Rozdział 12

699 55 11
                                    

Rankiem cała czwórka spotkała się już na pokładzie, w miarę punktualnie. Anakin z Obi-Wanem poszli przesłać współrzędne Naboo z komputera na R2D2, żeby ktoś mógł ich na bieżąco nawigować, szczególnie, że musieli lecieć inną, dłuższą drogą. Podróż nie zajmie im bardzo dużo czasu, ale jednak muszą zastosować pewne środki ostrożności. Wszyscy zajęli miejsca i wyruszyli. Kenobi siedział za sterami tylko po to, żeby sprawdzać czy dobrze lecą. Do kabiny pilotów weszła Ann.

- Może Pana zastąpić? Zawsze chciałam polatać, ale Mistrz Windu nigdy mi nie pozwala.

- A wiesz jak się lata?- zapytał.

- Tak, od zawsze chciałam być pilotem, to moje powołanie. Kiedyś nim będę, zobaczycie wszyscy.- po tych słowach starszy mężczyzna powierzył jej kontrolę nad maszyną i oznajmił, że zaraz wróci.

Kenobi maszerował wzdłuż korytarzy i co chwilę spoglądał przez malutkie okienka, czy aby na pewno są bezpieczni. Nie potrafił się wyluzować, ale przynajmniej sprawił, że Anakin i Padmé mieli niezły ubaw. Często podśmiewali się z Niego, ale nie przeszkadzało mu to, bo wiedział, że to tylko żarty. Od zawsze trzymał się zasad i już nic ani nikt go nie zmieni. Usiadł w końcu obok nich i zaczęli dyskutować o misji. Długo gawędzili, ale Padmé się znudziła ich typową gadką i poszła zajrzeć do Ann. Widać było, że dziewczyna jest bardzo szczęśliwa mogąc robić co kocha.

- Hej, nie przynieść Ci czegoś do picia?- zapytała żona Anakina.

- Nie musisz, ale możesz przy mnie usiąść. Mistrz Kenobi mnie tutaj zostawił, obiecał, że wróci, ale widocznie coś stanęło mu na przeszkodzie.- Mon się zaśmiała na co jej przyjaciółka zareagowała ciekawym spojrzeniem.- O co Ci chodzi, Padmé?

- O nic, po prostu ostatnio z Anakinem zauważyliśmy, że dobrze się dogadujesz z Obi-Wanem...

- Wy chyba nie myślicie.... Wy chyba oszaleliście! Przecież on jest starszy o dziewiętnaście lat, w dodatku doskonale każdy z nas wie, że on zasad nie złamie. Traktuję go TYLKO jako przyjaciela, nic więcej.- Ann się uniosła, ale straciła panowanie nad sobą, sama nie wie dlaczego.

- Spokojnie, ja tylko mówię, co widzimy. Wiemy doskonale jaki On jest, ale myślę, że nie trafił jeszcze na odpowiednią osobę.

- I tą osobą na pewno nie będę ja, zapomnijmy o tej rozmowie, gdybyś mogła to przynieś mi szklankę wody bo zaraz lądujemy, a może być ciężko.

Padmé wyszła, natykając się na Mistrza Anakina, który zmierzał w kierunku kabiny pilotów. Wolała ich zostawić samych, więc stwierdziła, że Ann napije się dopiero po lądowaniu. Ona nie potrafiła zrozumieć, dlaczego oni tak bardzo kryją się z miłością, oboje są głupcami. Obi-Wan troszczy się o wszystkich, ale Ann to inna sprawa, całkiem inaczej do niej podchodzi. Dziewczyna natomiast nigdy w życiu nie przyzna się, że coś do niego czuje, ponieważ boi się odrzucenia. Doskonale wiedziała, że coś jest na rzeczy i Annie podzielał jej zdanie. Nie chcieli jednak na nikogo z nich naciskać, więc zobaczą jak to wyjdzie. Wiedzieli tylko jedno- jeżeli pomiędzy tą upartą dwójką do czegoś dojdzie, będzie trzeba do tego dużo czasu, bardzo dużo...

***

Wylądowali na Naboo bez większych komplikacji. Ulokowali się niedaleko miejsca, w którym państwo Skywalker brali ślub, chcieli utrzymać dobry klimat tego spotkania. Mieli wynajęty piękny domek, w którym mają spędzić najbliższą noc i rano szybko odlecieć. Planeta była piękna, pełno zieleni, wody. Ich wynajęta kwatera była cała z drewna, miała piękne okna oraz taras wychodzący na wodę, czekały na nich również łódki, gdyby mieli ochotę wypłynąć w nocy na środek jeziora. Wszyscy stwierdzili, że dobrym pomysłem będzie przebranie się. Weszli do środka, Obi-Wan zaniemówił. Wystrój był bardzo minimalistyczny, jednak gdy wchodziło się, od razu był salon z kominkiem, kanapami a jedna ściana była cała ze szkła, przez co można było podziwiać widoki za oknem. Kuchnia znajdowała się po prawej stronie, łazienka po lewej. Był jeden minus. Wszyscy musieli spać w jednym pokoju, bowiem to był domek dla par, bo wszystkie inne były zajęte. Położyli swoje rzeczy w sypialni, i każdy po kolei ruszał do ubikacji. Dziewczyny ubrały piękne sukienki, mężczyźni koszule kupione na targowisku, które w niczym nie przypominały tych, w których musieli chodzić na codzień. Wzięli wielki kosz z jedzeniem, koce i pomaszerowali w stronę łąki, z której był piękny widok na taflę wody, atmosfera była całkiem przyjemna. Rozłożyli się niedaleko góry, żeby mieć chociażby minimalny cień, ale było wyjątkowo gorąco, więc mało im to dało. Bardzo długo rozmawiali, czas płynął innym tempem, chociaż na chwilę mogli zapomnieć o problemach i zadaniach jakie ich czekają wkrótce. Wszyscy wzięli do rąk wino i Anakin wzniósł toast.
- Za moją cudowną żonę i przyjaciół, gdyby nie Wy, nie byłoby mnie teraz tutaj. Wasze zdrowie!
Wszyscy pociągnęli zdrowy łyk cierpkiego napoju, ale Ann skrzywiła się najbardziej. Wszyscy oprócz niej parsknęli śmiechem.
- No co, ja praktycznie w ogóle nie piję!- zagrzmiała, ale musiała przyznać w duchu, że pewnie wyglądało to komicznie.- proponuję wejść na te łódki, zanim będzie ciemno, bo niewiadomo, o której będziemy musieli wracać.
- To dobry pomysł, łódki są dwie, więc proponuje, żeby mężczyźni popłynęli...- zaczęła Padmé, ale Kenobi jej przerwał.
- Nie, to jest wasz dzień, więc wsiądę z panienką Mon, a wy popłyniecie razem i nawet nie chcę słyszeć sprzeciwu!
- Mistrzu, nikt się nie ma zamiaru sprzeciwiać.- powiedział jego uczeń, gdy już wstawali i podążali do łódek, wymienił krótkie spojrzenie ze swoją żoną.
Świeżo upieczeni małżonkowie odpłynęli jako pierwsi, pozostała dwójka za nimi. Dziewczyna czuła się trochę niezręcznie siedząc z Obi-Wanem. Nie chciała patrzeć mu w oczy, więc patrzyła przed siebie. On natomiast stracił zdrowy rozsądek i patrzył wprost na nią. Dostrzegł długie, piękne, ciemne włosy, jasną skórę, piękne, czarne oczy. Nie wiedział co się stało, ale czuł się bardzo... szczęśliwie? O ile można to tak nazwać. Młoda popatrzyła na niego i obydwoje stracili kontakt ze światem. Liczyło się tylko tu i teraz, ta chwila była ich chwilą. Nagle ze strony Kenobiego przyszło brutalne zderzenie z rzeczywistością i natychmiast zerwał kontakt wzrokowy. Co ty wyrabiasz, nie pamiętasz kim jesteś? Przecież ona jest, po pierwsze za młoda, po drugie, zaraz sama będzie Jedi, po trzecie, nawet nie jesteś zauroczony, po czwarte, nie możesz, po prostu nie możesz!... Powiedział sam do siebie w myślach. Zdecydowanie chciał pobyć sam więc kazał dziewczynie zawrócić i poszedł się przejść, czuł wyrzuty sumienia, nie chciał, żeby Ann robiła sobie nadzieję, bo doskonale wiedział, że to i tak nie wyjdzie...

Rozdział typowo emocjonalny, starałam się przedstawić myśli Padmé, żeby przybliżyć wam reakcję innych bohaterów na nową przyjaźń w ich gronie. Dzisiejsza scena pokazuje, że bohaterowie zaczynają coś dostrzegać, ale bardzo się bronią. Wszystko na spokojnie, przecież mamy czas, prawda? Niech moc będzie z Wami! x

Jasna Strona UczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz