Rozdział 38

521 38 7
                                    

- Ann, słyszysz mnie? ANN, cholera! Obudź się!- Obi-Wan krzyczał nad głową dziewczyny, chciał ją jakoś ocucić, ale zasnęła i zerwała kontakt z otoczeniem.

- Spokojnie, Obi-Wanie, dojdzie do siebie za moment, na jej rękę popatrz.- Yoda wskazał palcem na dłoń dziewczyny, która zaczęła powoli poruszać palcami.- pójdę komunikat do wszystkich Jedi wysłać, zostań z nią i porozmawiać postaraj się. 

Starzec wyszedł na hol skrzydła szpitalnego i zostawił Kenobiego z myślami. Bał się tej rozmowy, szczególnie po tym, co mu powiedziała przy Palpatinie i Anakinie. Miał wrażenie, że stracił ją bezpowrotnie i czuł dziwną pustkę, która towarzyszyła mu przez całe życie. Spojrzał na jej twarz i zobaczył zapadnięte policzki, bladą skórę oraz głębokie wory pod oczami. Mimo wszystko pogłaskał ją po twarzy. Ann chwilę później otworzyła oczy, bo od dłuższego czasu zaczęła dochodzić do siebie.

- Ann... Tak się martwiłem, jak się czujesz?

- Gdzie jestem?- zapytała niespokojnym głosem.

- Już wszystko dobrze, jesteś bezpieczna. Może chcesz czegoś do...

- Posłuchaj mnie.- przerwała mu.- Wiem jak to wyglądało, ale chcę żebyś wiedział, że was nie opuściłam. Czuję się okropnie z myślą, że mój Mistrz... nie żyje, ale uwierz mi na słowo, że nie przyczyniłam się do tego! Nawet mnie przy tym nie było. Opowiem Ci jak to było naprawdę, może wtedy mi wybaczysz. Jak Anakin zobaczył to co zobaczył, od razu wiedziałam, że to niemożliwe, nie zrobiłbyś tego. Poszłam za nim tylko ze względu na to, że miałam nadzieję na jego nawrócenie. Myliłam się, a on na siłę próbował zatrzymać mnie przy sobie. Zaczął mówić, że tylko dzięki tej ciemnej stronie ocali Padme, chociaż oboje chyba w głębi duszy czuliśmy, że to zwykłe kłamstwo. Palpatine opanował jakąś dziwną technikę... można przybierać wygląd innych osób, więc wysłał jednego przygłupa ze swojej pseudo-armii i kazał zabić Panią Skywalker. Specjalnie pokazał to Anniemu, żeby ten zerwał z Jedi wszystkie możliwe kontakty i połączenia. Nadal wierzy, że to Ty i Cię nienawidzi. Nie ma zamiaru wracać, niestety, ale go straciliśmy. Nie chcę przy nim trwać, bo znam wszystkie ich plany, nie mogłam pomyśleć nawet o tym, że Cię stracę. Te wszystkie słowa, które skierowałam w Twoją stronę nie były prawdą, a wypowiadanie ich na głos było wewnętrznym bólem. Przepraszam za wszystko. 

Obi-Wan Kenobi uśmiechnął się do Panienki Mon i pocałował ją w czoło. Ujął jej dłoń i delikatnie głaskał po zewnętrznej stronie. 

- Nie przepraszaj mnie już, wykazałaś się wielką odwagą i cieszę się, że wróciłaś. Najważniejsze jest teraz, żebyś doszła do siebie i opowiedziała nam o wszystkich zamiarach, musimy uratować naszych ludzi. Nie zostaniesz tutaj, zaraz załatwię to z lekarzem i pojedziemy do mnie, tam się Tobą zajmę.

- Nie zasługuję na to, Obi-Wanie.- szepnęła łamiącym się głosem, ale zlekceważył jej słowa i wyszedł do głównego punktu medycznego, żeby załatwić formalności. Zdziwił się, gdy zobaczył Zeepa Outro, który zmierzał w jego stronę. Miał podkrążone oczy, załzawione i pełne bólu.

- Zeep, witaj! Co tu robisz?- uścisnęli się na przywitanie. 

- Witaj, Obi-Wanie. Dowiedziałem się co się stało. Wiesz, że byłem pilotem Mistrza Windu. Był dla mnie jak brat, a teraz go nie ma...- westchnął głośno.- Szukam Ann. 

- Leży na sali, ale zaraz zabieram ją do siebie. Nie będzie tutaj leżeć, szczególnie, że jesteśmy zagrożeni. Jeśli chcesz, znajdziesz ją tam.- wskazał głową na drzwi.

- Nie chcę jej niepokoić. Przekażesz jej to?- wyciągnął kopertę i wręczył ją Kenobiemu.- niech to przeczyta na spokojnie, to chyba coś ważnego, Mace kazał mi to przekazać w razie gdyby... sam wiesz. Jeśli się zdecyduje, wie gdzie mnie szukać. Trzymaj się i do zobaczenia.

Szybko się pożegnali, mężczyzna spojrzał na kremową kopertę i był ciekaw, co znajduje się w środku. Obok niego przechodził właśnie lekarz, więc dogadał się z nim i mógł wziąć dziewczynę do siebie. Obiecał sobie, że zawiezie ją do mieszkania i szybko wróci do Yody, żeby uzgodnić awaryjny plan. I tak nie miał nic do roboty, musieli poczekać, aż wszyscy zjadą się do siedziby. Poszedł w kierunku sali Ann i delikatnie ją podniósł. Zasyczała, więc stwierdził, że najlepszą opcją będą latające nosze. Przetransportował ją na statek i polecieli. Panowała niezręczna cisza, ale najbardziej przejmował się tym, co jest w środku koperty. Nie chciał jej narazie mówić, da jej to już na miejscu. Wylądował sprawnie na swoim lądowisku, ale tym razem wziął ją na ręce, żeby było szybciej. Wiedział jak bardzo ją to boli, miała głęboką ranę w nodze i nie potrafiła nią ruszać. Posadził ją na kanapie i rozłożył czystą pościel na łóżku. Najwyżej będzie spał w salonie, jeśli ma jej być wygodnie. 

- Chcesz czegoś do picia?- zapytał, wchodząc do pokoju.

- Wody.

Chwilę później siedzieli już razem i patrzyli przed siebie. Emocje opadały, Obi-Wan znowu poczuł się tragicznie na myśl o tym, że stracił swojego zaufanego przyjaciela, nie mógł uwierzyć, że nie żyje.

- Mam coś dla Ciebie... A raczej nie ja, muszę Ci to tylko przekazać. Spotkałem Zeepa na korytarzu i powiedział mi, żebym Ci to dał. To od Mace'a.

Ann głośno przełknęła ślinę, była przerażona, łzy od razu popłynęły jej po policzkach. Poczuła, że ją objął i położył jej na kolanach kopertę. Jego ramiona były dla niej kojące. Drżącymi rękoma rozerwała górę, jej oczom ukazał się list i jakiś świstek. Łapczywie rozciągnęła kartkę i rozpłakała się na dobre. Przeczytała go w głowie i opadła na kolana Kenobiego. Nie potrafił jej uspokoić, wziął do ręki pismo i zaczął czytać.

Droga Ann

Piszę to do Ciebie w dniu, w którym nas opuściłaś. W głębi duszy wierzę, że powrócisz, ale nie wiem, czy doświadczę jeszcze Twojej obecności. W tych niepewnych czasach warto napisać kilka dobrych słów. Dziękuję Ci za te wszystkie wspólnie spędzone lata, byłaś dla mnie jak córka, której nigdy nie było dane mi mieć, wiadomo, przysięga. Jeśli naprawdę to czytasz, to wyobraź sobie mój uśmiech, uśmiecham się, bo wiem, że powróciłaś. Chciałbym powiedzieć Ci to wszystko osobiście, ale skoro masz to przed oczami, to oznacza, że spełniły się moje najgorsze obawy. Wiem, pewnie jest Ci źle, w końcu odszedłem, ale tak naprawdę zawsze przy Tobie będę. Moc jest silna, Ann. Silniejsza niż myślisz. Dbaj o siebie i o Obi-Wana. Wiem, że pomiędzy Wami panuje dziwna relacja, ale mam nadzieję, że oboje wiecie co robicie. Niech Moc będzie z Tobą.

Zamarł. Poczuł taką pustkę, że nie potrafił wydusić ani słowa. Miał mokrą twarz od łez, nawet nie pamiętał, kiedy ostatnio tak płakał. Podniósł dziewczynę z kolan i mocno do siebie przytulił, trwali tak w ciszy dłuższą chwilę, ale na dnie koperty leżał jeszcze jeden świstek. 

Obiecałem Ci kiedyś, że będziesz pilotem i dotrzymuję obietnicy. To mój mały skromny prezent dla Ciebie, mam nadzieję, że to będzie pamiątka po mojej osobie. Zgłoś się do pilota Outro. 

Wzięła w swoje ręce blankiet, który musiała wypełnić oraz świstek. Wszystko wskazywało na to, że mężczyzna opłacił jej całe szkolenie. Nie wytrzymała z emocji i poszła do sypialni, chciała jak najszybciej zasnąć. Szlochała w poduszkę, co nie uszło uwadze Mistrzowi. Położył się obok niej, natychmiast opadła głową o jego tors i mocno się wtuliła. Zasnęli w objęciach i oboje skrycie marzyli, żeby się już nie wybudzać.


x x x

Rozdział długi (jak na mnie oczywiście) i bardzo smutny. Chciałam poświęcić trochę uwagi naszemu zmarłemu Mistrzowi, bo zawsze uważałam, że był genialny. Mam nadzieję, że chociaż trochę rozwiałam wasze wątpliwości dotyczące tego, po której stronie stoi Ann. W następnym rozdziale zrobi się trochę nieprzyjemnie, ale cóż... Taka moja wyobraźnia! Niech Moc będzie z Wami! 

Jasna Strona UczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz