Nie mam pojęcia jakiej oczekiwał ode mnie reakcji na twoi rodzice byli największymi zdrajcami. Nie powiedziałam nic. Nie zaczęłam chaotycznie oddychać. Nie zakryłam ust dłonią. Był to po prostu kolejny fakt, o którym nie wiedziałam.
-Jak mogłabym być rozczarowana kimś, tudzież zdrajcą, którego nie widziałam na oczy?!
A jednak, nie powstrzymałam mimo wszystko emocji.
-Bystre spostrzeżenie.- Loki chodził z rękoma za plecami z miną, z której w normalnych warunkach bym się śmiała. Takie zamyślenie... Jednak w obecnej sytuacji nawet figurka karła na koniu w rogu korytarza nie potrafiła mnie rozbawić. To nie było przerażenie... To było przytłoczenie jego osobą i przeczucie, że nie jestem gotowa na prawdę, która już dłużej nie będzie przede mną ukrywana.- Czyż nie tego chciałaś? Żeby nie ukrywano przed tobą, bądź co bądź, twojego życia?- Spojrzał na mnie z góry, czy to było zażenowanie?- Widać, że byłaś wychowana na ziemi. Nie wiesz czego chcesz, nadal jesteś dzieckiem...
-Chcę wiedzieć.- Słowa teraz były jak odruchy, niespecjalne, nie złożone w zdania. Po prostu były jakąś resztką mojego zdrowego myślenia, które było coraz to mroczniejsze.
Na dźwięk moich cichych słów mina Lokiego szybko się zmieniła. Teraz był to uśmiech osoby, która właśnie osiągnęła coś, na co długo pracowała.
-Pójdziemy za tą zasadą, oddam Ci trochę wspomnień do głowy, a potem coś opowiem. I tak na zmianę. Co ty na to?
I wyciągnął swoje dłonie w moją stronę. To co widzę, wygląda mi na moje dzieciństwo..
-----
-Mam plan.- Thor znów znikąd pojawił się w pokoju. Teraz to on skupiał na sobie całą uwagę.- Jestem pewien, że nie stworzył specjalnie nowego budynku. Wykorzystał coś, co było używane, może nawet jako hotel lub posiadłość jakiegoś bogacza. Na pewno też nikogo nie wyrzucił, wszystko żyje dawnym życiem.
-Prościej mówiąc- wtopił się w tło?- Do rozmowy włączyła się Natasha.
-Dokładnie tak!- Thor wskazał na nią palcem.- Łatwiej mu wpłynąć na myślenie ludzi.
-Przecież na Rose nie wpłynie..- Tony wyraził swoją niepewność.
-I tu się możesz mylić.. Nie do wszystkiego są mu potrzebne czary.-Kontynuował Thor.
-Sam w sobie jest czarujący, tak?- Zaśmiał się Tony.
-Jest bogiem kłamstwa.- Zaczął Steve.- Może jej opowiedzieć wszystko w taki sposób, by ją łatwiej wykorzystać. Jakie ma korzyści z przekazania jej prawdy, którą zna dzięki tobie, Thorze?- Nie był to wyrzut w stronę przyjaciela, tylko uwaga, dzięki której każdy zaczął rozumieć do czego zmierza Rogers.- On opowie wszystko na odwrót, zakłamie prawdę. Rodzice zdrajcy. Jak można takiego zmyślonego faktu użyć? A no chociażby tak, że może być jej wszystko obojętne. Kiedyś w końcu w jej głowie pojawi się to całe zaklęcie...
-Które wspaniałomyślny Loki będzie chciał od niej wziąć, by już nigdy nie zniszczyło żadnego świata...-Tym razem w rozmowę włączył się profesor.
-Rose nigdy nie miała do czynienia z kimś takim jak on. Póki co możemy mieć jedynie nadzieję, że nie zmącił chociaż jej rozsądku. Może to jakoś opóźni jego działania do czasu, aż my będziemy mogli ją od niego zabrać.- Skończył Thor.
-Jest jeszcze jedna sprawa, która mnie niepokoi. Thorze, ona jest czarownicą?- Pierwszy raz odezwał się Clint.
Każdy spojrzał wyczekująco na Thora, choć prawda wydawała się oczywista.
-Hah... Na to wygląda, choć myślałem, że jest już na to za późno, nawet z jej wspomnieniami. Ale jeżeli teraz zaczęła używać magii, wszystko co wiedziałem staje się nieaktualne. On pewnie też już zna jej prawdziwą naturę.
-Czyli teraz może zdobywać jej zaufanie ucząc ją fajnych magicznych sztuczek, które może potem wykorzystać, hmm, chociażby przeciwko nam? On ją już tam dobrze ustawi.- Tony zaczął wszystkich uświadamiać.
-To bardzo możliwe, ale..- Thor próbował uspokoić pozostałych.
-Ale nadal liczymy na to, że młoda ma swój rozum? I to taki rozum, który może przejrzeć umysł Lokiego? Nadzieja to naprawdę matka głąbów...- Tony już nie ukrywał dłużej swojego zażenowania. Dla niego było jasne, że Rose najzwyczajniej w świecie nie jest w stanie przejrzeć wprawionego czarodzieja i kłamcy, jakim jest Loki.
-No cóż, ale ma wiele dzieci.- Natasha wstawiła się za Thorem.
-W zasadzie, wszystkich z nas.- Bruce również poparł Thora.
-Eh... Skoro tylko to nam pozostaje. Róbmy co mamy robić, w końcu tez jestem z wami tak?
Razem. Dzięki więzi, która łączyła ich od długiego czasu i ciągle wzrastała na sile, mogli wiele więcej od przeciwników, którzy próbowali ich rozbić. To była prawdziwa nadzieja, nawet dla Tonyiego.
---------
-Wiedziałem, że zniesiesz prawdę bez większych problemów.- Loki poklepał mnie po ramieniu, nowe wspomnienia.- Oh, przepraszam. Zapomniałem, że każdy dotyk to wspomnienie. Ale i tak. Już po wszystkim. Teraz wiesz do czego dopiąć obrazy z twojej...- Zrobił zmieszaną minę.- Głowy...
Tak. Zniosę prawdę bez większych problemów. Czułam się co najmniej tak, jakbym leżała na sali podpięta do kroplówki od miesiąca i była po kilku próbach operacji. Jednak za każdym razem wybudzam się ze śpiączki i jestem informowana, że niestety i tym razem nie udało się.
Jedyne na co mogłam teraz się zdobyć to pokiwanie głową. Okazało się to cięższe niż zwykłe kiwanie głową. Była ona przeciążona każdą nową informacją.
W drodze do korytarzach, gdy byłam pewna, że nie ma nikogo w pobliżu, otworzyłam energicznie moją książkę zaklęć.
Upadła z hukiem o podłogę.
Rozejrzałam się w około. Już miałam łzy w oczach i wyobrażenie, że zaraz ktoś mnie nakryje.
Jednak nic takiego się nie stało.
Coś jednak mi się nie dodawało w głowie. Kto wie, może nawet bym uwierzyła w kłamstwa Lokiego? Tak, na pewno bym w nie uwierzyła. Nie jestem ślepa, ale niech tak myśli. Niech realizuje swój plan, a ja zrealizuje swój. Zobaczymy kto kogo ostatecznie oszuka. Może w czarach ci szybko nie dorównam, ale sprytem mogę spróbować cię prześcignąć.
-A, jeszcze jedno!- Usłyszałam krzyk z końca korytarzu. Zamarłam na śmierć.- Gdy udawałem ciebie, myślałem, że jesteś bardziej uległa.- Poczułam zimny powiew na ramieniu, jednak nikogo już tam nie było.
Jak dobrze, że nie da się czytać myśli. Jak dobrze...
~~Pamiętajcie o gwiazdkach~~
CZYTASZ
Unwanted- Loki Laufeyson
Fanfic[Poprawiam pierwsze rozdziały] Kawałek opowiadania.. Pewnie przeszła bym cały dom kilka razy i nie znalazła tego chorego bożka, ale znowu zdradziła go ta sama rzecz- niezakręcona woda. On nigdy nie nauczy się oszczędzać, a ja nigdy nie nauczę się a...