1.7

397 48 5
                                    

-Kiedy przekroczyłem próg szkoły po przerwie świątecznej, zaczęły się szepty. Miałem wrażenie, że wszyscy się za mną oglądają. - patrzył się gdzieś w przestrzeń ponad kamerką i mówił dalej - Zignorowałem to. Nie miałem pojęcia o, co chodziło. Pomyślałem, że może nie zmyłem z ust pasty do zębów albo oblałem się kawą i była widoczna plama, zważając na jasną koszulkę. Jednak kiedy stanąłem w łazience przed lustrem, wszystko było w porządku. Prócz dwóch chłopaków, którzy wybiegli stamtąd po tym jak mnie zobaczyli w drzwiach. W ich oczach widziałem autentyczny strach. Zacząłem się zastanawiać co się dzieje, to było niepokojące. Wystarczyło poczekać do pierwszej długiej przerwy. - tracił widoczność pod wpływem łez, których nie chciał ujawnić - Na stołówce zebrało się dwa razy więcej osób niż zwykle. Wzrokiem szukałem Nate’a, ale go nie znalazłem. W ogóle go tamtego dnia jeszcze nie widziałem. Napisałem do niego. Nie odpisał. Postanowiłem zajść do jego domu po szkole. Oprócz Nate’a nie miałem nikogo. Nie byłem znany, lubiany. Jeszcze wtedy nie znałem Caluma. Nagle z sufitu spadła jasna kotara. Zrobiło się cicho. Wszyscy byli skupieni tylko na tym co za chwilę miało się wydarzyć. Światła zgasły… - przygryzł mocno wargę by nie zacząć szlochać - Wyświetlono film ze mną w roli głównej. Było to nagranie z przed świąt Bożego Narodzenia. Nate przyszedł do mnie by powiedzieć, że wyjeżdża na święta i złożyć życzenia. Moich rodziców nie było wtedy w domu. Wykorzystaliśmy sytuację. On nagrał jak się kochaliśmy! Cała szkoła widziała jak robiłem mu dobrze, jak jęczałem, jak wiłem się pod nim i prosiłem o więcej. Nie wiem jak mogłem nie zauważyć tej pieprzonej kamery. Musiał ją ustawić, kiedy byłem w toalecie. - pociągnął nosem - Kiedy pojawiły się napisy końcowe, nie pamiętam co było tam napisane, mocny reflektor padł na mnie. Tak bardzo się bałem, wstydziłem! Przez mocne światło nie widziałem twarzy innych ludzi, ale to dobrze. Nie musiałem patrzeć na ich zdegustowane miny. Nauczyciele nawet nie zareagowali. Może byli zbyt zaskoczeni, żeby coś zrobić. Wybiegłem z sali zanim wszyscy odzyskali zdolność mowy. - ukrył twarz w dłoniach i pozwolił sobie na chwilę płaczu po czym kontynuował- Nikomu o tym nie powiedziałam. Po prostu przyszedłem do domu i zamknąłem się w pokoju. Wyszedłem dopiero rano. Myślałem, że to co przeżyłem to było piekło, ale piekło tak naprawdę zaczęło się następnego dnia. Szkolne korytarze były oklejone moją twarzą, ciałem, po prostu wszystkim wraz z wulgarnymi napisami. Ludzie rzucali mi pod nogi prezerwatywy, wibratory i męskie stringi. Odstawiali głupie scenki i jęczeli mi do ucha. Dostawałem wiadomości od starszych facetów z niemoralnymi propozycjami, a później linka do rzekomo mojego konta na gejowskim portalu. Były tam wszystkie moje dane osobiste, a ja mogłem tylko zgadywać czy zrobił to sam Nate, czy może jego koledzy. Z początku ukrywałem się w bibliotece między półkami. Tam poznałem Caluma. Później dowiedzieli się moi rodzice po tym jak przestałem zupełnie wychodzić z pokoju. Nie mogłem nawet patrzeć na ten budynek. Nie jadłem, nie piłem. Mama mówiła, że wyglądałem jak śmierć. Stwierdzono u mnie depresję wraz z szokiem pourazowym. Dostałem leki i po nich było trochę lepiej, jednak ja nie potrafię o tym zapomnieć. To mnie nawiedza w snach i w każdej minucie mojego życia. Niedługo później mój ojciec wyrzucił mnie z domu. Stwierdził, że nie może mieszkać z takim jak ja pod jednym dachem. Wiesz jednak co mnie najbardziej zabolało? Że to ja otrzymałem wszystkie obelgi. Mnie nazywano tym najgorszym i to nade mną się znęcano, a nie nad Natem. Nie było widać jego twarzy, więc nikt nie wie, kim był ten facet z którym robiłem… to. Myślałem, że mnie kocha, że coś dla niego znaczę, ale on tylko mnie wykorzystał by stać się znanym i lubianym, niszcząc mnie przy tym. To jego koledzy pobili mnie kilka tygodni temu. To przez niego trafiłem do szpitala. - ponownie załkał - Pomóż mi, Michael, ja naprawdę sobie nie radzę.

Mike patrzył na ekran wciąż oszołomiony wyznaniem blondyna. Nie spodziewał się, że ten dzieciak może trzymać taki ciężar na ramionach. Pragnął go z niego ściągnąć, by Luke mógł oddychać pełną piersią, a nie bać się nawet własnego cienia, myśląc, że to znowu Nate chce go zniszczyć.

Nagle Michaela zalała wściekłość na tego całego Nate’a, na tych co mu dokuczali, na nauczycieli za to, że nie zareagowali, na dyrektora, że nie potrafił znaleźć winowajcy, na ojca chłopaka i na dosłownie cały świat, który nie potrafił dostrzec takiego aniołka i mu pomóc. Patrzył na jego zapłakaną twarz i znowu nabrała go ochota, żeby powiedzieć mu prawdę. Miał już dość ukrywania się. Było to naprawdę męczące. Ale nie mógł. Nie mógł go zranić, nie mógł zniszczyć swojej sławy, nie mógł zniszczyć swojej drugiej nieoficjalnej osoby, dzięki której miał trochę swobody.

Przetarł rękami twarz. Sylwetka blondyna wciąż się trzęsła.

-Luke, jesteś najsilniejszą osobą jaką znam. Nie każdy byłby w stanie dalej żyć po czymś takim. Ty tak. Jesteś w stanie dalej walczyć. Bierzesz leki. Nie poddajesz się i to najważniejsze. Powinieneś pokazać środkowy palec tym wszystkim, którzy bluźnią w twoim kierunku, bo jesteś wspaniały, Luke. I wiesz co, możesz uważać mnie teraz za pokręconego, bo przecież nie znamy się wystarczająco długo, ale jesteś dla mnie ważny. I pragnę, żebyś zapomniał o wszystkich złych rzeczach. To jest czas, żeby się uratować przed niepokojącą przeszłością. 

Znowu krótki.

Ogólnie mam wrażenie, że to ff coraz ssie... Na początku naprawdę mi się podoba, a później coś się zepsuło. Cóż, tak to jest, kiedy się coś pisze pod wpływem chwili i pierwszego lepszego pomysłu.

Ogólnie to niestety (albo stety) zbliżamy się do końca. Wyliczyłam, że jeszcze tylko jakieś cztery rozdziały.

Tak więc zostawcie gwiazdkę i komentarz i módlcie się o moją wenę.

Dziękuję, że jesteście i wciąż to czytacie. Bez was nie byłoby mnie tutaj, na Wattpadzie. Uwielbiam was ♥️

Miłej nocki/dnia 😇

T-shirt || Muke ☑️ [korekta] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz