~Rozdział 3~

171 7 0
                                    

~Pov. Isabella~

2 dni później:

Nasza nauczycielka jak i wychowawczyni dowiedziała się o tym że to jest mój brat, że go odnalazłam. Bardzo się cieszyła i gratulowała, aż się wzruszyła co było chyba u niej bardzo rzadkie. Larotta również wyznała prawdę, że żyła sama dorabiając sobie na boku i pomagał jej kuzynz Australii a zostanie z nami a Ashton bez problemu weźmie nad nią opiekę z czego się cieszyliśmy bo nauczycielka internetowo wszystko załatwiła z dyrektorem.

Jest godzina 6:00 właśnie wstałam a reszta jeszcze śpi dzisiaj mamy niedzielę więc nie musimy się martwić szkołą, którą mamy dopiero jutro. Postanowiłam, że zrobię mojemu bratu, naszym już znajomym i mojej przyjaciółce śniadanie, muszę się jakoś odwdzięczyć za to co dla mnie robią...

Pół godziny później poszłam wszystkich obudzić, oczywiście nie chcieli wstać ale jak padło słowo ŚNIADANIE zerwali się z łóżek jak oparzeni. Gdy weszłam za nimi do kuchni oni stali jak wryci w przejściu do kuchni.

-No o co wam chodzi?- popatrzyłam na nich marszcząc brwi w niezrozumieniu.

-Ty to zrobiłaś?!- powiedział Ashton a reszta miała oczy jak 5 złotówki oprócz Laro ona była do tego przyzwyczajona.

-Tak a co? To ź...źle?- spytałam zmartwiona? speszona? czy może przygnębiona że zrobiłam coś złego? Nie wiem ale wiem, że to wtedy będzie moja wina...

-Nie no co ty! Po prostu jesteśmy w "lekkim" szoku- powiedział robiąc cudzysłów w powietrzu Calum na co się zaśmiałam jak Laro- Ale nie rozumiem za co to wszystko?

-Za to, że mi pomagacie, wspieracie itp.- odpowiedziałam Calum'owi

-Dziękujemy księżniczko- powiedział Luke i zaczął się do mnie zbliżać a ja się skuliłam bo bałam się że mi chce coś zrobić. Ta cholerna trauma!

Odsunął się odemnie w niezrozumieniu, a wszyscy nagle przy mnie ukucnęli

-Cz..czy ty myślałaś że ja mógłbym ci coś zrobić?- powiedział wsytraszony tą sytułacją i odgarnął mój kosmyk włosów. Spojrzałam na niego Luke jest bardzo przystojny, a te jego oczy... 

STOP! O CZYM TY MYŚLISZ?!

-Poprostu boje się bo on...- i automatycznie zaczełam płakać. W swoje objęcia wziął mnie Ashton.

-Ciii... już spokojnie on cię nie skrzywdzi nie pozwole na to...- powiedział a głos mojego starszego brata zawsze mnie uspokajał.

Później przytuliliśmy się grupowo aż zabrakło mi powietrza bo byłam w samym środeczku.

-Słuchaj... musimy ci o czymś powiedzieć- zaczął Mike wymieniając spojrzenia z chłopakami.

-To może ja im to powiem więc...- zaczął Ashton ale nie pozwoliłam mu dokończyć.

-Po śniadaniu- uśmiechnęłam się serdecznie co on i reszta ferajny odwzajemniła.


~2 godziny później~

Po śniadaniu i krótkim meczu postanowiliśmy pogadać.

-Bell's pamiętaj, że obojętnie przez to co usłyszycie nie macie się nas obawiać, bo wiem że mnie za to znienawidzisz...- powiedział chowając twarz w dłoniach Ashton a ja uklęknęłam przed nim prosząc by na mnie popatrzył.

-Obiecać mogę ale o co chodzi?- spytałam.

-Bo my należymy do gangu "Północy" i tak jakby jesteśmy najgroźniejszym gangiem w całej Hiszpanii i mamy niestety paru wrogów, handlujemy narkotykami i czasami musimy dopilnować aby trafiły gdzie powinny, bierzemy udział w nielegalnych wścigach,  posługujemy się bronią, jeśli chodzi o zabijanie nie dla przyjemności tylko w obronie np. koniecznej- powiedział na jednym wdechu a mnie i Laro zamurowało.

-A...Ashton ale to niebezpieczne jak ci się coś stanie to ja sobie tego nie wybacze- zaczęłam płakać a on przytulił mnie do siebie.

-Ciii... Bells mam dla kogo żyć i mam dla kogo umierać nie pozwole na to abyś mnie straciła.

-D...dobrze ale nie m...możesz wykluczyć tego, że jesteśmy w niebezpieczeństwie?

-Tylko jeden gang chce cię dopaść bo o Laro nic nie wiedzą ale będziemy cię chronić mamy 1-2 gangi które z nami współpracują- powiedział próbując mnie uspokoić

-No dobrze kocham was- i wszyscy się przytulaliśmy do siebie przez dłuższą chwilę.

~MAGICZNA ZMIANA CZASU~

Jest godzina 22:00 i właśnie skończyliśmy nasz seans horrorowy i postanowiłam że chce już iść spać. Umyłam się pod prysznicem żelem truskawkowo-cynamonowym i włosy w szamponie. Do snu ubrałam za dużą koszulkę Ashton'a i spałam w bieliźnie bez spodenek.

Nie mogłam zasnąć bardzo się bałam i do tego jeszcze burza. Postanowiłam że pójdę do jednego z chłopaków który ma najbliżej mnie pokój i poszłam do pokoju obok mojego po prawej.

Gdy otworzyłam drzwi zauważyłam Luke'a który robi coś na telefonie. 

Usłyszał że wchodzę i podniusł głowę znad ekranu telefonu i mierzył mnie spojrzeniem przez co musiałam wyglądać jak dojrzały burak. Zatrzymał się na mojej twarzy i uśmiechnął się.

-Nie możesz spać?- spytał a ja pokiwałam twierdząco głową- Więc w czym mogę pomóc ? 

-Wiem, że to głupie o co spytam ale mogę spać z tobą?

-Jasne wskakuj- poklepał miejsce obok siebie, przykryłam się kołdrą a Luke zdjął spodnie i spał w samych bokserkach ale on ma boskie ciało! Ugh te moje myśli...

Położył się obok mnie i obejmując mnie w pasie odpłynęliśmy w krainę Morfeusza. 

Na końcu pamiętam że mnie pocałował i z tą myślą zasnęłam...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wiem wiem nie było mnie trochę tutaj. Tsaa... "trochę" ale macie tutaj rozdział :D

Cieszycie się? Starałam się go jak najlepiej napisać i nw czy mi się udało sami oceńcie :)

Pozdrawiam Różą♥♥♥


Odszukać brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz