Koniec błogiej nieświadomości

44 8 1
                                    

Dotychczas miała wrażenie, że jej wspomnienia są niepełne. Dotychczas... Z jego osobą wszystko wróciło. Więc nie opuściła tamtej ,,ziemi" jako dziecko. Zdążyła z kimś się zaprzyjaźnić. Zdążyła kogoś pokochać... Zdążyła...

-Nadal nic nie mówisz, wiesz? Powiedz coś na głos- powiedział.

- Skąd mnie znasz? Dlaczego mnie odszukałeś? Dla moich umiejętności, tak? Których ja sama jeszcze nie odnalazłam?- Rafael próbował przerwać jej pytania, ale zaczęła mówić coraz głośniej.- Pytania o szkołę, znajomych... Co to ma być? Wywiad do gazety? 

-Ja...- znów próbował wtrącić.

-Dość, po prostu dość. Użyj prostych słów, jakkolwiek, ale powiedz mi wprost o co ci chodzi- zastąpiłam mu drogę. Mimo kłębowiska ludzi wokół nas i przepychania, świat jakby zwolnił. Nie widziałam niczego poza nim. Czekałam tylko na kilka słów, które...

-Powiedzenie czegoś takiego wprost może być, hm... Szokujące?- zaśmiał się.- Delikatnie mówiąc.

-Mów.

-Nie byłaś takim znowu dzieckiem, kiedy opuściłaś swoją rodzinną planetę, ale to już wiesz. Prędzej czy później sobie to przypomnisz, więc proszę, nie myśl, że chcę ci coś wmówić. Byliśmy zaręczeni. Nasze małżeństwo nie tylko miało połączyć dwie rządzące rodziny... Naprawdę chcieliśmy być ze sobą.

Więcej słów już do niej nie dotarło. Słyszała jedynie szum. Rozmowy mijających ją ludzi. Odwróciła się i poszła przed siebie. Nie patrzyła na Rafaela. Bez celu, po prostu poszła.

-Więc to nie były fałszywe wspomnienia- mówiła do siebie. W tym tłumie i tak nikt nie zwracał na nią uwagi.- Chciałam wyprzeć to z pamięci, uznać za fałszywe... 

Tak. Wspomnienia związane z Rafaelem też już do niej wróciły. Ta rozmowa była dla niej potwierdzeniem ich prawdziwości. Momentalnie zatęskniła do Lokiego, spokojnego życia w jego zamku, w zamknięciu od świata. Czuła się przy nim bezpieczniej niż z Rafaelem, podającym się za jej narzeczonego.

Coś ją zablokowało. Nie mogła dalej iść. Nie, to nie było coś, ktoś stanął na jej drodze i położył ręce na jej ramionach. Tony...

-Ciebie to bym się tutaj nie spodziewał. Zakupy do domu?

Rose nie była w stanie nic odpowiedzieć. Cieszyła się, że ktoś z Avengersów w końcu ją odnalazł. Poczuła ulgę.

-Ja... My... Musimy stąd iść. Uciekać!

- Oczywiście, że musimy stąd iść. W końcu od tygodni jedyne czym się zajmujemy, to poszukiwaniem ciebie...

Rose nie ciągnęła tej rozmowy dalej. Poczuła przypływ adrenaliny. Teraz mogła uciec od swojego rzekomego ,,narzeczonego". Złapała Tonyego za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Zdaje się, że oboje byli zaskoczeni siłą jej uścisku. Znaczyło to, że godziny treningów z Lokim osiągnęły jakieś efekty.

-Panienka wyjaśni, co się dzieje?- zagaił Tony.

-Jesteś tu samochodem?

-No nie wierzę. Co ten Loki z tobą zrobił? Inna osoba...

Rose włożyła więcej siły w uścisk.

-To nie jest śmieszne. Jeśli zaraz stąd nie znikniemy, może już nie być okazji by uciec. A ja mam już dość bycia więzioną przez coraz to inne osoby.

Dopiero teraz Tony zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Przejął inicjatywę i zaczął prowadzić Rose do auta. Jednak to wszystko trwało chwilę za długo. Byli śledzeni. 


Jeśli podobał Ci się rozdział, zostaw gwiazdkę :D 

Unwanted- Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz