Nie wiedział, co ma powiedzieć, nie wiedział, co ma myśleć, nie miał pojęcia, co powinien czuć. Przepełniała go pustka, tak przytłaczająca, iż miał wrażenie, że coś zżera go od środka. Zrozumiał, co ojciec miał na myśli, pisząc o truciźnie. Jego trucizną była świadomość choroby. To zabijało go najszybciej, zwłaszcza że nie zamierzał dzielić się tą wiedzą z nikim. Nawet z Rose, którą podejrzewał o niewierność. Czy ona...? Czy...?
To właśnie było trucizną Harry'ego. Te wszystkie przekłamania, a może na odwrót - szczera prawda. Problem polegał na tym, że choćby Rose tłumaczyła się jak najlepiej, choćby przysięgała na Boga, z tyłu głowy czasem pojawi się ta myśl, że to mogła być prawda. Zakoduje się głęboko w podświadomości i nie opuści. To ta myśl z rodzaju stałych, a nie ulotnych.
Kobieta oparła się dłońmi o biurku i sapała ciężko, ale to jej oczy zdradzały całe przerażenie i gniew. Chyba próbowała się opanować, bo oddech powoli wracał do normy, a ręce mocno zaciskały się w pięści.
— Harry, ja nigdy... Ja... — Próbowała mówić łagodnie, ale w końcu nie wytrzymała. — Nie miałeś prawa tego czytać! Jak mogłeś?! — wrzasnęła. — Dzieciom nie wolno się mieszać w sprawy dorosłych!
— Nie nazywaj mnie dzieckiem!
— A jak mam nazwać kogoś, kto nawet nie skończył dwunastego roku życia? Nie wiesz nic o życiu, nie masz pojęcia, co to wszystko znaczy! Bo ty patrzysz na wszystko zza różowych okularów!
Tego już było dla Harry'ego za wiele. To ona nie miała prawa wygadywać o nim takich rzeczy. Może i ciałem był małym dzieckiem, ale już w wieku sześciu lat czuł się jak dorosły. Bo wiedział zbyt wiele i czuł zbyt wiele. Bo było w nim za wiele dobra...
— To były jego prywatne zapiski, ty również nie miałaś prawa tego czytać! — krzyknął, nie mogąc już dłużej tłumić w sobie ogromnej fali złości.
— Nie podnoś na mnie głosu! Jestem jego żoną! A teraz...
— Bardzo wierną żoną... — przerwał jej, cedząc te słowa przez zęby.
— Dość! Nigdy przenigdy! Zostajesz w pokoju i do końca tygodnia nigdzie po szkole nie wychodzisz! Nie będę tolerować takiego zachowania!
Chciała podejść i zabrać od niego dziennik, ale chłopiec był szybszy. Jednym ruchem pochwycił książkę i z furią zaczął wyrywać z niej kartki, drzeć je, zgniatać. Cała przeszłość, wszystkie tajnice, intrygi, kłamstwa i miłoście... To wszystko teraz znikało, a Harry czuł się coraz bardziej wolny. Z każdą wydartą kartką czuł się coraz lżej, jakby pozbywał się wspomnień i przemyśleń nie tylko ojca, ale przede wszystkim swoich. I mimo woli uśmiechnął się. Rose próbowała go powstrzymać, krzyczeli oboje. W końcu Harry pochwycił świeczkę i przyłożył płomień do tego, co pozostało z dziennika. Papier zaczął powoli zajmować się ogniem. Teraz nie było już odwrotu. Stronice płonęły Potem wszystko się rozmyło, a on nieprzytomny padł u stóp matku.
***
Otworzył oczy, mrugając szybko. Okno było otwarte, a rześkie powietrze dostawało się do pokoju. Kołdra leżała na podłodze, a jego piżama aż lepiła się od potu. Siedział przez chwilę bez ruchu, próbując dojść do tego, co właściwie się wydarzyło. Nagle sobie przypomniał.
— Mary! — zawołał.
Jednak ona nie pojawiła się. Harry się zdenerwował. Zawsze przychodziła niemal natychmiast, gdy tego chciał.
— Mary!!!
Nadal nic. Harry opadł bezsilnie na poduszki. Dlaczego wszyscy się od niego odwracają?
— Ojcze! — wrzasnął nagle jak opętany. — Ojcze, słyszysz mnie? Daj jakiś znak, jeśli mnie słyszysz!
Znowu nic się nie działo.
"Co się dzieje z tym światem?" pomyślał zirytowany Harry.
I w tamtym momencie zdało mu się, że jest samotny. I gdy się tak nad tym dłużej zastanawiał, coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że jest samotny. Od jakiegoś czasu nie dzielił się już wszystkimi myślami ani z Mary, ani z Britt. O mamie już nie wspominając. Często czuł złość, ale nie rozmawiał o tym z Aniołem. Brittany nawet nie powiedział o dzienniku... Taki był z niego przyjaciel?
Nie, tu nawet nie chodziło o przyjaźń. On zaczął się zwyczajnie bać. Zaczął się bać reakcji ludzi na swoje słowa, myśli i na siebie w ogóle. Nie był normalny. Widział Anioły. Widział duchy. Widział Śmierć. A ten strach zamykał go coraz bardziej. Czuł się samotny mimo otaczających go ludzi. Chłopiec jeszcze nie mógł o tym wiedzieć, ale był to dopiero początek. W przyszłości ten strach zniszczy życie nie tylko jemu, ale i bliskim, a jego otoczenie zamieni w pustynię...
Nagle poczuł, że coś się zmieniło. Podniósł głowę i krzyknął cicho. Ojciec klęczał na podłodze, wokoło niego widać było szczątki dziennika. Harry'emu zrobiło się strasznie wstyd. Gdyby Rose to posprzątała, gdyby choć trochę się wysiliła, może Gregor by się nie dowiedział...
"Nie bądź głupi, Harry." skarcił się, "On wiedziałby i tak."
— Ojcze! — zawołał. — Zgrzeszyłem przeciwko Bogu i tobie! Naruszyłem twoją prywatność, złamałem zasady, dotykałem twych rzeczy, straciłem zaufanie i myślałem tyle okropnych rzeczy o tobie. Przebacz mi, ojcze, albo nie nazywaj mnie już twoim synem... Ale mama też to zrobiła! Mama przeczytała to wszystko i to ją jeszcze bardziej załamało, zniszczyło. Musiałem to zniszczyć, ojcze, bo to niszczyło i nas. Przebacz, ach, przebacz!
Przez chwilę się nie ruszał, jednak w końcu podniósł wzrok i rozejrzał się po pokoju.
Gregora nigdzie nie było. Zniknął.
________________
Bardzo przepraszam, że tak krótko, ale tak dawno nic tu nie dodawałam, że i tak musi Wam wystarczyć... :)
Dobra wiadomość! Wracam do "Cry, Angel"! Oczekujcie kolejnych rozdziałów (dłuższych niż ten, spokojnie). A jeśli dobrze pójdzie, wkrótce pojawi się też następna część "Poza granicami", zapraszam.

CZYTASZ
Cry, Angel
Historia CortaNarodził się i pierwsza twarz, jaką ujrzał, nie należała do jego matki. Należała do jego Anioła. Dlaczego on? Dlaczego małe dziecko, a potem dorosły mężczyzna, który chciał mieć całkiem normalne życie, musi widzieć wszędzie te przeklęte Anioły? Odpo...