Ostatecznie Michael zdążył na swój koncert, wpadając zziajany na scenę, ale fanom koncert się podobał i to było najważniejsze. Wcale nie myślał o Luke’u i wcale nie myślał o tym, jak cudownie, by było znów go trzymać w ramionach. Milion razy przypominał sobie owe spotkanie i szukał w nim swojego błędu, ale nie znalazł go.
-Cal, widziałem go. - powiedział blondyn, leżąc na brzuchu na łóżku i podpierając na łokciach swoją głowę
-Wiem, Luke, mówiłeś. - po raz kolejny tego dnia przewrócił oczami
-Przytulił mnie i poczęstował żelkiem. - pisnął i przygryzł wargę po stronie kolczyka.
-Mhm.
-Ja naprawdę go widziałem. - westchnął - I uciekłem. - jęknął żałośnie i pozwolił, by jego twarz zatopiła się w miękkie poduszki.
-Jasna cholera, wiem! - Calum podniósł głos. Był już conajmniej zirytowany tym wszystkim. - Mówisz mi to średnio dwadzieścia razy na minutę. Naprawdę się cieszę, ale ja muszę dokończyć to wypracowanie i czy mógłbyś ekscytować się wewnętrznie, proszę?
Luke tylko pokiwał głową. Brakowało mu osoby, która by podzielała jego szczęście. Oczywiście Calum również się cieszył, ale to nie było to samo. Potrzebował osoby, która równie bardzo uwielbiała Clifforda, co on. I była taka osoba, ale on nie był pewny, co do niej. Ale może, jednak warto przełamać się i napisać do niego. W końcu on jest w zupełnie innym stanie, więc raczej nic się nie stanie, prawda? Podniósł się, a łóżko cicho zaskrzypiało. Spojrzał na Honda, który był zaparzony w ekran przed nim. Sięgnął po swój telefon i wszedł na Twittera. Drżącymi od emocji rękami pisał na dotykowej klawiaturze. Opisał całe spotkanie. Minuta po minucie. Słowo po słowie. Aż do tej cholernej ucieczki.
Michael po wschodniej części USA właśnie brał zimny prysznic. Przespał niemalże cały dzień, ale jego oczy wciąż się lepiły. Niecałą godzinę temu przyszedł do niego Ashton, który oznajmił, że wieczorem wychodzą na imprezę do jednego z najlepszych klubów w Miami. Michaelowi nie uśmiechało się spędzić całej nocy poza domem, ale może dobrze mu zrobi wypad z przyjacielem na miasto. Wyszedł spod prysznica, mając ręcznik przepasany na biodrach. Ogolił się i wyszedł z zaparowanej łazienki. Rzucił się na łóżko, a ręcznik z jego bioder zsunął się niemal całkowicie, ale jemu to nie przeszkadzało. W końca był sam, a jedyną osobą, która mogłaby tu wejść był Ashton, ale nie oszukujmy się, on, Mike, nie miał niczego nowego czego starszy, by nie widział. Wziął swój telefon i wszedł na Twittera. Doznał nie małego zdziwienia, kiedy zobaczył, że napisał do niego Luke. Oczywiście na fejkowe konto, jednak Mike mógł sobie dać głowę uciąć, że na oficjalnym również miał mnóstwo wiadomości od blondyna. Z uśmiechem na ustach czytał opisaną przez niego sytuację. Wiadomość była przepełniona emotkami, a konkretnie czerwonymi serduszkami, co sprawiło, że serce Clifforda zaczęło bić dwa razy szybciej.
@Cliffordmygod
To fantastycznie, Luke. Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę.
@Strangeredhead
Końcówka była najgorsza!
Ja uciekłem… Czuję się przez to fatalnie. Zachowałem się, jak dzieciak i pewnie dlatego, że też nim jestem. Chciałem wypaść przed nim, jak najlepiej, a oczywiście wszystko wyszło nie tak. Miałem mu tyle do powiedzenia, nie powiedziałem nic.
Zaraz się poryczę.Oczywiście Luke nie chciał, żeby jego kompan wziął go za bachora, ale dziwnie czuł, że tamten nie będzie się z niego śmiał. Skoro był fanem Michaela to na pewno znał mnóstwo ludzi, którzy dziwacznie się zachowywali na widok słynnego.
Michael natomiast chciał wiedzieć, dlaczego dlaczego blondyn od niego uciekł. Rozważał już wszystkie możliwości, jednak każda z nich mu nie pasowała do sytuacji. Postanowił wykorzystać to konto i wprost zapytał młodszego o tą dziwną według niego reakcję. Ucieszył się, kiedy trzy charakterystyczne kropki pojawiły się. W tym samym momencie ktoś wparował do jego apartamentu i nawet nie musiał odwracać głowy, żeby wiedzieć, kto to był.
-Stary, przecież wiesz, że nie jestem gejem i twoja naga sylwetka nie skłoni mnie do przespania się z tobą.
Michael prychnął i wstał, nie martwiąc się o ręcznik, który spadł na ziemię i podszedł do walizki, by wyjąć czyste bokserki.
-A ja uważam zupełnie co innego. Jestem pewny, że każdego wieczoru walisz sobie, wyobrażając, że to moja ręka cię pieści, a na sam koniec krzyczysz moje imię.
-Tak! Nie mam, co robić tylko o tobie myśleć. - założył ręce na klatce piersiowej, by poczuć się tym silniejszym w rozmowie - Grabisz sobie Clifford, grabisz.
-Ach tak? A dostanę od ciebie za to klapsa, tatusiu? - Mike wypiął się w jego stronę i pogładził swój pośladek odziany w czarny materiał.
Ashton zastygł na to, jak nazwał go czerwonowłosy. Przygryzł wargę, ale po chwili się opanował.
-A idź ty niewyżyty seksoholiku! - krzyknął choć przez jego twarz przemknął uśmiech - za piętnaście minut znów do ciebie przyjdę i chciałbym cię zastać gotowym do wyjścia. - odepchnął się od ściany i otworzył drzwi, przez które następnie wyszedł, a te zatrzasnęły się z wielkim hukiem.
Michael zaśmiał się głośno. Droczenie z Ashtonem było zdecydowanie jego ulubionym hobby (pomijając oczywiście śpiew i grę na gitarze)
Dziesięć minut później Mike był gotowy do wyjścia. Miał na sobie zwyczajowe czarne rurki tego samego koloru skórzaną kurtkę i biały podkoszulek. Ash tak, jak obiecał przyszedł punktualnie i już po dwudziestu minutach siedzieli na tylnych siedzeniach okropnie taniego Jeepa. Mikey z zaciekawieniem oglądał palmy przy drogach, choć w zasadzie nie była to dla niego żadna nowość. Po prostu ten gatunek drzew zawsze wydawał mu się taki amerykański. Ich kierowca zatrzymał się przed klubem ,,Black Mountains”, gdzie kolejka ciągnęła się wężem. Pierwszy wysiadł Ash, a za nim Michael i we dwójkę podeszli na przód kolejki do ochroniarzy, co spotkało się z wyzwiskami czekających. Najwidoczniej nie rozpoznali Michaela Clifforda. Irwin powiedział i pokazał coś ochronie, która chwilę później odpięła łańcuch oddzielający zewnątrz od wnętrza klubu.
W środku było już mnóstwo ludzi i dwoje mężczyzn zaczęło się zastanawiać, gdzie chcą się zmieścić ci wszyscy ludzie, którzy czekają na zewnątrz.
Najpierw zaliczyli bar i zamówienie wysokoprocentowych drinków. Szybko stamtąd odeszli, kiedy barman zaczął się przystawiać do Ashtona, który był lekko zdegustowany, że mężczyzna o włosach do ramion, nawet nie próbował tego ukryć.
Michael szedł pierwszy, starając przedostać się przez tłum tańczących ludzi. Przyspieszył, kiedy wzrokiem odnalazł pusty stolik i nie chciał, żeby ktoś go zajął. Odetchnął, gdy usiadł na czerwonej, skórzanej kanapie. Chciał coś powiedzieć Ashtonowi, ale jego nigdzie nie było. Przepadł w akcji - pomyślał czerwonowłosy i odchylił się do tyłu, przymykając oczy. On naprawdę wolałby być teraz w domu. Ocknął się, kiedy poczuł, że ktoś mu się przygląda. I rzeczywiście tak było. Po drugiej stronie kanapy siedziała ładna brunetka w czarnej, przyległej do ciała sukience. Kiedy zauważyła, że Mike również jej się przygląda uśmiechnęła się szeroko i w mgnieniu oka znalazła się obok niego. Jak gdyby nigdy nic złapała za jego krocze, co spotkało się z syknięciem z jego strony. A następnie zaczęła go żarliwie całować, przysuwając się się coraz bliżej i bliżej aż między nimi nie było żadnej wolnej szczeliny. Michael był gejem, owszem, ale kto powiedział, że zawsze jego potrzeby musi zaspokajać chłopak?
Luke nie wiedzieć czemu napisał wszystko rudowłosemu człowiekowi i czekał na jego odpowiedź. Nie zadawał sobie sprawy z tego, że ten sam człowiek właśnie posuwał jakąś laskę w klubowej łazience.
⭐
Dawno mnie nie było. Nie potrafiłam usiąść i dokończyć rozdziału. Teraz jestem na zielonej szkole, więc może częściej coś będę dodawać.
Co u was?
Miłego wieczoru! 🙊

CZYTASZ
T-shirt || Muke ☑️ [korekta]
FanficGdzie Luke to fan Michaela. Czy dwie krzywdy potrafią stworzyć coś dobrego? #michaeltops!