➳ 26

179 20 4
                                    

Kira westchnęła ciężko i zerknęła na zegar. Dochodziła osiemnasta, a Ashtona dalej nie było. Brown założyła kosmyk włosów za ucho. Umówili się z szatynem, że zjedzą coś razem i może nawet obejrzą jakiś film, ale Irwin się nie pojawiał. Najwidoczniej wizyta w szpitalu się przeciągała, co brunetka była w stanie zrozumieć, ale z drugiej strony jednak nie. Myślała, że Ash uwinie się z tym wszystkim i przyjdzie na czas, aby pobyć z nią trochę dłużej niż parę godzin. Nie miała pojęcia, czy robiła się zazdrosna, czy to po prostu była jakaś inna reakcja związana z Irwinem. 

Opadła na kanapę, a później schowała twarz pod poduszką. Ostatnio naprawdę nie rozumiała samej siebie. Potrzebowała więcej uwagi od szatyna, czy on tego chciał czy nie i chciała spędzać z nim coraz więcej czasu. Moonlight nazwałaby to zakochaniem, ale Kira sama nie miała pojęcia, co tak naprawdę powinno ich łączyć i łączy. Nie była to już na pewno przyjaźń, czy jakaś tam przypadkowa znajomość, to na pewno nie. Brunetka nie potrafiła dokładnie wytłumaczyć sobie samej, co się tak naprawdę dzieje, ale nie przeszkadzało jej to do tego stopnia, że nie mogła normalnie funkcjonować. Mogła, o to właśnie chodziło, że mogła, ale z Ashtonem obok zawsze wszystko szło prościej i lepiej. 

W końcu jednak ktoś zapukał do drzwi, a po chwili otworzyły się one i Irwin zjawił się w środku. Poprawił plecak na swoim ramieniu i rozejrzał się po kawalerce. Kira uniosła się na łokciach na kanapie i spojrzała na niego, a potem posłała mu uśmiech. 

- Cześć - przywitał się, odwzajemniając gest, po czym zdjął buty i kurtkę. Na zewnątrz temperatura nie porywała i było chłodno. - Przepraszam, że to wszystko tak długo zeszło, ale nie miałem pojęcia, że będą mnie tyle trzymać - dodał, kręcąc przy okazji głową.

- Nic się nie dzieje - wstała i podeszła do niego, aby móc się przytulić. - Ważne, że w ogóle przyszedłeś. 

- Chciałem spędzić z tobą trochę czasu - westchnął, jakby wcześniej czytał w jej myślał i powiedział dokładnie to, co chciała od niego usłyszeć. - Stęskniłem się trochę za tobą - dodał, zakładają jej kosmyk włosów za włosy. 

- Ja za tobą też - wymamrotała, wtulając policzek w jego klatkę piersiową. Ostatnio Ashton zaczął mawiać, że szpital stał się jego drugim domem, co było prawdą. Szatyn spędzał tam naprawdę sporo czasu, niekiedy nawet znikał na kilka dni i wracał dopiero po paru dobach, bo musiał zrobić któryś raz z kolei badania. 

- Mam nadzieje, że już dadzą mi spokój - westchnął, idąc z nią na kanapę. Trzymał jej dłoń w swojej i gładził kciukiem wierzch jej skóry. - Znudziło mi się już. I pielęgniarki próbują mnie podrywać, ale im to nie wychodzi - dodał i zaśmiał się pod nosem. Ułożył plecak na podłodze, a Kirze pozwolił wtulić się w siebie. Przesiadywali tak wtuleni w siebie, kiedy tylko była okazja, dając sobie nawzajem ciepło i nie tylko. 

- Wyrywają cię na szpitalne żarty, czy na te o pacjentach?

- I na te i na te - stwierdził, chichocząc. - Ja opowiedziałem im raz żart o Hitlerze, to powiedziały, że jestem rasistą, więc mamy konflikt poczucia humoru. I żadnego związku nie będzie. 

- Dobrze, że ja nie mam problemu z takimi żartami - zaśmiała się, układając głowę na jego ramieniu. - Miałam robić nam makaron i w zasadzie wszystko jest gotowe, ale wystygło i nie mam już ochoty - dodała, kręcąc głową. Choć uwielbiała spaghetti, to jednak zimne nie było tak dobre, jak to świeżo przyrządzone i podane z parmezanem oraz liściem bazylii. - Zamówimy coś innego?

- Jasne - przytaknął głową i posłał jej uśmiech. - A co chciałabyś zjeść?

- Pizzę - zaśmiała się, kiedy składał pocałunek na jej skroni. 

- To będzie pizza, krasnalu. Specjalnie dla ciebie - stwierdził i pstryknął ją lekko w nos. Prychnęła cicho niczym kotka, co dodatkowo go rozbawiło, po czym wybrał odpowiedni numer i złożył zamówienie. Dopytał jeszcze, jak długo trzeba będzie czekać, po czym rozłączył się i wsunął urządzenie z powrotem do kieszeni.

- Obejrzymy coś w tym czasie? - zerknęła na zegar, który wisiał na ścianie. Kobieta po drugiej stronie powiedziała, że mają spory ruch i wszystko może się przeciągnąć, więc nie jest w stanie dokładnie określić momentu dostarczenia zamówienia. 

- A jest coś fajnego? - spytał, mając na myśli kanały. 

:::

- Ten dostawca mnie wkurzył - stwierdził Ashton, po tym jak już zatrzasnął drzwi. - Płacą mu chyba za dowożenie, a nie flirtowanie z klientkami - dodał, prychając pod nosem. Kira z kolei zachichotała tylko, bo widok zazdrosnego Irwina był raczej niespotykany, a jej tym samym zrobiło się bardzo miło. 

- Może chłopak jest po prostu samotny i szuka wrażeń - zasugerowała, wzruszając ramionami. - W końcu wszystko jest dla ludzi - dodała, siadając z pudełkiem na kanapie. Otworzyła je, czując na udach przyjemne ciepło od pizzy i zaczęła rozdzielać kawałki palcami.

- To niech szuka, gdzie indziej - mruknął, zajmując swoje miejsce. - Następnym razem zafunduje mu spotkanie z butlą tlenową. Bardzo bliskie. Myślę, że się polubią - dodał, a Kira parsknęła śmiechem i pokręciła po tym głową.

- Nie jestem jednak przekonana, czy ta znajomość, to byłby taki dobry pomysł, jak mówisz - stwierdziła, zajadając się pizzą. Ashton zamówił jej ulubioną. Z rukolą i oliwkami. 

- Niech się po prostu odpierwiastkuje od ciebie, to nie będzie żadnych znajomości - wymamrotał z pełnymi ustami, a Brown pokręciła tylko głową. Jego zazdrość była naprawdę urocza i nie potrafiła poradzić nic na to, że jej się to podobało. 

- Jesteś uroczy.

- Wcale nie - zaprzeczył jej słowom, ale reakcja jego organizmu sprawiła, że Kira znowu zaczęła chichotać. Na policzkach szatyna pojawiła się czerwień, która wyglądała dziwnie zwłaszcza z połączeniem mocnej budowy jego ciała i zarysowanej szczęki. 

- Wcale tak i nie kłóć się - posłała mu całusa w powietrzu, zabierając kolejny kawałek, który polała keczupem i sosem. 

- Ja się nie kłócę. Ja tylko głośno i wyraźnie wyrażam swój sprzeciw do twojego stanowiska. Jak dzieci w przedszkolu.

- Dzieci w przedszkolu nie znają tak trudnych słów, nie wyszło ci - spojrzała na niego i zachichotała, a później odłożyła pudełko na stolik, aby móc się do niego bardziej przysunąć. - Ale załóżmy, że ci wierzę.

- Alleluja - zaśmiał się i wzniósł oczy w kierunku nieba, a potem pokręcił głową. - To i tak nie zmienia faktu, że ten dostawca mi się nie podoba - dorzucił, drążąc temat. 

- Założę się, że jemu też się nie podobało, że mam towarzystwo - powiedziała, aby się z nim nieco podrażnić.

- Spróbowałby tylko jakoś to wyrazić - prychnął, kiedy Kira gładziła uspokajająco jego dłoń swoimi opuszkami palców. - Palant i tyle.

- Ashton.

- No dobra. Pacan.

- Hej.

- Wybacz, musiałem.

- Jasne, wy faceci zawsze musicie.

~*~

sad end czy happy end?:)

night sky • irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz