Rozdział 22

30 5 1
                                    

-To wszystko ? 

-Tak, spakowałam już ubrania, kosmetyki, bieliznę, ładowarkę do telefonu, dokumenty.

- Dziękuję Pani - mówię, odbierając torbę Kamila. - Przepraszam, że zabieram go. W końcu  dzisiaj są jego urodziny, na pewno chciała Pani spędzić z nim ten dzień - mówię, wątpiąc w słuszność swojego pomysłu. 

- Leno, nawet mi tak nie myśl ! To wspaniałomyślne z Twojej strony, że chcesz go zabrać stąd, choć na te kilka dni. Obie dobrze  wiemy, że dobrze mu to zrobi. Ten wyjazd, to najlepszy prezent jaki mogłaś mu teraz zrobić. A urodziny ? Widzę go przez cały rok, w dzień, w dzień i nie jest już małym chłopcem, żeby wyglądać mojej obecności na wszystkich uroczystościach. 

-Dziękuję - szepcze i przytulam tą cudowną kobietę na pożegnanie. 

Pakuję torbę do bagażnika i wsiadam do samochodu. 

- To mamy już wszystko ? - pyta Daniel, odpalając silnik. 

-Tak. 

-Teraz tylko czekamy na solenizanta i... Witaj Przygodo ! - krzyczy uradowany Daniel.

-Tak, Witaj Przygodo ! - wtóruje mu i zapinam pasy.  

                                                                                        

                                                                        ***

- Lenka, Kamil przyszedł - woła Tato, na co ja wybiegam ze swojego pokoju. 

- Wszystkiego najlepszego Chłopcze - mówi Tato, obejmując go.

- Dziękuję.

- Przestańcie, bo będę zazdrosna ! - burczę, udając oburzoną. 

- Leeenka... - mówią razem, co mnie rozśmiesza. 

- Nie mamy zbyt wiele czasu, dlatego wezmę rzeczy i zaraz przyjdę. 

- Pomogę Ci.

Wchodzimy razem do pokoju i zamiast brać rzeczy, przyciskam Kamila do drzwi i całuję. Odrywam się po chwili i szepcze mu w usta. 

-Porywam Cię, na kilka dni.  A tak w ogóle, to wszystkiego najlepszego kochanie.

- Porywasz ? Zobaczymy, kto tu kogo porwie - mówi ochrypniętym głosem, którego mogę słuchać godzinami i podnosi mnie, aby po chwili, położyć na łóżku. 

Na prawdę muszę się zebrać w sobie, żeby odpędzić jego zamiary i zabrać, rzeczy, jeśli nie chcemy się spóźnić na pociąg. 

-Kamil.. - zaczynam, ale on całuje moją szyję, na co drżę z rozkoszy. - Kamil, proszę... - przełykam głośno ślinę. - Przestań, bo inaczej się spóźnimy - szepcze i ciągnę go za włosy. 

-Gdzie się spóźnimy ? - pyta, nie przerywając pocałunków. 

- Na pociąg. A tego nie chcemy. 

- Oczywiście - mówi jakby nigdy nic i przelotnie cmoka mnie w usta. 

Jestem w szoku, kiedy wstaje ze mnie i mierzwi włosy. Jakby to, że przed chwilą jeszcze był w stanie zacałować mnie na śmierć, nie miało miejsca. 

Wzdycham i podnoszę się z łóżka. Sięgam po torebkę, kierując  się do drzwi łapie dłoń Kamila, ciągnąc  go do samochodu.

- Lenka ! - słyszę za plecami głos Taty.

- Tak ?

- Em... Kamil możesz zostawić nas na chwilkę samych ?

- Jasne - zgadza się i puszcza moją dłoń. Czuję pustkę, ale szybko odpędzam to uczucie i skupiam się na Tacie.

- Mam coś dla Ciebie. Powinienem dać Ci to już dawno, ale... trochę zapomniałem ? Trzymaj - mówi skuszony i podaje mi zeszyt z zamknięciem na klamerkę. Marszcze brwi nie rozumiejąc. - Dziadek i Babcia prosili, żeby Tobie to dać jak skończysz czternaście lat. Pomyślałem, że skoro jedziesz w ich ulubione miejsce, może powinnaś tam go przeczytać. Podobno jest tam prośba, która musisz spełnić bez względu na ciekawość czy coś innego. To była ich ostatnia prośba... - zawiesza głos, a ja czuje narastającą góle  w gardle na ostatnie słowa. Bez chwili wahania wtulam się w Tatę i dziękuję mu.- Idź już. Udanego weekendu i nie zapomnij o zeszycie.

- Nie zapomnę.  Dziękuję.

Przy drzwiach jednak się zatrzymuje i odwracam do Taty.

- Tato ?

- Tak ?

- Kocham Cię.

- Ja Ciebie też kopciuszku.

Posyłam mu ostatni uśmiech i  ruszam w stronę samochodu, gdzie czekają na mnie chłopcy.

- Kochanie, muszę jeszcze skoczyć do domu po rzeczy.

- Powiedziałam już, że Cię porywam - mówię niewzruszona jego miną.

- Kamil wszystko mamy. Marysia Cię spakowała  - zapewnia Ho Daniel.

- Czyli, że tylko ja nic nie wiem ? - pyta z udawanym wyrzutem.

- Tak jakby. Oj nie ważne. - wzdycham. - Pamiętasz jak kiedyś mówiłeś, ze chcesz wyjechać na kilka dni?  - pytam, patrząc na jego odbicie w lusterku.

- Pamiętam..

- Widzisz. To teraz spełniam Twoje życzenie. Wyjeżdżamy w Bieszczady. Do domku moich Dziadków, na kilka dni.

- Nic nie powiesz ? - pośpiesza go Daniel.

- Em... Nie wiem co powiedzieć. Dziękuję ?

- Proszę bardzo - śmieje się  z jego szoku wypisanego na twarzy.

Po godzinie siedzimy już w pociągu, jadąc w Bieszczady. Kamil już otrząsnął się z szoku i już nie oskarża mnie o żart. Siedzimy w wagonie, przy oknie wtuleni w siebie. W tej chwili na prawdę niczego nie pragnę więcej jak móc zapamiętać tą chwilę na zawsze.

Ostatnie wspomnienie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz