Obi-Wan Kenobi widział, że dwójka jego młodych przyjaciół traci kontrolę nad zagrożeniem, więc natychmiast udał się w ich stronę. Walka była wyrównana, ale jednak Jedi byli sprytniejsi. Mężczyzna odrzucił wroga, który prawie zabił Anakina i pomógł im walczyć. Ann była bardzo zwinna i bardzo skupiona, walczyli w trójkę, stykali się ramionami, co z góry mogło przypominać, jakby stali w trójkącie. Terrot, który został obezwładniony i zamknięty w barierze ochronnej, patrzył jak jego ludzie ginęli, był wściekły i próbował się uwolnić, ale na nic. Cała trójka musiała się rozdzielić żeby wyeliminować ostatnich przeciwników. Mistrz Anakina usłyszał krzyk, dochodzący zza drzewa i się przeraził. Na ziemi leżała zakrwawiona Ann, jej noga nie wyglądała za dobrze. Szybko do niej podbiegł, ale gdy człowiek Terrota zauważył jego ruch, zaczął biec w stronę dziewczyny żeby ją dobić. Brakowało mu siły, ale nie mógł jej zostawić na pewną śmierć. Wyskoczył w powietrzu i zagrodził drogę wysokiej, zakapturzonej postaci, którą szybko unicestwił. Podbiegł do niej.
- Panienko Mon, wszystko w porządku?
- Strasznie...boli.- traciła kontakt z rzeczywistością, ale Kenobi wziął ją na ręce i zaniósł na pokład, na którym wszyscy już czekali.
- ZRÓBCIE TROCHĘ MIEJSCA, TO TRZEBA NATYCHMIAST OPATRZYĆ- krzyknął do początkującego medyka, który natychmiast się tym zajął.- A ty tego gorzko pożałujesz.- dodał chłodno do Terrota, który śmiał się na cały głos.
Opadł na siedzenie i przetarł oczy. Ponieśli straty, nie żyje dwóch Rycerzy Jedi, w tym Marp, ten pogodny staruszek, który ledwo chodził. Poczuł złość, ale szybko z niego uleciała, potrafił już nad tym panować. Ważne, że schwytali tego potwora, może ich małe śledztwo się trochę posunie. Yoda będzie zadowolony z obrotu spraw. Ani dosiadł się do niego, ale nie potrafił nic powiedzieć, był załamany, że nie potrafił obronić Ann. Bał się o jej życie, obecnie leżała i krzyczała w osobnym przedziale, gdzie medyk zajmował się jej prawą nogą.
- To nie twoja wina, wiesz o tym prawda?- zapytał Obi-Wan.
- Jasne.- odpowiedział kpiarsko i poszedł skontaktować się z Padmé.
Wszyscy wracali załamani, nikt się do siebie nie odzywał, delektowali się ciszą. Mace Windu dzielnie czuwał przy swojej uczennicy, Ann. Reszta siedziała i od czasu do czasu ktoś informował ich za ile dotrą na miejsce. Sith ciągle się śmiał, ale uodpornili się na takie prowokacje z ich strony. Na Coruscancie czekała już pewnego rodzaju ochrona, która miała przetransportować do środka Terrota, który natychmiast miał stanąć przed Radą. Po wylądowaniu wszyscy natychmiast udali się na posiedzenie, a przestępce zaprowadzili do komnaty. Padmé dostrzegła Anakina i podbiegła do niego, rzucając mu się na szyję.
- Ani! Jak dobrze, że nic Ci nie jest- pocałowała go w czoło.
- Zabierz Ann do nas, gdy skończą się przesłuchania, wrócę.- przytulił ją i pocałował.
Szedł szybkim krokiem na salę, gdzie wszyscy już czekali. Kenobi zdawał właśnie relację z całego wydarzenia Yodzie, który tylko pokiwał głową i powiedział.
- Przyjaciele nasi, wśród nas będą wiecznie, czuwać będą, martwić się nie musicie.- po tych słowach posłał wszystkim tajemniczy uśmiech.- Teraz zastanowić się musimy... Kto przesłuchać ma go.
- Mistrzu, najlepiej gdybyś był to Ty, gdy wspomnieliśmy o Tobie, wyglądał na przestraszonego.- odpowiedział Skywalker.
-Doprawdy...-zamyślił się i zgodził się.- ale jutro tym się zajmiemy, ponieważ potrzebować was będę. Wypocząć idźcie, resztą się nie martwcie. W południe wstawić się możecie.
Wszyscy się rozeszli w swoje strony, ale Obi-Wan dogonił Anakina. Zamienili kilka słów, Skywalker zaproponował swojemu Mistrzowi kolację, na którą się zgodził. Szli w ciszy, starszy mężczyzna bał się niezręczności, która może wynikać z tego, że ostatnio zrobił im awanturę, ale nie musiał się o to martwić. Gdy weszli do mieszkania, żona Anakina bardzo się ucieszyła i od razu nakryła do stołu. Usadowili się na tarasie i w ciszy czekali aż Pani Skywalker przyniesie kolację. Jeden zerkał na drugiego, drugi na pierwszego. Annie nie pamiętał, kiedy ostatnio tak bardzo zafascynował się talerzem. Gdy Padmé weszła na taras i to zobaczyła, wybuchnęła śmiechem.
- Zachowujecie się jak dzieci...- stwierdziła, zresztą słusznie.
- Przepraszam, jeśli w ostatnim czasie byłem dla was trochę... zbyt surowy.- wtrącił Kenobi.
- Nie przepraszaj już, tylko jedz. Gdybym się tak trzymał zasad jak ty, też byłbym zły.- dodał Anakin.- jak się czuje Ann?
- Przed chwilą zasnęła, ale ciągle się budzi, mam wrażenie, że śnią się jej koszmary. Medyk ledwo co uratował jej nogę, ale powiedział, że jak będzie ją oszczędzać, to będzie sprawna w przyszłości. Muszę jej zaraz podać coś przeciwbólowego, według zaleceń, ale najpierw sprzątnę ze stołu.
- Siedź, ja sprzątnę a Obi-Wan zaniesie jej lekarstwo. I tak zrobiłaś bardzo dobrą kolację, należy Ci się nagroda kochana.
Mężczyźni podzielili się obowiązkami, Mistrz wyciągnął z szafki płyn leczniczy i wlał go do kubka z uchwytem, żeby dziewczynie lepiej się piło. Zamieszał kilka razy, żeby osad zniknął, bo doskonale pamięta jaki jest obrzydliwy. Poszedł do pokoju, w którym leżała i wcisnął guzik rozsuwający drzwi. Podszedł ostrożnie do łóżka, ale dziewczyna nie spała tylko patrzyła w sufit. Przypominając sobie moment, w którym to ona przynosiła mu ten sam, okropnie śmierdzący napój powiedział:
- Proszę, wypij to. Dobrze Ci zrobi.
Rozdział dodany z opóźnieniem, ale miałam trochę spraw na głowie. Niech moc będzie z Wami!
CZYTASZ
Jasna Strona Uczuć
Hayran KurguPo śmierci Qui-Gona, Obi-Wan Kenobi stracił nie tylko mistrza, ale również przyjaciela. Jego jedyną nadzieją był młody Anakin Skywalker. Jakiś czas później, gdy Annie był już Padawanem, poznał Ann Mon. Młoda, zagubiona dziewczyna, która również szko...