*Polecam włączyć piosenkę z nagłówka, bo zdecydowanie dodaje klimatu i pobudza wyobraźnię związaną z uczuciami Louisa*
Przez kolejny tydzień Louis nie mógł się otrząsnąć. Codziennie budził się z nadzieją, że wydarzenia z ostatnich czternastu dni były tylko koszmarem i gdy otworzy oczy wszystko co złe zniknie. Jednak tak się nie działo. Po otworzeniu zaspanych ślepi każdego dnia doznawał zderzenia z przygnębiającą rzeczywistością i ponownie tracił chęci do życia.
Bo powiedzmy sobie szczerze - stracił wszystko. Na początku Lottie, potem miłość swojego życia... Został też zmuszony do złamania obietnicy złożonej siostrze...Nie miał już nawet Liama, który cały swój wolny czas spędzał z Zaynem.
Rzeczywiście. Chłopaki pofatygowali się raz, aby złożyć mu kondolencje z powodu straty siostry. Spędzili z nim cały dzień, próbując go pocieszyć, jednak jak reszta świata, nie mieli pojęcia co było naprawdę przyczyną jego smutku i łez. A tej tajemnicy nie mógł zdradzić nikomu.
Nie mógł, a może poprostu nie chciał... Zważając na to, iż ta historia i tak dobiegła już końca.
Ostatnią osobą, którą mu została była Danielle- śliczna dziewczyna, czarująca wszystkich swoją urodą i bijącą od siebie słodyczą. Swoimi wdziękami i gracją mogła podbić serce nie jednego chłopaka. Jednak nie udało się to jej w przypadku Louisa, który całymi dniami marzył o Harrym i nie widział poza nim świata.
Marzył o jego pocałunku, dotyku...
Marzył o usłyszeniu jego dźwięcznego, donośnego głosu, nawet jeśli miałby na niego znowu krzyknąć...
Marzył o tym aby mieć u niego tą ostatnią szansę...
Marzył o nadziei...
Jednak nic z tych rzeczy nie mógł otrzymać.Prawda była taka, że został przez niego odtrącony. Chłopak musiał być strasznie samolubny, skoro nie potrafił zrozumieć powodu, dla którego Louis musiał wyjechać z Londynu na dwa miesiące. Choroba siostry była przecież ważniejsza niż jego "widzi mi się".
Wiedział więc, że wina nie stała po jego stronie. Jednak przeprosiny ze strony chłopaka były ostatnią rzeczą, której oczekiwał i której mógłby się po nim spodziewać. I z uczucia, które do niego żywił był w stanie sam przeprosić, nawet kosztem udawania winnego, jednak brunet odebrał mu do tego wszelkie szanse.To wszystko przepadło. Nawet gdyby Harry żałował swojego zachowania, nie miał przecież kontaktu z Louisem. A szatyn nie mógł wykonać pierwszego kroku, bowiem przekonany był, iż loczek tego nie chciał, po tym jak ostatnio go potraktował.
Szczerze powiedziawszy idąc tydzień temu do Harrego myślał, że mieli już ten rozdział za sobą. Mam na myśli ten, w którym brunet traktował go jak śmiecia i był chłodnym dupkiem. Widocznie szatyn wyobrażał sobie za dużo. Patrząc na to teraz, wiedział, że był głupi wyobrażając sobie to, iż Harry mógłby go polubić, a co dopiero coś do niego poczuć. Nie winił go za to, gdyż wiedział, że spowodowane to było na pewno przez to, co spotkało go w dzieciństwie, jednak ten fakt nie sprawiał, że bolało go to mniej. A może nawet bardziej.
Codziennie czuł ten sam przeszywający ból w swojej klatce piersiowej. A nazywało się to złamanym sercem. Każdego dnia się tym zadręczał, rozmyślając o tym godzinami. Codziennie płakał. I to uczucie nie miało końca.
Mając przed oczami wizję, że będzie żył z tą świadomością resztę swojego życia, chciał aby było ono jak najkrótsze. Chciał, żeby świat się skończył. Nie wyobrażał sobie nawet tego jak mógłby w przyszłości obudzić się i powiedzieć sobie w duchu "mam to już za sobą", kiedy stracił swoją cząstkę . A nawet dwie.
CZYTASZ
Fucking junkie • Larry; Ziam ✔️
Fanfic#108 w Fanfiction • Louis (24 lata) pracuje jako terapeuta w zakładzie odwykowym w Londynie. Chłopak prowadzi spokojne, ustabilizowane życie wraz ze swoją śliczną partnerką Danielle, której planuje się oświadczyć. Jest bardzo dokładny, poukładany i...