1.8

372 46 22
                                    

-Clifford otwieraj te drzwi! - krzyczał Ashton, waląc w drzwi przyjaciela. Był zły. Nie. Był wściekły. Wiedział, że to się tak skończy. To nie mogło skończyć się dobrze.

Michael narzucił na siebie pierwszą lepszą koszulkę, by nie być zbyt roznegliżowanym i pobiegł do drzwi. Szybko je odbezpieczył i wpuścił Asha do środka. Ten ciężko oddychał i gniótł w ręce jakąś gazetę.

-Czy możesz być ciszej? Głowa mi pęka. - złapał się skronie i podszedł do aneksu kuchennego, żeby nalać sobie wody. Czuł jakby w ustach miał Saharę. - Po koncercie byłem w-

-Tak, Clifford, wiem gdzie byłeś.-przerwał - Wiem to ja, wie to cała Europa i wie to już cały świat. - wyliczył na palcach.

Michael skrzywił się od podniesionego głosu.

-I nawet nie proś mnie żebym się uciszył. Masz. - rzucił mu w twarz gazetą - Czytaj na głos. Tylko tak, żebym słyszał.

Michael zmarszczył brwi. Naprawdę nie miał pojęcia o, co chodziło Ashtonowi. Wpadł do jego pokoju hotelowego i zaczął się awanturować. A to niby zawsze on był tym spokojnym i opanowanym. Clifford chyba zmienił zdanie.

Spojrzał na gazetę. Było to pismo dla nastolatków, gdzie więcej było plotek niż prawdy. Ale na okładce nie dało się nie zauważyć wielkiego czerwonego nagłówka

,,Kim tak naprawdę jest Michael Clifford?” Serce mu stanęło. Przełknął głośno ślinę i drżącymi rękami przewinął strony na te odpowiednie. Wstrzymał oddech, gdy przed jego oczami znalazły się zdjęcia z wczorajszego wieczora. Najpierw w przebraniu, później bez peruki i ponownie z. Cholera. - pomyślał i zabrał się za czytanie

-Michael Gordon Clifford (l.22) jest znany jako wokalista i idol milionów ludzi. Czy jednak na pewno jest tym za kogo się podaje? Wczorajszej nocy widziano go razem z ekipą w klubie The last night. Z początku nikt go nie rozpoznał. Nic dziwnego skoro był przebrany! Jedna z jego fanek zdaje relację z tego wydarzenia.,,On po prostu się bawił jak wszyscy inni ludzie tej nocy. W pewnym momencie jego włosy - dziwnie to zabrzmi, ale naprawdę tak było - spadły na ziemię. Byłam zaskoczona. Nie mogłam się ruszyć. Kiedy zauważył, że się na niego patrzę, zorientował się, że coś musi być nie tak. Podniósł perukę i znowu wcisnął ją na głowę. Tego wieczoru już więcej go nie widziałam.”
Fandom Clifforda podzielił się na dwie grupy. Niegdyś mocna rodzina, dzisiaj jedni hejtują swojego byłego idola na Twitterze i wszystkich innych social media. Drudzy bronią go zaparcie. Natomiast na pewno wszyscy czekamy na wypowiedź od samej gwiazdy. Jak narazie zostawia to bez komentarza. Czyżby postanowił przemilczeć całą sytuację? A może jeszcze odsypia upojną noc? Na pewno mocno się zdziwi, że jego sekret wyszedł na jaw. Miał być słodki i niewinny, a wstrząsnął każdego kto miał go za wzór. Najwidoczniej rzeczywiście ideały nie istnieją. - zakończył i z przerażeniem spojrzał na przyjaciela, który był równie wstrząśnięty, pomimo że czytał to kilka razy wcześniej. - Ashton i co ja teraz mam zrobić?

-To jeszcze nic. Wyjrzyj przez okno.

A więc mogło być jeszcze gorzej?

Stanął przy oknie, które zamknął i zasłonił wczoraj wieczorem, żeby rano nie denerwowało go słońce. Teraz delikatnie odsunął zasłony i wytrzeszczył oczy na to co zobaczył. Pod hotelem było mnóstwo osób. Najwidoczniej ktoś musiał zdradzić nazwę budynku. Tak jak było napisane w artykule, fandom był podzielony. Po jednej stronie stali ludzie z transparentami obrażającymi jego osobę, a po drugiej głośno śpiewali jego piosenki. Ochrona próbowała ogarnąć sytuację, ale nawet oni nie mogli nic zrobić.

Tak, mogło być gorzej.

Upadł na podłogę i ukrył twarz w dłoniach. To był sen. To się nie działo naprawdę. Szczypał się w policzki, by się obudzić z tego koszmaru. Niestety to było prawdziwe życie. Łzy zebrały się pod jego powiekami. Czuł się bezradny i doszczętnie zniszczony. Gazetę, którą dalej trzymał w dłoni, rzucił na drugi koniec pokoju. Co miał dalej począć? Zaczął szlochać.

Ashton przetarł rękami twarz. Złość powoli ulatniała się z jego ciała. Teraz współczuł przyjacielowi. I jakby musiał wziąć połowę winy na siebie. Przecież to on podsunął mu ten pomysł. Teraz już wiedział, że był zły. Przesunął się do Michaela i objął rękami jego sylwetkę. Wiedział, że jego przyjaciel chciał dobrze i nie potrafił postanowić inaczej niż mocno go przytulić. Trwał tak, dopóki Mike się nie uspokoił.

-Oni wszyscy mnie nienawidzą, Ash. Zraniłem ich.-mówił płaczliwym tonem - Powinienem być dla nich wszystkich podporą, a aktualnie jestem pieprzonym kłamcą. Powinienem się cieszyć z tego co mam. I bardziej integrować się z fanami. A chowałem się przed nimi. Dlaczego to zrobiłem, Ashton? Tak bardzo chciałbym cofnąć czas…

-Chciałeś dobrze, Michael. Zresztą ja też nie jestem bez winy-

Mike przerwał mu ruchem dłoni.

-Nie, to tylko i wyłącznie moja wina. - pociągnął nosem

-Spójrz na to z dobrej strony.-uśmiechnął się delikatnie - Gdyby nie to, nigdy nie poznałbyś Luke’a.

Michael zastygł. Zapomniał o Luke’u. Jak on się musiał teraz czuć? Poderwał się ze swojego miejsca i dorwał telefon. Przekopał się przez tysiące powiadomień aż znalazł wiadomość, która złamała mu serce, a na policzkach ponownie pojawiły się mokre ścieżki łez.

Luke: Nienawidzę cię.

Ja też. Za to, że nie chcesz pofarbować włosów, dupku! (pssst! W blondzie wygląda cholernie dobrze. Po prostu wolę go w czerwonym.)

Uwielbiam was!

Miłego wieczoru/dnia/nocy 😇 (bardzo po kolei, I know)

T-shirt || Muke ☑️ [korekta] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz