➳ 27

168 16 0
                                    

- Na twoim miejscu chyba nie umiałbym się zdecydować - stwierdził Ashton, drapiąc się dodatkowo po karku. Kira jęknęła tylko cicho i rozejrzała się po pomieszczeniu, jakby chciała znaleźć pomoc w kimś innym. Brunetka w końcu zdecydowała się przygarnąć jakiegoś psa ze schroniska, gdzie miała wolontariat, ale kiedy już trzeba było wybrać jedną psinkę ze wszystkich, wybór stał się zaskakująco trudny.

- No dzięki - spojrzała w końcu na niego, a potem westchnęła ciężko, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Miałeś mi pomóc, a nie dodatkowo wszystko komplikować - dodała, unosząc brwi.

- Powiedziałem ci, że na twoim miejscu bym się nie zdecydował. To pomoc.

- Wielka, naprawdę - pokręciła głową, a później zaśmiała się cicho. - Może ta psinka? - spytała, unosząc do góry niewielkiego szczeniaka z czerwoną obróżką na szyi. Trząsł się cały ze strachu w przeciwieństwie do innych, które żwawo skakały dookoła dwójki, chcąc zwrócić ich uwagę na siebie. Miał plamkowaną sierść i jedną większą w białym kolorze na prawym oku, co wyglądało naprawdę ciekawie i nietypowo. 

- Jest bardzo urocza - stwierdził Ashton, odwracając plakietkę, aby przeczytać imię psa. - Kropka. Słodziutko - zachichotał i podrapał czworonoga za uchem.

- Polubiła cię - wymienili spojrzenia, a Kira uśmiechnęła się, trzymając wciąż Kropkę na rękach. - Wracasz z nami do domu, co? - zapytała, choć logiczne było, że zwierzę jej po prostu nie odpowie. 

- Wraca - powiedział Irwin i odwzajemnił uśmiech. - Zagadaj kogoś o dokumenty, a ja jej popilnuje - dodał radośnie niczym pięciolatek i wyciągnął ręce do Kropki. Mała psica obwąchała go niepewnie, a później ułożyła się wygodniej. Jego palec posłużył jej za nową zabawkę i podgryzała go niewielkimi ząbkami. 

- Zaraz wracam - wspięła się na palce i cmoknęła szatyna w policzki, po czym zniknęła na korytarzu, mając nadzieje, że znajdzie kogoś odpowiedzialnego za formalności, które trzeba było wypełnić, jeśli chciało zabrać się psa bądź kota pod swoją opiekę. Ashton odprowadził ją wzrokiem, a później już zajął się psem. Chyba od zawsze chciał jakiegoś mieć. 

:::

Po podpisaniu przez Kirę ostatniej kartki i otrzymaniu przez nią kopii zapasowej wszystkich dokumentów. nareszcie mogli zabrać kropkę ze schroniska. Psica chyba naprawdę polubiła Ashtona, bo siedziała cały czas na jego rękach i w większości spała, czy jakoś go zaczepiała, bądź to szatyn zaczepiał psa. Brown bardzo spodobał się ten obrazek i choć wiedziała, że może widzieć za niedługo więcej takich scenek, to wiedziała, że na długo zostanie jej w pamięci.

Po wszystkim wybrali się jeszcze do sklepu zoologicznego. Kira wybrała dla kropki miskę, kojec, kilka zabawek, smycz, a także karmę, aby psinka nie była głodna. Zakupy zajęły większość tylnego siedzenia samochodu Ashtona, ale szatyn nie protestował na ten temat i nawet pomógł sprzedawcy wszystko tam zapakować. Chyba sam był na tyle podekscytowany Kropką i jej pojawieniem się, że nie widział poza psicą i Kirą reszty świata. Brown to nie przeszkadzało.

- Mam nadzieje, że to wszystko jej się spodoba - przyznała, kiedy już powoli wracali do domu. Kropkę świat zaczął otaczać i opierała się o tapicerkę, wyglądając za szybę i szczekając, kiedy mijali innych ludzi z psami na ulicach. 

- Na pewno jej się podoba - Ashton zerknął na nią i posłał jej uśmiech. - Choć przypuszczam, że teraz cieszy się bardziej z faktu, że już nie wróci do schroniska, a nie tego, że dostała kojec w kostki - dodał, chichocząc pod nosem. 

Po kilkunastu następnych minutach dotarli pod kamienicę. Kira wysiadła pierwsza i od razu wykorzystała smycz, aby Kropka nigdzie nie uciekła. Nie chciała od razu zaliczyć wpadki i zgłaszać zaginięcia świeżo adoptowanego psa. Psica i tak plątała im się pod nogami, ale była to lepsza opcja niż nieustanne pilnowanie tego, czy przypadkiem nie wybiegła na ulicę, albo kogoś nie zaczepiała. Podzielili się z szatynem i taką sposobnością nie trzeba było schodzić drugi raz do samochodu. We dwójkę wspięli się na odpowiednie piętro, co z zakupami nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać. Brown była cała zdyszana, podobnie, jak Ashton, kiedy już wszystko odstawili na podłogę. Brunetka spojrzała z troską na szatyna, mając nadzieje, że nic mu się przez to nie stanie i przytuliła się, kiedy próbowali uspokajać swoje oddechy.

- Zostałaś kimś w rodzaju psiej mamy - przyznał, siadając na kanapie. Kropka trochę męczyła się ze wskoczeniem, ale w końcu sobie poradziła i ułożyła obok niego, zwijając się przy tym w kulkę. 

- Zawsze chciałam mieć psa w domu. Ale mama zawsze mówiła, że nie ma mowy.

- Skądś to znam - zgodził się i westchnął, a później uśmiech wkradł się na jego twarz, kiedy zaczął gładzić Kropkę za uchem. - Prosiłem chyba od dziecka na każde urodziny, czy święta o pupila, ale nie. Zawsze nie.

- Dobrze, że teraz mamy już Kropkę - zachichotała, rozpakowując wszystko. Wlała do jednej miseczki wody, a do drugiej wsypała karmy. Resztę wsunęła do szafki. Kojec i zabawki położyła przy telewizorze i dorzuciła tam swoją starszą bluzę, aby suczka oswoiła się z zapachem. - Jesteś głodny?

- Szczerze mówiąc, to tak - przytaknął, przeczesując palcami swoje włosy. - A co? Znowu pizza? - dodał, śmiejąc się pod nosem.

- Nie mam już ochoty - pokręciła głową i zajrzała do lodówki. - Ale może udałoby mi się zrobić jakąś sałatkę z kurczakiem, co ty na to? - uniosła brew i spojrzała na niego, wystawiając głowę zza drzwi.

- Brzmi w porządku - wstał i podszedł do niej, obejmując ją przy okazji swoimi ramionami. - Pomóc ci w czymś?

- Możesz podsmażyć kurczaka, a ja zajmę się resztą - stwierdziła, wyciągając wszystkie potrzebne produkty. 

Spędzili kolejny wieczór w swoim towarzystwie, co chyba jeszcze bardziej wpłynęło na ich znajomość. Skradali sobie czasem niewinne pocałunki, zaczepiali i śmiali ze swoich żartów. Kira uznała, że takie wieczory mogłyby się pojawiać jeszcze częściej, może najlepiej codziennie. Odczucia Ashtona były podobne. Mieć przy sobie kogoś takiego, jak Kira było dla niego niczym wygranie na loterii i naprawdę nie chciał, aby jego życie się skończyło. Chciał dalej żyć, zestarzeć się i mieć co wspominać, a także z kim. Po cichu liczył od samego początku, że z Brown może wyjść coś poważniejszego, a potem dowiedział się o chorobie i automatycznie przestał wieść jakiekolwiek plany na przyszłość. 

Oboje nadal nie byli przygotowani na to, co wkrótce miało nadejść. Nie chcieli się rozstawać i choć nie byli jeszcze w żadnym związku i nie byli zależni od siebie, to w zasadzie tak właśnie już się czuli. Kira chciała, aby Irwin poświęcał swoją uwagę głównie jej, a Ashton był zazdrosny o każdego faceta, który zbliżył się choćby na kilometr do brunetki. Tworzyli w zasadzie coś, co obecnie w swojej prawdziwej formie występuje naprawdę rzadko. Tworzyli wspaniałe uczucie nazywane miłością, które jako jedyne potrafi połączyć dwa serca w taki sposób, aby już nigdy nie znalazły żadnego innego poza sobą.

~*~

niech ten tydzień się już skończy pls

night sky • irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz