Ann obudziła się nie wiedząc nawet która jest godzina. Za oknem pogoda była fatalna, ciągle padało a zachmurzenie powodowało przygnębienie. Lubiła deszcz bardziej od słońca, ale dzisiaj nie miała zbyt pozytywnego nastawienia. Usiadła na łóżku i odetchnęła z ulgą, przypomniała sobie, że nigdzie nie musi dzisiaj iść. Zakręciło jej się w głowie, więc udała się do swojej apteczki, żeby znaleźć coś na ból głowy. Płyn wyglądający jak woda szybko znalazł się w jej ustach, popiła go herbatą i poszła do salonu, żeby usiąść i poczytać, tak dawno tego nie robiła. Owinęła się kocem i wzięła książkę, która czekała na nią już długi czas. Niestety nie przewidziała tego, że nie będzie potrafiła się na niczym skupić, bo głowa nadal jej płonęła, przynajmniej takie miała wrażenie. Ogarnęła ją melancholia i poczuła się senna. Usłyszała dzwonek do drzwi, ale nawet nie chciało jej się wstawać, stwierdziła zresztą, że nie chce się z nikim widzieć, przecież miała prawo do chwili odpoczynku. Dźwięk ponownie rozprzestrzenił się po mieszkaniu, gdzieś w głębi duszy miała nadzieję, że to Obi-Wan, ale szybko przypomniała sobie co zrobił i jak ją oszukał. Nie wiedziała już, czy nadal może mu ufać, pewnie gdyby mógł, to nigdy nie powiedziałby jej o tym, że jej rodzice są ścigani. Poczuła ukłucie żalu i smutku, bo zawiodła się na nim. Trzeci dzwonek. Wstała niechętnie odrzucając koc na bok i podeszła do drzwi. Chwilę później jej oczom ukazał się Mistrz Windu, więc zaproponowała mu wejście do środka.
- Już myślałem, że coś Ci się stało.- był lekko poddenerwowany.
- Nic mi się nie stało, miałam nadzieję, że to nic ważnego, chciałam dzisiaj odpocząć od wszystkiego.- ręką zachęciła go do zajęcia miejsca obok niej.
- Wiem, przepraszam, że Cię nachodzę, po prostu chciałem się upewnić, że nic Ci nie jest.
- To miłe, dziękuje.- odpowiedziała i spojrzała na stół. Tak niezręcznej ciszy jeszcze pomiędzy nimi nie było. Windu nie za bardzo wiedział co ma jej powiedzieć, chciał ją poinformować o tym, o czym rozmawiali z Yodą, ale widząc, że dziewczyna nie jest w najlepszym stanie, nie chciał jej denerwować jeszcze bardziej.
- No to chyba byłoby na tyle, pamiętaj, że jutro mamy trening. Przekaże reszcie, że żyjesz.
- Nie musisz, skoro próbowaliście zataić przede mną taką ważną informację, wydaje mi się, że nie będzie ich to obchodziło. Żegnaj Mistrzu i do jutra.
Wyszedł szybko z jej mieszkania, czuł smutek, że dziewczyna znowu się przed nim zamknęła. Długo musiał budować to, co zniszczyli w dosłownie jeden dzień. Wsiadł na skuter i popędził do siedziby, żeby przekazać informacje Anakinowi. Akurat miał zajęcia z Kenobim, więc delikatnie uchylił szklane drzwi salki i wszedł, żeby ich nie przestraszyć. Zawsze był pod wrażeniem tego, jak Obi-Wan posługuje się mieczem, był bardzo szybki i dokładny, może trochę brakowało mu refleksu, ale i tak radził sobie bardzo dobrze. Młody Skywalker przejmował po nim te cechy, bo jak na tak młodą osobę, posługiwał się bronią idealnie.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale byłem u Ann...
- Co z nią?- zapytał Annie podchodząc do Niego ze swoim Mistrzem.
- Zbyt rozmowna to ona nie była, chciałem z nią porozmawiać na temat naszych przypuszczeń, ale jej stan nie jest zbyt dobry, myślę, że mogłoby się jej pogorszyć.
- Padmé chciała się z nią skontaktować, ale albo ma wyłączony komunikator, albo po prostu nas unika.- młody zmarszczył brwi.
- Ciężko mi to mówić, ale wydaje mi się, że ma do nas żal, zbyła mnie dzisiaj praktycznie od razu, znowu się zamknęła na ludzi a to nie jest dobry znak. Miejmy nadzieję, że to chwilowy impuls i jakoś to sobie poukłada. Jutro wróci do codzienności, więc szybko muszę przywrócić ją do poprzedniego stanu, musi być skupiona. To chyba na tyle, nie przeszkadzam wam.
- Nie przeszkadzasz, na dzisiaj już koniec, ja zostanę jeszcze chwilę, żeby pomedytować. Jesteś wolny, Anakinie.
Dwójka jego przyjaciół opuściła salkę, on poszedł na taras i rozłożył matę, żeby wygodnie usiąść na podłodze, potrzebował chwili medytacji, oczyszczenia umysłu i trzeźwego myślenia. Zajął miejsce i przyjął pozycję. Wziął głęboki wdech i starał się o niczym nie myśleć, trochę było ciężko, ale szybko stracił kontakt z rzeczywistością, czuł błogi spokój i rozluźnienie. Jego ciało się odprężało a w głowie panowała pustka. Taras był cały z drewna, jedna ściana była cała oszklona, żeby do salki treningowej dostawało się też naturalne światło. Wokół było pełno drzewek, żeby klimat był bardziej przyjazny do stworzenia swojej małej świątyni spokoju. Deszcz obijał się o zadaszenie, idealnie kojąc umysł. Siedział tak już bardzo długo, nie miał najmniejszej ochoty opuszczać tego miejsca, bo doskonale wiedział, że jego myśli będą kierowały się tylko w jednym kierunku. Czuł wyrzuty sumienia, ale narazie nie obchodziły go, chciał na chwilę zapomnieć o tym, że poza tym malutkim miejscem istnieje życie.Rozdział bardzo łagodny, ukazujący troskę o Ann, nie chciałam, żeby ciągle była akcja, więc stwierdziłam, że dodam coś takiego "lekkiego". W następnym rozdziale powrót do rzeczywistości. Niech moc będzie z Wami!
CZYTASZ
Jasna Strona Uczuć
FanfictionPo śmierci Qui-Gona, Obi-Wan Kenobi stracił nie tylko mistrza, ale również przyjaciela. Jego jedyną nadzieją był młody Anakin Skywalker. Jakiś czas później, gdy Annie był już Padawanem, poznał Ann Mon. Młoda, zagubiona dziewczyna, która również szko...