Avengers. W normalnych okolicznościach spytałabym o drogę, ale cóż... Nie mam kogo! Cudownie! Nawet nie chcę wiedzieć kto mnie zawlókł do tej piwnicy. Pragnę jedynie wrócić do domu. Póki co żadnych nowych wspomnień, ale to dobrze. Zastanawia mnie jedynie, kogo w innym świecie nazywałam matką i ojcem. Miałam wtedy znacznie krótsze włosy. Teraz sięgają one niemal do pasa, każdy zachwyca się ich kolorem. Chociaż teraz bezdomni pewnie uważają mnie za jedną z nich... Wyglądam jak wyglądam, tak? Po nocy w piwnicy i tak nieźle się trzymam!

-------

-Thor siedzi z nią już tam pół godziny... - Natasha zaakcentowała to tak, jakby martwiła się bardziej o boga, niż o Joanne.

-I tak powtarza jej to, co my już wiemy.- Steve próbuje uspokoić Natashe. I przy okazji całą resztę, którą również trawiły podobne myśli.

-Jestem ciekawa, czy ona sobie z tym poradzi... Sam fakt, że żyła w kłamstwie. Bez mała, całe jej życie było fikcją. Każdy człowiek miał za zadanie zastąpić kogoś z tamtego świata. Przynajmniej przygotuje się na kolejne powroty wspomnień...

-Osiągniemy sukces, jeżeli nie znienawidzi siebie. Lub tych, którzy jej to zrobili. Bez względu na powód zawsze jest możliwość, że skończy jak Loki. On pewnie planuje jak ją włączyć w swoje podboje... - Tak myślał Tony. Wiedział, jak kłamstwo może zmienić życie. Zwłaszcza kłamstwo takich gabarytów.- Jeszcze teraz, gdy jest zagrożona atakiem innym niż od strony jej psychiki...

-Prędzej czy później to ją dopadnie. Dobrze, że się nią zajęliśmy... -Natasha nieświadomie zakończyła rozmowę. 

-------

-Możemy zaczynać?- Thor odezwał się do Joanne dopiero po dwudziestu minutach wpatrywania się w pościel.
Sama również nie próbowała zacząć rozmowy.

-Czyli byłaś wczoraj w parku, tak? Niczego więcej nie zdołałaś sobie przypomnieć?- Nie przeszedł od razu do sedna.

-Niestety nie... -Joanne była wyjątkowo spokojna. Zachowywała się tak, jak osoba podszywająca się miała o niej wyobrażenie.

-Pamiętasz już jak naprawdę się nazywasz?

-Rose?

-Rose Ischyrion. Mówiłaś, że widziałaś już swoich rodziców?

Prawdziwa widziała we wspomnieniach, ale nieprawdziwa pamiętała ich jeszcze długo za życia.
-Ojciec i matka wyglądali na dobrych ludzi... Skrzywdzonych przez los.

-Skrzywdzonych... Można tak powiedzieć. Był czas, gdy byli bardzo blisko mojego ojca. Należeli do ważniejszych osób w Midgardzie. Jednak wojna wisiała w powietrzu. Wielu uciekło na stronę wroga, myśleli, że po tamtej stronie mają większe szanse na przeżycie. Jednak nie twoi rodzice. Oni zostali. To znaczy... Chcieli zostać. Zmuszono ich do pomocy wrogowi. Panowali nad wielką magią, o której każdy z czarodziejów słyszał, choć nie wielu widziało. Pewnie byłaby to ostania rzecz, którą widzieli w życiu... Twoi rodzice potrafili nią nie tylko zapanować, ale dodawali też swoje ulepszenia. Ty miałaś to dokończyć...  Ale o tym nie teraz. Zbaczamy z tematu.- Rose zwróciła wzrok na Thora. Był to dla niej zapewne najbardziej interesujący fakt z całej historii.- Menander, przywódca wojsk wroga, zmusił ich do opracowania dla niego morderczego zaklęcia. Gdyby odmówili, każdy z uciekinierów byłby martwy. 

-Gdzie w tej historii jestem ja?- Słychać było w jej głosie zniecierpliwienie. Jednak Thor nie zwrócił na to uwagi. Był zbyt pochłonięty opowieścią.

Unwanted- Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz