~Rozdział 10~

69 3 0
                                    

(Piosenka i układ który widzicie włączcie dopiero gdy będzie tak pisało)

2 tygodnie później..

~Oczami Isabell~

Minęły 2 tygodnie od tych zdarzeń w ostatnim czasie nic się już nie działo co mogłoby nami wszystkimi wstrząsnąć. Właśnie z dziewczynami siedzę na ostatniej lekcji, jest to chemia.

Mamy dzisiaj piątek i idziemy na przed imprezowe zakupy, tak wiem impreza miała być w tygodniu gdy gadałyśmy w StarBucks'ie czyli 2 tygodnie temu ale ze względu na doła Madison przełożyłyśmy to na jutro. Lekcja chemii dłużyła się niemiłosiernie.. Czasami zastanawiam się jak nauczyciele mogli wybrać takie zawody gdzie mogli by być na przykład lekarzem, nie rozumiem tego.. 

Minęło już te 45 minut męki i zabrzmiał na korytarzu dzwonek co oznaczało koniec lekcji.

Skończyłyśmy z dziewczynami lekcje o 16 i zaraz po lekcjach pędem wybiegłyśmy ze szkoły i do sklepu.

4 godziny później..

Właśnie wracałyśmy z naszych zakupów. Było około 20:00 a wracamy dopiero teraz ale cóż z dziewczynami w sklepie to naprawdę jak podróż autobusem...

Wracałyśmy ciemnymi uliczkami gdy naszą uwagę przykuły ulotki porozwieszane na słupach w tym zadupiu, że jutro odbywa się impreza z bitwą taneczną i kto chętny może się zapisać i co? Oczywiście dziewczyny zaciągnęły mnie tam do tego klubu po to, aby się zapisać.

Weszłyśmy do środka i było pełno bawiących się ludzi i czekających w kolejce na zapiski, gdy nadeszła nasza kolej weszłyśmy do biura gdzie miały być zapiski na tą bitwę taneczną.

-Dzień dobry drogie damy w czym mogę pomóc?- spytał szarmancko facet siedzący za biurkiem. Wyglądał on na lat 25 miał lekki zarost, czekoladowe oczy, oraz czarne jak smoła włosy.

-My chciałyśmy się zapisać na bitwe taneczną- powiedziała pewna siebie Laro.

-Dobrze.. trio mam rozumieć przeciwko trio facetów?- spytał.

-Tak- odpowiedziała Madi.

-Dobrze więc zapraszamy jutro o 20:00 można wziąść ze sobą bliskich może też się przekonają zapraszamy- powiedział z uśmiechem.

-Do widzenia- powiedziałyśmy na co odpowiedział tym samym.

20 minut później..

Właśnie wróciłam do domu z Laro bo odprowadzałyśmy Madi do jej domu.

Jest już ok. 21:00 a światła w salonie i kuchni się świecą. Weszłyśmy do domu a w korytarzu pojawili się chłopacy i nas przytulili.

-Kurwa tak się martwiliśmy!- powiedział Ash przytulając nas pokolei.

-Ale jesteśmy, byłyśmy na zakupach- powiedziałam żeby go uspokoić.

-No dobrze.. idźcie spać bo jutro przed nami impreza- powiedział podekscytowany Ash.

-Dobranoc!- krzyknęłyśmy z góry razem z Larottą i poszłyśmy do swoich pokoi.

Po odłożeniu torb z zakupami poszłam pod prysznic i umyłam się truskawkowym żelem pod prysznic i umyłam włosy.

Pozostałam w czarnej bieliźnie i na to narzuciłam za dużą koszulkę Luke'a która była może i duża ale za to bardzo krótka i było mi prawie widać majtki ale to szczegół.

Położyłam się z myślą że musimy jutro ułożyć choreografie na bitwe i zostałam zabrana z tymi myślami  w objęcia Morfeusza..


Odszukać brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz