➳ 14

316 23 8
                                    

- Już więcej z tobą nie pije - jęknęła Kira, kiedy próbowała zmusić się do tego, aby wstać z kanapy. Ból głowy był nie do opisania. Wiedziała, że przesadziły, ale nie przypuszczała, że obudza się w takim stanie. Brunetka jęknęła tylko i zakryła twarz poduszką, bo nawet światło, które prześwitywało przez roletę działało jej na nerwy. Nie wiedziała, jak wróci do domu, jeśli jej stan się jakoś nie poprawi. - Nie dam się już na to namówić. Zapomnij.

- I tak wrócisz - Moonlight machnęła ręką, jakby nie było to dla niej nic szczególnego. - Zawsze wracasz - dodała, przekręcając się na drugi bok, aby jeszcze chwilę pospać. W przeciwieństwie do Kiry, jej się nigdzie nie śpieszyło, a wizja spędzenia całego dnia w piżamie przed telewizorem całkiem się podobała. 

- Po wczoraj na to nie licz - mruknęła, ziewając w dodatku szeroko. Była zmęczona i wiedziała, że brakuje jej jeszcze paru chwil drzemki. Wolała jednak wrócić do domu, bo umówili się z Ashtonem na wieczór na oglądanie gwiazd, a gdyby Brown została u przyjaciółki mogłaby z tego wyjść druga popijawa i jeszcze większy kac. - Zadajesz się ze mną tylko po to, aby nie wychodzić na samotną alkoholiczkę. Bo z tym drugim nie ma problemu. 

- Spadaj, nie jestem alkoholiczką - Moon uderzyła ją poduszką i mruknęła coś jeszcze pod nosem, czego sama nie zrozumiała. - Po prostu lubię się napić, a to nie oznacza od razu, że jestem uzależniona, tak?

- Wmawiaj sobie - prychnęła Kira, zsuwając swoje nogi na podłogę. Była przyjemnie chłodna, na co dziewczyna westchnęła, a po jej kręgosłupie przebiegł deszcz. Lubiła to uczucie. - Wezmę prysznic i będę się zbierać do domu - dodała, zerkając przez ramię na brunetkę, która jeszcze leżała i chyba nie miała na razie nawet interesować się swoją przyjaciółką. 

- Rób co chcesz - wymamrotała tylko, przykrywając się szczelniej kołdrą. - Tylko nie rozwal mi przez to mieszkania.

- Jesteś bardzo miła.

- Po prostu mam kaca.

- Trudno nie zauważyć, wiesz? - prychnęła, wstając. Zaczęła zbierać swoje rzeczy, aby udać się do łazienki. - Weź sobie tu posprzątaj, lubię bałagan, ale ten twój jest jakiś dziwny. I za duży. 

- Jestem za leniwa na sprzątanie, a na lokaja mnie nie stać - Moon uniosła głowę i rozejrzała się po mieszkaniu. - Poza tym nie jest tak źle. Rośliny jeszcze są zielone, więc, o co ci chodzi? Bo naprawdę nie wiem. 

- O to mi chodzi, że żyjesz tu jak świnia w chlewie.

- To mój chlew, bardzo go lubię. Jak ci się coś nie podoba, to znasz drogę do drzwi. Zamknij je od zewnątrz. 

- Jesteś nieznośna na kacu - skomentowała, zamykając się już w łazience. Usłyszała, jak przyjaciółka coś dopowiada, ale zajęła się przygotowaniem prysznica, a nie irytowaniem swojej przyjaciółki. 

Kira westchnęła z ulgą, kiedy poczuła na swojej skórze strumienie wody. Schyliła głowę, opierając się dłońmi, czując, że to wprawi ją w nieco lepszy stan niż ten, w którym się znajdowała. Kąpiel naprawdę potrafiła zdziałać cuda czasami i to był jeden z takich momentów. Brunetka wiedziała, że później doprowadzenie się do odpowiedniego wyglądu, z którym pokaże się na ulicy trochę jej zajmie, ale wiedziała, że Moonlight nie wybiera się do łazienki. A jeśli już, to skorzysta z tej większej, gdzie zamiast prysznica była wanna. Poza tym zdarzały się przypadki, że dziewczyny korzystały z jednej i po prostu się na siebie nie patrzyły. Miały już razem tyle za sobą, że takie sytuacje przestawały być stresujące. Lata przyjaźni zżyły je ze sobą naprawdę mocno i prawdopodobieństwo, że pokłócą się dość poważnie było znikome, a raczej nie było go w ogóle. Owszem, docinały sobie, jedna drugiej i na odwrót, ale na swój sposób było to alternatywną formą jakiś spięć, których nie było i miało nie być.

:::

Kira zaczęła szukać kluczy od kawalerki w miarę tego, jak blisko była swojej kamienicy. Mruknęła coś pod nosem na temat tego, że powinna zawsze wrzucać je w jedno miejsce w torebce, ale nigdy tego nie robiła. Przez to zawsze wpadały gdzieś głęboko, a ona musiała przerzucać wszystko i robić pobojowisko tylko dlatego, że chciała znaleźć jeden przedmiot. Rozejrzała się w pewnym momencie odruchowo, by upewnić się, że na nikogo nie wpadnie, ale chodnik był pusty. Wróciła do swojego zajęcia, dopóki nie usłyszała pisku opon samochodu, który wyskoczył zza zakrętu. Brunetka mimowolnie przysunęła się do ściany budynku, obawiając się tego, że coś jej się może stać przez nieodpowiedzialnego kierowcę. Zmieniła jednak o nim zdanie, kiedy rozpoznała samochód Ashtona. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, o co chodzi. Zatrzymała się nawet, mając nadzieje, że złapie Irwina i zapyta go, co się stało i dlaczego wyżywa się przez to po samochodzie. Ten jednak chyba nie miał ochoty na rozmowy, bo trzasnął tylko drzwiczkami i zniknął w swojej kamienicy. W dłoni trzymał jakieś kartki, a Kira westchnęła tylko i potarła dłonią kark. Zaczynała się o niego martwić. Dalej nie naciskała na niego, bo przekonywała się, że w końcu nadejdzie moment, kiedy szatyn sam z siebie jej wszystko wyjaśni. 

Wspięła się po schodach na górę i przekręciła klucze w zamku. Znalazła je pomiędzy drugim, a trzecim piętrem, dzięki czemu nie musiała stać pod drzwiami i niepotrzebnie się irytować. W środku od razu zrzuciła buty ze stóp, a torebkę zostawiła gdzieś w kącie. Ból głowy nadal jej dokuczał, tak samo jak nieustanne pragnienie. Zabrała ze sobą butelkę wody i usiadła przed telewizorem, zastanawiając się, czy w ogóle ma ochotę cokolwiek oglądać. Dochodziła szesnasta, a po tym, co zobaczyła nie była przekonana, czy Ashton będzie chciał wyjść na dach, żeby obejrzeć gwiazdy. Po krótkim rozważaniu za i przeciw sięgnęła jednak po pilot i nacisnęła przycisk, dzięki czemu telewizor się uruchomił. Zaczęła skakać w tę i z powrotem po kanałach, licząc, że w końcu może coś się skończy i durne reklamy przykują jej uwagę. Na daremno. Filmy trwały w najlepsze, a z seriali były to tylko powtórki najstarszych, czy starszych odcinków. Część z nich brunetka znała na pamięć i jęknęła tylko cicho, kładąc się na kanapie. Wyciągnęła się na całą jej długość i przetarła twarz dłońmi. Zapowiadało się wyjątkowo nudne popołudnie, zważając na to, że na malowanie, czy rysowanie również nie miała ochoty. Nawet nie wiedziała, gdzie podziała swój szkicownik i ołówki. Co do tych drugich była jednak nieco bardziej pewna, bo ostatnio zdarzało jej się potykać o nie, bo leżały bezwiednie na podłodze, a Brown nie zamierzała ich pozbierać i przygotować dla nich jakieś miejsca. 

W końcu jednak zaczął się maraton Kości, a Kira od niechcenia postanowiła zacząć oglądać. Nie przepadała za takimi serialami za bardzo, ale wszystko było lepsze niż egzystencjalne pytania, które napływały go głowy i dosyć bezczynne wpatrywanie się przy tym w sufit, który jednak nie był, aż tak atrakcyjny, jak mogłoby się wydawać. Brown oparła głowę na dłoni, wzdychając przy okazji ciężko. Właśnie przeprowadzali jakieś doświadczenie, które miało na celu dowiedzenie winny mordercy, czy coś takiego, ale nie wszystko wyszło i laboratorium prawie wyleciało przez to w powietrze. Nawet rozbawiło to brunetkę, bo na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu, po czym zaczynała się coraz bardziej interesować. Odcinków było kilka pod rząd, a w przerwach zazwyczaj wędrowała do kuchni po jakieś drobne przekąski, które wystarczały na czterdzieści minut odcinka. Skoro Ashton nie chciał spędzać z nią czasu, to Brown sama sobie coś zorganizowała. I wyszło dosyć dobrze.

~*~

jestem dzisiaj po dniach otwartych w szkołach średnich, trzy szkoły i tylko dwa profile w liceum, które mnie interesowały<<<<

a jak wam się podoba rozdział?

night sky • irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz