Rozdział 20

620 53 2
                                    

Był już bardzo blisko kabiny Ann, ale nie do końca wiedział, co tam zastanie. Bał się tam wejść, jednocześnie czuł w głębi duszy, że musi to zrobić. Nie miał żadnej nadziei, że dziewczyna tego nie zobaczyła. Stał tuż przed kotarą i miał pustkę w głowie. Delikatnie ją odsłonił i się rozejrzał, bo nie dostrzegł jej w łóżku. Siedziała na ziemi z podkulonymi nogami, głowę miała opartą o kolana, wokół niej leżało pełno kartek, to na pewno były wszystkie dokumenty. Podszedł do niej i usiadł obok niej na podłodze, opierając się o ścianę. Siedzieli w ciszy, atmosfera była bardzo gęsta, ale nie wiedział co ma jej powiedzieć. Przecież nie rzuci tekstem typu "będzie dobrze" bo wie, że teraz będzie tylko gorzej. Położył jej rękę na plecy i delikatnie pogłaskał, dziewczyna pod wpływem jego dotyku wyprostowała się i oparła o jego ramię. Płakała, wyglądała strasznie. Mistrz Windu stanął w przejściu, ale Obi-Wan szybko machnął ręką, żeby zostawił ich samych. Objął ją ramieniem, żeby było jej wygodniej, to jedyna rzecz, jaką mógł dla niej zrobić.
- Nie wiem co mam Ci powiedzieć...
- Nie musisz nic mówić.- przerwała mu niewyraźnie, jeszcze bardziej się do niego wtulając.
- Gdy to zobaczyliśmy, zamarliśmy.
- Też bym pewnie... chwila. Wy wiedzieliście?- podniosła głowę i odepchnęła mężczyznę.
- Zobaczyliśmy to dzisiaj, nie chcieliśmy Cię martwić.
- Aha, czyli tak po prostu chcieliście to przede mną zataić.- wstała i założyła ręce na piersi.- wyjdź stąd, Obi-Wanie.
- Ann...
- Po prostu wyjdź i idź zająć się czymś ciekawszym.
Kenobi podniósł się i wyszedł. To nie tak miało wyglądać, a ona nie dała mu nawet szansy się wytłumaczyć. Był trochę zły, że tak go zbyła, przecież nie zrobił nic złego i tak by się dowiedziała prędzej czy później. Opowiedział wszystko jej mistrzowi.
- Postaraj się ją zrozumieć, przeżyła właśnie ciężki szok, w dodatku faktycznie mogło wyglądać to tak, jakbyśmy trzymali przed nią tajemnicę dotyczącą jej rodziny. Ann z zewnątrz wygląda na twardą osobę, nigdy nie oczekiwała litości, ale wiem, że w głębi duszy jest bardzo wrażliwą osobą, która cierpi za każdym razem, kiedy dzieje się coś złego. Nigdy nie wiadomo jakby potoczyły się jej losy, gdyby jej ciocia postanowiła ją wychować. Co prawda ma zadatki na Jedi, ale wcale nie musiała tu trafić i każdy o tym wie. Rodzice potraktowali ją jak przedmiot, nigdy nie zrozumiem, jak można opuścić własne dziecko, pomimo, że sam ich nie mam. Myślę, że potrzebuje teraz trochę czasu na oswojenie się z sytuacją. Muszę ją odpowiednio przygotować do tego, jak ma się zachować kiedy będzie musiała z nimi walczyć, ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Obi-Wan Kenobi zamyślił się i cała jego złość uszła na bok, może jego przyjaciel faktycznie miał rację. Widział, że Anakin chciał iść do niej, ale wnioskując po tym, jak szybko wrócił, dziewczyna prawdopodobnie go wyrzuciła. Reszta lotu minęła im całkiem spokojnie, nie mieli żadnych problemów, nikt raczej ich nie śledził, gdyby tak było, Zeep by ich poinformował. Wylądowali na Coruscancie i zaczęli zbierać wszystkie rzeczy. Ann wyszła z głębi statku z plikiem kartek, rzuciła na stół i wyszła. Była w bardzo złym stanie, nie pożegnała się nawet z nikim, czuła do nich wszystkich żal. Poszła prosto do swojego mieszkania, spacer jej się przyda po tak długim siedzeniu na pokładzie. Nie potrafiła zebrać myśli, czuła się, jakby zaraz miała umrzeć. Ogarnęła ją pustka, jakby wszystko nagle straciło sens. Zawiodła się na Mistrzu Kenobim, Anakinie i reszcie. Odetchnęła z ulgą, bo nareszcie ta przeklęta misja dobiegła końca. Napadły ją ponure myśli, że już nigdy nie wróci do siedziby Jedi, nie będzie kontynuowała swoich treningów, nie przystąpi do prób. Szybko jednak odgoniła myśli, bo musiała szukać identyfikatora, żeby dostać się do swojego apartamentowca. Jak ona się teraz pokaże im na oczy? Jej rodzina próbuje zniszczyć cały Zakon, a ona po prostu czuje się winna. Weszła do mieszkania i od razu poszła spać.
* * *
Anakin, Koth, Zeep i Mace Windu właśnie zdawali relację z całego wypadu Mistrzowi Yodzie, który tylko siedział i słuchał co mają mu do powiedzenia. Opowiedzieli co widzieli, treningi, jak przebiegł pojedynek, kogo znaleźli w aktach, które Yoda właśnie trzymał w ręku.
- Źle się stało, dziewczyna wiedzieć musi.
- Już ją poinformowaliśmy.
- Czy dziwne wam się nie wydaje, że akurat gdy z wami ona była, znaleźliście to?- Niskiego wzrostu mistrz prawdopodobnie miał już jakąś teorię.
- Fakt, jest to dziwne, ale co masz na myśli?- zapytał Kenobi.
- Zamierzone to mogło być. Ktoś wiedzieć musi, że ich córka ma Jedi zostać. Wyjścia innego nie widzę.
- A co jeśli jest teraz w niebezpieczeństwie a te informacje mogą być fałszywe, może osoba, która to zaplanowała myśli, że Ann teraz rzuci wszystko i będzie chciała odnaleźć rodziców.- Koth powoli wszystko powiedział, jakby wszystko zaczęło układać się w całość.
- Ale jaki miałby w tym cel? Dlaczego akurat ona? Przecież to mógł być każdy z nas, powiedziałbym prędzej, że Anakin.- Obi-Wan od razu zatarł jego teorię.
- Właśnie... A powiedz mi, kto przyjaźni się z Anakinem, nie jest jeszcze Mistrzem, może zmienić zdanie i ze względu na wrażliwe serce, uratować rodziców za wszelką cenę?
- Ale co to ma do Anakina?- Mistrz Skywalkera nic nie rozumiał.
- Mistrzu, chyba chodzi im o to, że będę starał się ją w razie czego uratować i wtedy będą mieli do mnie łatwy dostęp. Musimy poważnie z nią porozmawiać, żeby głupi pomysł nie wpadł jej do głowy. Każdy wie, że jest do tego zdolna, musi wyzbyć się emocji.
Wszyscy przytaknęli i rozeszli się w swoje strony. Mace Windu usiadł przed budynkiem i zastanawiał się co ma teraz zrobić. Czuł się za nią odpowiedzialny, nie chciał dopuścić, żeby ktoś ją skrzywdził, ale przecież nie mógł pilnować jej dniami i nocami. Przetarł oczy ręką, wpadł na pomysł, żeby iść do niej w tej chwili, ale nie byłoby to zbyt mądre, bo dziewczyna pewnie spała. Postanowił to zrobić z samego ranka, gdy tylko się obudzi. Mógłby powiedzieć jej to na treningu, ale przypomniał sobie, że dostała dzień wolnego. Popatrzył przed siebie i pierwszy raz od bardzo długiego czasu poczuł szczery niepokój. Stwierdził, że to idealny czas na medytację.

Już dwadzieścia rozdziałów za Nami, jestem dumna i szczęśliwa, że ciągle was tu przybywa, dziękuje! Niech moc będzie z Wami!

Jasna Strona UczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz