— Mamo, boję się, że Brittany jednak mnie nie polubi. W końcu ona jest dziewczynką... — Chłopiec stał w kuchni, spoglądając niepewnie na Rose. Oczy aż błyszczały mu z przejęcia, a małe rączki były zaciśnięte w piąstki.
— Myślę, Harry, że to nie stanowi żadnego problemu. Brittany Collins jest wnuczką pani Charlotte Collins, a przecież to bardzo poczciwa kobieta. Poza tym, Harry, nie musisz iść ze mną. Mogę sama pójść po wykrój spódnicy, nie potrzebuję pomocy. Zaproponowałam ci to, mając nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś do zabawy. Dziecko nie powinno wiecznie latać samemu po dworze i zatapiać się we własnych myślach. Na przemyślenia będziesz miał jeszcze mnóstwo czasu, na zabawę — nie. Przydałby ci się przyjaciel z krwi i kości. Jeśli jednak nie masz ochoty, możesz zostać w domu, nie ma przymusu.
Brittany Collins zawitała do Brington kilka dni temu. Przeprowadziła się do dziadków, ponieważ jej rodziców pochłonęła kariera zawodowa i nie mieli czasu na zajmowanie się dzieckiem. Mówili, tu będzie jej lepiej, w końcu "na wsi jest lepsze powietrze niż w mieście". Tak, to właśnie był ich główny argument.
O jej przyjeździe Rose dowiedziała się przypadkiem. Spotkała panią Collins w drodze do kościoła i zaczepiła ją w sprawie spódnicy. Była uszyta według najnowszej mody, więc kobiecie bardzo zależało na wykroju, zanim zainteresują się nim jeszcze inne sąsiadki. Pani Collins słynęła z tego, że była świetną krawcową i mimo podeszłego wieku, zawsze ubierała się zgodnie z ostatnimi trendami.
Sąsiadka zgodziła się i zaproponowała, żeby Rose przyprowadziła Harry'ego. "Powinien poznać moją Britt, w końcu mieszkają tak blisko siebie. Ona potrzebuje kogoś w swoim życiu, przecież właśnie straciła rodziców" — namawiała.
Rose wysłuchała całej historii związanej z ojcem i matką dziewczynki, po czym zgorszona udała się do pani Lestrange, aby jak najprędzej podzielić się z nią oburzającą nowiną.
"Świat schodzi na psy i tyle" — skomentowała Emma. Doradziła jednak, żeby zapoznać ze sobą dzieci. "Twój Harry nie jest normalnym chłopcem, Rose, coś o tym wiem, wychowałam już dwóch." Pani Lestrange była starsza od swojej przyjaciółki. Często chwaliła się swoim potomstwem, wypinając dumnie pierś i przypominając wszystkim, że to ona w największym stopniu przyczyniła się do ich wychowania. Pan Lestrange nie miał w tej kwestii nic do powiedzenia. "Jeśli ta mała nie jest tak samo zepsuta jak jej rodzice, nic ci nie zaszkodzi spróbować" — skwitowała Emma.
Rose przedstawiła sprawę małemu, a on nastawił się bardzo entuzjastycznie, jednak właśnie kiedy mieli wychodzić, zaczął się denerwować spotkaniem ze swoją rówieśnicą.
— Nie chodzi o to, że nie chcę iść. Ja się po prostu bardzo stresuję przed spotkaniem z nią. Jaka ona jest, mamusiu?
— Nigdy nie widziałam Brittany, ale możesz być pewien, że jest miłą i grzeczną dziewczynką. Harry, nie mam tyle czasu, na Boga, idziesz w końcu czy nie?
I Harry poszedł. Ruszyli wąską ścieżką wiodącą od ich posiadłości, poprzez most nad strumykiem, dalej przez pagórek, na którego szczycie znajdował się dom państwa Collins. Droga była bardzo ładna, chłopiec nigdy nie zaszedł nią aż tak daleko. Była wiosna, wszystko kwitło, z pobliskiego lasu ich uszu dochodził śpiew ptaków. Promyki słońca zdawały się tańczyć na liściach drzew, wokoło tętniło życie. Dziecko rozglądało się na wszystkie strony, oniemiałe z zachwytu.
— Tak właśnie wyobrażam sobie Boga, mamo — szepnęło. — Muszę mówić cichutko, bo w obecności takiej osoby trzeba zachować należyty szacunek.
Matka nic mu nie odpowiedziała, jednak jej poglądy na ten temat były nieco inne.
Doszli wreszcie na miejsce. Rose zapukała do drzwi, które po chwili otworzyły się, a w progu stanęła uśmiechnięta pani Collins.

CZYTASZ
Cry, Angel
Short StoryNarodził się i pierwsza twarz, jaką ujrzał, nie należała do jego matki. Należała do jego Anioła. Dlaczego on? Dlaczego małe dziecko, a potem dorosły mężczyzna, który chciał mieć całkiem normalne życie, musi widzieć wszędzie te przeklęte Anioły? Odpo...