Rozdział 16

4K 325 1K
                                    

Zastanawiacie się pewnie, jak wyglądało życie partnerskie Louisa po tym, kiedy uświadomił sobie co do swoich uczuć względem Harrego. A więc tak naprawdę nic się od tamtego czasu nie zmieniło.

Louis siedział teraz w salonie trzymając Danielle za rękę i oglądając z nią jakiś nudnawy, babski film na HBO, a jedyne o czym myślał było dzisiejsze wyjście do wesołego miasteczka z Harrym.

I to nie było tak, że Louis chciał być tu teraz z dziewczyną, lecz po prostu nie miał wyboru. Nie wiedział do końca jak potoczą się sprawy z Harrym, dlatego nie chciał za wczasu łamać jej serca. Nie odpuścił by tego sobie jeśli rzucił by Danielle dla loczka, który jak potem się by się mogło okazać, nic do niego nie czuł i traktował go jak swoją zabawkę. A niestety Harry był do tego zdolny i szatyn dobrze o tym wiedział. Ta myśl zawsze psuła Louisowi chumor, właśnie tak, jak w tym momencie. Szatyn westchnął głęboko, marszcząc czoło. Przykuł tym samym uwagę dziewczyny.

- O czym myślisz? - Spytała swoim słodkim głosem, lekko się do niego uśmiechając.

- O pracy. - Powiedział wzruszając ramionami i nie było to do końca kłamstwem, bowiem Harry był po części z tym związany.

- Nie możesz tyle pracować. - Rzekła zmartwiona, krzyżując ze sobą ich spojrzenia. Danielle miała naprawdę ładne, miłe oczy. Bardzo podobały się Louisowi. Jednak nie były one dla niego wyjątkowe. Nie były one oczami Harrego. Nie w ich spojrzeniu zatracał się bez pamięci. Nie w ich zieleni tonął. One przecież nie były nawet zielone. Nie uzależniały go. Nie w nie kochał się wpatrywać. I nie były tymi, które chciał oglądać codziennie, do końca swojego życia. - Louis? - Wyrwała go tym samym z zamyślenia.

- Ahh, przepraszam. Zamyśliłem się. - Powiedział zmieszany, na co dziewczyna się roześmiała.

- Ostatnio często jesteś nieobecny. - Rzekła brunetka, wzruszając ramionami i prostując swoją pozycję na kanapie. - Czy coś się stało? - Spytała, a tym razem w jej głosie słychać było troskę.

- Nie! - Zaprzeczył natychmiast podskakując. - Nie. - Dodał spokojniej, aby wyglądało to naturalniej. - Mam po prostu na głowie dużo ciężkich spraw. Nic więcej. - Powiedział, na co dziewczyna wzruszyła ramionami. Nie mógł jeszcze powiedzieć jej o Harrym. Było za wczesnie.

- Może powinieneś wziąźć jakiś urlop... - Zaczęła, pocierając kciukiem wierzchnią stronę jego dłoni. Kiedy tylko Louis to usłyszał, poczuł jak buzuje w nim powietrze, bowiem wzięcie urlopu łączyło się z tym, iż nie widywał by Harrego. Nie miał tego w planach. Chciał móc widywać się z nim codziennie, więc automatycznie chciał pracować, a każdy dzień wolny był dla niego jak wyrzeczenie od czegoś co kochał. Poprawka. Kogo kochał. - Polecielibyśmy na Teneryfe...

- Kochanie... - Rzekł spokojnie Louis. Chciał ją udobruchać i wybić jej to z głowy. - Wiesz, że nie dadzą mi teraz urlopu. Mamy za ciężki okres. Pozatym już niedługo pojedziemy na nasz miesiąc miodowy, gdzie tylko będziesz chciała. - Rzekł, po czym złożył krótki pocałunek na jej ustach. Nie wiedział jeszcze, czy było to kłamstwo. Na ustach dziewczyny pojawił się jednak uśmiech satysfakcji, a Louis odetchnął z ulgą.

- Wracając do ślubu, twoja rodzina wie? - Spytała po chwili, wywołując tym samym spięcie w ciele chłopaka.

Rodzina. Jego matka, ojciec, siostry... Nie miał przecież z nimi kontaktu od lat. Było mu głupio. Strasznie głupio. Wiedział, że była to tylko i wyłącznie jego wina, bowiem to on opuścił rodzinne miasto i podekscytowany życiem w metropoli, pogrążony w nauce i imprezach, odrzucał ich wszelkie próby kontaktu, nie wykazując również żadnej inicjatywy ze swojej strony. Sześć lat. Tyle minęło odkąd ostatnio się z nimi widział, pomijając Lottie, która co roku odwiedzała go w jego urodziny.
Jakże dziwny był fakt, iż po takim czasie miał do nich zadzwonić i zaprosić ich na swój własny ślub. Oni nie znali nawet Danielle... Co gorsza nie wiedział, czy w ogóle chce, żeby ją poznali... Teraz byli praktycznie obcymi osobami, a jedyne co ich łączyło to więzy krwi i wspomnienia z dzieciństwa. Jednak była to jego rodzina, a rodzina zawsze stanowi część czyjegoś życia. Poczuł ukłucie w sercu. "Co ja zrobiłem. Co ja kurwa najlepszego zrobiłem." - Powtarzał sobie w głowie, nie mogąc wybaczyć sobie swojej własnej głupoty.
Zdał sobie sprawę z tego, iż chce to naprawić o ile w ogóle dało się to jeszcze zrobić.

Fucking junkie • Larry; Ziam ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz