➳ 7

388 34 7
                                    

Rozmawiali tak przez jakiś czas. Może nie jakiś, ale kilka następnych godzin, a podczas tego słońce zaczęło ustępować na niebie miejsca księżycowi. Ashton chyba to zauważył, Kira prawdopodobnie też, ale rozmowa, w którą się wplątali, nie pozwoliła za bardzo im się tym przejąć. Brunetka słuchała nowego sąsiada z zaciekawieniem, przy okazji kończąc swój obraz, ale też przerywała, by móc zebrać myśli i opowiedzieć, gdy ten zadał jej pytanie, czy coś w tym rodzaju. Ten z kolei uważnie obserwował jej twarz podczas tego i notował sobie w pamięci jej reakcję na różne rzeczy, czy też sposób wysławiania się. Kira niekiedy mówiła w dosyć osobliwie. A on starał się jej dorównać i pomimo tego, że było to wyjątkowo zwariowane, to znaleźli sobie ten własny język i sposób porozumiewania. 

- Trochę się zasiedziałem. - przyznał, gdy wybiła dwudziesta pierwsza trzydzieści. 

- Nie przeszkadza mi to. - wzruszyła ramionami, posyłając mu uśmiech. - Lepiej zasiedzieć się razem niż w pojedynkę. - dodała, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.

- I tu mnie przekonałaś. - zaśmiał się, wskazując na nią palcem. - Ale i tak będę się zbierał. Dzisiaj jest noc spadających gwiazd i chce to zobaczyć. - dodał, pocierając swój kark dłonią.

- Noc spadających gwiazd? - uniosła brew, a kąciki jej ust powędrowały w górę jeszcze bardziej. Zawsze chciała zobaczyć chociaż przez moment coś takiego.

- Tak, dzisiaj. Nie wiedziałaś? - zaśmiał się, obserwując brunetkę. 

- Nie. - pokręciła głową, ale przynajmniej wiedziała już, co będzie robić. 

- W takim razie zapraszam, panno Brown. - zaczął i przepuścił ją do przedpokoju. - Ubierz się jakoś cieplej i zabierz koc. Widzimy się za chwilę na dole. - dodał i zniknął już za drzwiami, nie wyjaśniając niczego więcej.

Ale Kira posłuchała. Odnalazła w walizce swój ulubiony sweter i zarzuciła go na ramiona oraz zgarnęła z szafki koc. Zwinęła go i włożyła pod pachę, po czym nasunęła buty na stopy i zeszła na parter.  W prawdzie miała ochotę pobyć już trochę w samotności, bo co za dużo przebywaniu z jedną i tą samą osobą, to niezdrowo, ale nie chciała też odmawiać Ashtonowi, bojąc się, że sprawi mu wtedy przykrość, a tego oczywiście nie chciała.

- Gotowa? - wyjrzał ze swojej kamienicy, kiedy ona stała już przed budynkiem swojej i tylko pokiwała głową. Przeszła przez ulicę, nawet nie rozglądając się, czy nic nie jedzie, bo o tej godzinie były tutaj pustki i to w centrum w dalszym ciągu było tłoczno. - Zapraszam. - przepuścił ją w drzwiach i pokierował na samą górę. 

- Dziękuje. - wymamrotała przy okazji i przełożyła sobie koc w ręce, aby było jej wygodniej. Po dotarciu na ostatnie piętro, poczekała na Irwina, a gdy ten dotarł, to pomógł jej się dostać na strych, a stamtąd na dach, skąd rozpościerał się cudowny widok na okolicę. I do zachwycania się nie potrzeba było wcale morza spadających gwiazd, aczkolwiek z tym na pewno będzie jeszcze piękniej.

- I co sądzisz? - spytał, zajmując miejsce obok niej na kocu, który rozłożyła. 

- Całkiem przyjemnie, ale czekam na gwiazdy. - spojrzała na niego, uśmiechając się pod nosem. - A ty?

- Podoba mi się tu. Od zawsze mi się tu podobało. - zwilżył bezwiednie wargi, przeczesując palcami nieco za długie włosy. 

Kira położyła się na kocu, układając dłonie pod głową i westchnęła z ulgą. Noc była przyjemnie chłodna, ale nie za bardzo i w zasadzie to dałaby sobie radę bez tego swetra, ale już nie chciało jej się zsuwać go z ramią. 

- Ashton? - zapytała w pewnym momencie i odwróciła głowę w jego stronę. Wtedy też spadła pierwsza gwiazda.

- Najpierw życzenie, później możesz mówić. - zaśmiał się, wystawiając palec do góry, a ona teatralnie przewróciła oczami i poprosiła, aby wszystko było już dobrze. Kiedy upewniła się, że kolejna nie zamierza spadać, oparła głowę na dłoni.

- Mogę się o coś zapytać? - wróciła do tematu i podgryzła bezwiednie wargę.

- Jasne.

- Uważasz, że ktoś tam jest? - spytała, wskazując głową na niebo, a później położyła się z powrotem na plecach.

- Zawsze uważałem teorię o ewolucji i wielkim wybuchu, który zapoczątkował świat za coś bardziej prawdopodobnego niż ulepienie człowieka z gliny i tworzeniu tego wszystkiego w tydzień. - za nim odpowiedział, przed dłuższy moment, aby zebrać swoje myśli. - Nie żebym nie uważał, iż Bóg nie istnieje, bo nawet nie jestem nawet pewien, czy wierzę, albo czy mogę nazywać się ateistą. Po prostu nie odczuwam potrzeby wyśpiewywania jakiś głupich piosenek, czy pieśni, albo powtarzania nieskończoną ilość razy sformułowań w formie modlitw. Wystarczy mi świadomość, że jeśli Bóg istnieje, to wysłucha mnie zawsze i wszędzie, nie ogranicza się to do murów kościołów, czy jakichkolwiek innych świątyń. To wszystko. No i udowodnione naukowe fakty i setki ludzi, którzy poświęcili swoje życia, aby doszukać się prawdy jakoś przekonują mnie do siebie bardziej. A ty?

- Szczerze? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. - pokręciła głową. - Starałam się unikać tematów religijnych i chociaż rodzice narzucili mi wiarę, to powoli uświadamiałam im to, że nie jest to najlepszy sposób, abym się do tego wszystkiego przekonała. Jak powstał świat? Jakie mam zdanie na ten temat? Nie wiem. Ile ludzi, tyle opinii, ale skoro miało być szczerze, to dla mnie o wiele bardziej jest to, że ewoluowaliśmy z małp niż to, że ulepiono nas z gliny. W dodatku kobiety powstały z kawałka żebra. - dokończyła i założyła kosmyk włosów za ucho. A spadających gwiazd było więcej.

- Cieszę się, że zgadzamy się pod tym względem. - posłał jej uśmiech, a ona odwzajemniła ten gest i odwróciła już wzrok na niebo.

Leżeli tam dosyć długo. W zasadzie może nawet dłużej niż długo. Ashton nie czuł zmęczenia, Kira chyba też nie, a tematów zamiast ubywać to przybywało. Jeden się kończył, drugi zaczynał, a gdzieś tam po środku był jeszcze trzeci, który pozostał rozpoczęty, ale niedokończony. A im nie przeszkadzało to, że gwiazdy niekiedy odwracały ich uwagę od siebie i wskazywali sobie na niebie jakieś dziwne konstelacje, które sami wymyślili, albo wyjątkowo duże i piękne gwiazdy. I w ten oto sposób zastał ich poranek. Około szóstej słońce pojawiło się z powrotem, a oni nareszcie postanowili zejść na dół. Ashton odprowadził brunetkę pod jej drzwi i podziękował za wcześniejszy dzień, a także całą noc, ona również i zniknęła już w mieszkaniu. 

Przyłapała się na tym, że znów szła spać z zarumienionymi policzkami, a raczej, że one znów przybrały taki kolor. I to wszystko było jego zasługą, tylko że Kira nie miała jeszcze pojęcia, iż ten chłopak z naprzeciwka będzie wprawiał ją w taki stan o wiele szybciej i częściej, tylko będą potrzebować na to trochę więcej czasu. Nie tylko spędzonego ze sobą, chociaż to także, ale czasu, by zrozumieć po co i dlaczego ta druga osoba właśnie zainteresowała się naszą własną. 

~*~

błagam powiedzcie, że nie tylko ja mam dość, chociaż to dopiero drugi tydzień;-;

night sky • irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz