03. Jeszcze będziesz szczęśliwa.

461 93 96
                                    

— Naprawdę tak powiedział? — szepnęła Rose, a w jej oczach po raz kolejny wezbrały łzy.

Minęło pięć dni od pogrzebu Gregora i dopiero teraz Harry zdobył się na odwagę i opowiedział mamie, co usłyszał od ojca przed jego śmiercią.

Dziecko kiwnęło głową.

— Tak, i jeszcze że zasługujesz na świat, który on dla ciebie wymarzył.

— Boże, mój Gregor... był... wielkim człowiekiem. Wiesz, Harry, obaj byliście... obaj jesteście mężczyznami mojego życia. Moim największym skarbem. Kocham cię, synku, wiesz o tym?

— Ja też cię kocham, mamusiu. Nie martw się, jeszcze będziesz szczęśliwa.

Rose uśmiechnęła się, słysząc te słowa. Taki właśnie był jej Harry – miał wielkie serce. Był naprawdę złotym chłopcem, pomagał zawsze rodzicom, pocieszał, dużo rozumiał, był bardzo mądry i zbyt dojrzały jak na swój wiek.

Państwo Brown już dawno zauważyli, że ich syn jest bardzo rozwinięty emocjonalnie. Był również dzieckiem niezwykle wrażliwym. Kochał swoich rodziców i okazywał to, ale miłością darzył także zwierzęta. Zawsze podsypał trochę ziaren ptaszkom, pomagał w doglądaniu zwierząt hodowlanych. Kiedy coś go uszczęśliwiało, cieszył się trzy razy mocniej niż cieszyłoby się inne dziecko. Ale również bardzo cierpiał.

Rose, która mocno przeżyła śmierć męża, zauważyła też jego ból. Nie umknęło jej uwadze to, co odbijało się w jego oczach. Podobno oczy są zwierciadłem duszy, to z nich można wyczytać dużo o drugiej osobie. Czy to dlatego zakochani tak często patrzą sobie w oczy?

Oczy Harry'ego nie były oczami dziecka. Rose widziała w nich jego ból i smutek. Ostatnio udało się jej też dostrzec w nich coś innego, ale nie bardzo wiedziała, co to oznacza. Zdawało jej się, że Harry niedawno coś zrozumiał, coś, co było ponad jego siły. Coś, czym inny sześciolatek na pewno nie zaprzątałby sobie głowy. Jednak pani Brown wolała nie poruszać tego tematu. Widziała, czym była śmierć Gregora dla jej syna i nie chciała dokładać mu zmartwień. Zmartwień. Nigdy nie przypuszczała, że można w ogóle mówić o zmartwieniach w przypadku tak małego dziecka. Jednak śmierć ojca zmieniła w nim coś nieodwracalnie, zostawiła bliznę, która już się nie zagoi.

Rose nie miała odwagi rozmawiać z małym dzieckiem o tak poważnych sprawach. Poza tym bała się, że sama wybuchnie płaczem podczas rozmowy, a na to nie mogła sobie pozwolić ze względu na Harry'ego. Może gdyby zdawała sobie sprawę z ogromu jego cierpienia, jej podejście do sprawy byłoby inne.

Milczenie kobiety wynikało też trochę z jej egoizmu. Rozmowa o Gregorze napełniała ją smutkiem, a przecież nie chciała być smutna. Dlatego milczała. Wybrała łatwiejszą drogę. W przyszłości jeszcze tego pożałuje.

Pomimo wielu starań Rose, Harry widział, że mama często płacze. Nie chciał jej martwić, dlatego za dnia starał się ją pocieszać i samemu nie płakać. Jednak był przygaszony i zniechęcony, ból w jego sercu ciągle przypominał mu o ojcu. Harry pomyślał, że łatwiej byłoby, gdyby zapomniał. Gdyby wyrzucił z głowy wszystkie wspomnienia związane z tatą. Tak, byłoby łatwiej, ale czy to oznacza lepiej?

Każdy człowiek, którego w jakimś stopniu znamy, zostawia w nas ślad. Ślad głębszy lub płytszy, w zależności od łączących więzi. Ale czasami nie zdajemy sobie sprawy z ogromu tego śladu, odkrywamy go dopiero po utracie danej osoby. Harry czuł, że ten ból jest właśnie częścią tego śladu, cząstką jego ojca.

O śladach opowiedziała mu Mary, która po śmierci Gregora zmieniła trochę nastawienie do chłopca. Rozmawiali na coraz poważniejsze tematy, a Harry'emu jakby przybywało lat. Stawał się coraz mądrzejszy i bardziej dojrzały. Mary wiedziała, że to jedyna droga. To było niesprawiedliwe, że to dziecko tak szybko zaczęło tracić beztroskie dzieciństwo i wkraczało w prawdziwy świat, coraz bardziej świadome jego trudów i trosk. Ile jeszcze cierpienia przyniesie mu życie? Z całą pewnością więcej niż innym ludziom. I ta myśl napełniała ją ogromnym smutkiem.

***

— Wybaczyłem mu, wiesz Mary? — powiedział pewnego razu, gdy spacerowali razem po ogrodzie.

Anioł spojrzał na niego uważnie.

— Co mu wybaczyłeś, kochanie?

— To, że nas zostawił. Że wolał książki niż mnie i mamę. Że się zmienił i oddalił od nas. To, że umarł i nikt oprócz ciebie nie pamiętał o moich urodzinach.

— Nie możesz go winić za śmierć, Harry. Nie on o tym zadecydował.

— Ale za pozostałe rzeczy mogę, Mary! Tak samo jeśli chodzi o mamę. Nawet nie przyszła do mnie, kiedy to się stało. Po raz pierwszy od jego śmierci rozmawiała ze mną na pogrzebie! Pani Lestrange bardziej mnie rozumiała niż ona! Myślę, że mama jest trochę zbyt mocno skupiona na sobie. Czy naprawdę nie widzi, że ja także cierpię? Ale też jej wybaczam, Mary. Wybaczam im obojgu. Kiedyś myślałem, że moi rodzice są idealni. To smutne, że zaczynam dostrzegać ich wady.

— Każdy człowiek ma swoje wady, Harry.

— Nie chcę być dorosły, Mary. Nie chcę nigdy dorosnąć. Boję się, że moje dzieci będą też cierpieć. Przeze mnie.

— Nie mów tak, dziecko. Pomyśl, że możesz otoczyć je miłością, pomyśl, że możesz uczynić ich życie pięknym. Ludzie często dostrzegają złe rzeczy, nie wolno ci zapominać o tych dobrych. Po deszczu pojawia się tęcza, a nawet po największym smutku kiedyś zapali się iskierka radości. Powiedziałam ci, że jesteś dobrym człowiekiem, Harry, a dobrzy ludzie mogą czynić wiele dobra.

— Ale mogą też czynić zło, Mary.

— Bo widzisz, dziecinko, świat nie jest czarno-biały. Świat nie dzieli się na ludzi dobrych i złych. W każdym człowieku jest cząstka dobra, to my decydujemy, jak będzie się ona rozwijać. Ale nawet bardzo dobrzy ludzie popełniają zło, Harry. Każdy ma prawo do błędów, trzeba tylko umieć je naprawić.

— Dlaczego tak często mówisz mi o tym dobru, Mary? Czy nie uważasz, że to bardzo szerokie pojęcie?

— Nie tylko szerokie, ale także złożone i tajemnicze. Jako Anioł wiem o tym nieco więcej, Harry. Każdy człowiek ma swojego Anioła, wiedziałeś?

— Nie, jak to?

— Ten Anioł niekoniecznie musi być ciągle przy nim, ale co jakiś czas zstępuje na ziemię. Jednak w każdej chwili ma swojego człowieka w opiece.

Zastanowiła się przez chwilę i powiedziała:

— Ale Anioły nie rozmawiają z ludźmi tak jak ja z tobą w tej chwili. Czasem, żeby się z nimi porozumieć, używają tak zwanego sumienia, inni mówią o głosie gdzieś w podświadomości.

— Ale ty do mnie mówisz normalnie, ciebie widzę.

— Nie tylko mnie, Harry. Ty widzisz wszystkie Anioły. Tylko niekiedy nie wiesz, że to są Anioły. W pierwszej chwili możesz nas wziąć za zwykłych ludzi.

— Ale dlaczego? Dlaczego ja was widzę?

— Jeszcze nie czas, kochanie, nie czas.

***

Tej nocy Harry miał dziwne sny. Śniło mu się, że Anioły otaczają go ze wszystkich stron, tworzą wokół niego wielki okrąg i zacieśniają go coraz mocniej. Z wszystkich ust wydobywały się te same słowa: "Jesteś bardzo dobrym człowiekiem, Harry". Ten głos był bardziej podobny do syku węża i Harry'emu zaczęło kręcić się w głowie. Postacie wirowały dookoła niego i zbliżały się coraz bardziej, aż w końcu zrobiło mu się tak duszno, że nie mógł oddychać.

Obudził się z krzykiem, cały spocony. Leżał i czekał, ale mama nie przyszła.

Dziecko ponownie zapadło w sen i ponownie gościły w nim Anioły.

Cry, AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz