02. Jestem inna, Harry.

565 115 248
                                    

— Tato? Tato! Odezwij się, tato! — krzyczał Harry jak opętany.

— Zostaw go, kochany. — Usłyszał za sobą głos Mary. Mówiła dziwnie, jakby z oddali.

Chwyciła go za ramię i odciągnęła od ojca. Dziecko chciało się wyrwać, ale kobieta trzymała je mocno. Chłopiec z przerażeniem patrzył na rozgrywającą się przed nim scenę. Jego oczy napełniły się łzami, choć właściwie nie wiedział dlaczego. Nie rozumiał, co się działo.

Czarna, przerażająca postać kobiety sfrunęła z góry i osiadła przy Gregorze.

Harry nigdy nie widział kogoś równie strasznego i odpychającego. Jednak sam wygląd postaci nie był najgorszy. Najgorsze były uczucia, które ów wygląd w nim obudził. Poczuł w sercu wielki ból, ból tak oszałamiający, że bezsilnie upadł na kolana. Tego bólu nie da się nawet opisać, żaden inny człowiek tego nie zrozumie, tylko Harry. Bo on to przeżył. I przeżyje jeszcze nieraz.

Zaczął wrzeszczeć i wierzgać, nie chciał już tego czuć. Oddałby wszystko, byle to zniknęło, skończyło się. Miał wrażenie, że nigdy nie pozbędzie się tego bólu, że będzie cierpiał już na wieki. Płakał i krzyczał, lecz łzom nie udało się zasłonić rozgrywającej się przed chłopcem sceny.

Czarna postać wyciągnęła spod szaty bladą, kościstą rękę i położyła ją na piersi mężczyzny. Przez chwilę nic się nie działo, gdy wtem z miejsca, na którym leżała jej dłoń, zaczęło coś "wypływać". To "coś" wyglądało jak biały dym albo jakaś niezwykła mgła. Ulatniało się z piersi Gregora, a po chwili nabrało kształtu. To był on. Jego ojciec. A raczej duch jego ojca.

Harry przestał wrzeszczeć, lecz co jakiś czas syczał z bólu. Był zbyt oszołomiony, żeby krzyczeć.

Duch Gregora uśmiechnął się do chłopca i powiedział:

— Kocham cię, synku. Powiedz mamie, że was kocham i nigdy nie opuszczę. — Jego głos był dziwny. Inny niż dotychczas. Harry'emu wcale się to nie podobało.

— Gdzie idziesz? Tato, gdzie idziesz?! — pytał chłopiec, pochlipując cichutko. Ledwo mógł mówić, ból niemal go obezwładniał.

— Niedługo się tam spotkamy. Obiecuję. I wybacz mi. Przepraszam za wszystko. Powiedz mojej Rose, że zasługiwała na świat, który dla niej wymarzyłem. Powiedz jej, że żałuję i że teraz będzie lepiej. Kocham cię, synu, mój mały poszukiwaczu skarbów.

Gdy tylko to powiedział, czarna postać chwyciła go za rękę i zaczęli razem unosić się ku górze, aż w końcu zniknęli mu z oczu.

W tym momencie ból powoli zaczął ustępować. Harry nadal był wycieńczony, ale przestał wrzeszczeć, tylko leżał na podłodze, a z jego oczu bezgłośnie płynęły łzy. Poczuł, że ręka Mary powoli, łagodnie porusza się po jego mokrych od potu włosach i czole. Czy cały czas go głaskała? Nie miał pojęcia, bo tamtem ból odebrał mu zmysł czucia. Ciągle cierpiał, ale już znacznie mniej.

Powoli, bardzo powoli spróbował usiąść. Oddech miał przyspieszony, nienaturalnie sapał. Na dodatek bardzo kręciło mu się w głowie. Popatrzył na swoje mokre dłonie. Po chwili przeniósł wzrok na ciało Gregora. Wyrwał się Mary i, podbiegłszy do niego, wtulił się w jego ciało. Jednak było ono zimne i bezwładne, upłynęło z niego całe życie.

— Co to było, tatusiu? Myślałem, że naprawdę gdzieś odchodzisz. — Z trudem roześmiał się. — Tato! Przestań już się bawić i odpowiedz mi. Nie dam się nabrać! — Teraz w jego głosie dało się już wyczuć panikę.

Dziecko wpatrywało się w martwego mężczyznę, najwyraźniej czekając, aż ten wybuchnie śmiechem i krzyknie "Akuku! Ale cię przestraszyłem, co?" Tak naprawdę wcale w to nie wierzyło. To, co przed chwilą się wydarzyło, było tak straszne, że Harry był prawie pewien, że to prawda. Wciąż dźwięczały w nim słowa taty. Taty, który go kocha. Gdzieś jednak tliła się w nim iskierka nadziei, że ojciec zaraz uśmiechnie się do niego, wstanie i będzie taki jak dawniej, jakby ten czas, kiedy nie zwracał na niego większej uwagi, został na zawsze wymazany z kart historii.

Cry, AngelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz