Biedna Lu...

403 46 6
                                    



Heartfilia nie spieszyła się dzisiaj do gildii. Dlatego najpierw spała do 12:00, a później wzięła długą kąpiel. Guzdrała się tak jak jeszcze nigdy,ale tym razem nie miał kto ją poganiać. Zastanawiała się nad tym czy w ogóle powinna tam iść. Nie musiała dzisiaj brać żadnego zlecenia. Miała wystarczająco oszczędności, że nie musiała pracować przez co najmniej miesiąc. Innymi słowy na cztery tygodnie mogłaby zakopać się pod kołdrą, gdyż to właściwie praktycznie jedyny powód do wychodzenia z domu.

Przecież jedzenie mogłaby zamawiać na wynos. Ale wiedziała, że nie może tak postąpić. W końcu nawet jeśli Natsu jej nie pamięta to przecież przychodzą tam także inni jej przyjaciele. Nie może się tak po prostu od wszystkich odseparować. Po za tym obiecała mamie i sobie, iż będzie silna. A to oznacza koniec wymyślania wymówek. Stała przed lustrem i przyglądała się sobie. Zastanawiała się czy wszyscy zauważą, że wczoraj płakała. Chociaż jak na jej gust wyglądała tak jak zawsze. Uśmiechnęła się do swojej lustrzanej „przyjaciółki" zabrała klucze, bez których nigdzie się nie rusza po czym opuściła mieszkanie. Postanowiła, że wejdzie tylko na chwile, przywita się i wróci do siebie. To niewiele, ale wszystko małymi kroczkami. Weszła do budynku po czym podeszła do baru, gdzie stała Mira.

- Dzień dobry-przywitała się uprzejmie
- O Lucy cześć. Gdzie ty byłaś? Już myślałam, że w ogóle cie dziś nie będzie.
- Miałam kilka rzeczy którymi musiałam się zająć i zeszło mi dłużej niż przypuszczałam- powiedziała uśmiechając się. Zdawała sobie sprawę z tego, że przyjaciółka prawdopodobnie tego nie kupi, gdyż bardzo dobrze zna powód jej nieobecności.
- Rozumiem. No w każdym razie cieszę się, że już jesteś.
- Dziękuje.
- A właśnie. Levy cie szukała. Na chwile wyszła gdzieś z Gajeelem, ale powinna za chwile wrócić. Może na nią poczekasz?
- Skoro jest z Gajeelem to nie będę im przeszkadzać- puściła białowłosej porozumiewawczo oczko
- W takim razie trzymaj- postawiła na ladzie talerzyk z ciastem- aby trochę umilić ci czekanie.
- Dziękuje Miruś- zabrała deser i usiadła przy najbliższym stoliku. Właśnie zabierała się za ciasto, kiedy ktoś niespodziewanie zaszedł ją,objął od tyłu i krzyknął radośnie
- Cześć Lucy-  momentalnie rozpoznała jego głos, a jej serce zabiło niemiarowo. Czuła jak na policzki wypływają jej rumieńce. Zrobiła jedyną rzecz,którą mogła w tej sytuacji. Zabrała jego ramiona ze swojej szyi, obróciła się, spojrzała na niego
- Co ty wyprawiasz?- spytała mierząc go wzrokiem. Wyglądało na to, że zrobiło mu się głupio, bo jedynie uśmiechnął się niezręcznie, po czym zapytał
- To nie tak się zazwyczaj witamy? Myślałem...no wiesz ty mnie wtedy przytuliłaś.
- To była wyjątkowa sytuacja. Przez prawie siedem dni nie dawałeś znaku życia, martwiłam się.
- No dobra, ale nawet jeśli to Mira też twierdziła, że przed moim- chwile szukał słowa- wypadkiem byliśmy blisko.
- Po prostu byliśmy przyjaciółmi i należeliśmy do jednej drużyny to wszystko. Nie musisz więcej tego robić.
- Aaa jasne, nie ma problemu. Ulżyło mi.
- Tak, mi również. A, więc jak się czujesz?
- Ze mną wszystko ok. Chociaż przyznaje, że trochę dziwnie się tak obudzić. Jakby w zupełnie innym świecie. Powiedz mi po co wam scena?- wskazał palcem podwyższenie. Podążyła za jego wzrokiem.
- Aa Miruś czasami na niej śpiewa, chociaż zazwyczaj to Gajeel tam występuje.
- Kto? Kim znowu jest ten Gajeel?
- Salamandrze słyszałem, że masz uszkodzony mózg, ale nie sądziłem,że jest z tobą tak źle, by nie pamiętać innego Dragon Slayera- jak na zawołanie do stolika podeszli Redfox i McGarden.
- O tym jak skopałem ci tyłek w poprzedniej walce za pewne też zapomniałeś- pomimo tego, że chłopak faktycznie nic nie pamiętał to zerkał na tamtego z powątpiewaniem.
- Jakoś ci nie wierzę- oświadczył
- Za to w następnej walce skopie ci tyłek gihi
- Jasne chyba w marzeniach- Natsu przyjął wyzwanie
- Noo i to jest ten Salamander, którego znam- powiedział po czym uśmiechnął się. Za nim stała Levy, która teraz podeszła do różowo włosego, podała mu rękę
- Cześć jestem Levy- powiedziała, uśmiechając się
- A ja Natsu,ale to zapewne wiesz. Z resztą chwila. Pamiętam cię- dziewczyna odpowiedziała jedynie uśmiechem. 
- Ale nam stracha napędziłeś, a Lu to nie odstępowała cie nawet na krok- Blondynka słysząc to spojrzała na niebiesko włosą, odchrząknęła i dała jej jasno do zrozumienia, żeby przestała kręcąc głową. Dziewczyna zorientowała się, że powiedziała za dużo, ale nie wiedziała jak to zatuszować, więc czekała jedynie na jego reakcje.
- Tak. Też tak słyszałem- powiedział. Lucy korzystając z faktu, że na chwile wszyscy zamilkli zwróciła się do przyjaciółki.
- Leviś podobno mnie szukałaś.
- Aa tak. Nie uwierzysz co się okazało Lu-chan. Ten wasz ostatni przeciwnik należał do Mrocznej Gildii. Mało tego to ta sama, którą ostatnio zniszczyliście, więc najwyraźniej udało mu się uciec.
- Wiedziałam, że za tym musi kryć się coś więcej. Był zdecydowanie za silny na jakiegoś zwykłego maga świra, który się przypałętał nie wiadomo skąd. Wiadomo gdzie jest teraz?
- Niestety nie, ale nie martw się Lu. Erza skontaktowała się z Jellalem i szuka go teraz całe Crime Sorciere. Jak będą coś wiedzieć to dadzą nam znać. 
- To dobrze, bo nie mogę się doczekać, aż się z nim rozprawię- powiedziała zaciskając pięści
- Oj pohamuj te mordercze zapędy królewno- powstrzymywał ją Gajeel, nigdy nie widząc dziewczyny w takim stanie. W tym momencie na całą gildię rozległ się czyjś głos
- Natsu!!!- zawołała go Lisanna, po czym podeszła do grupki przyjaciół.
- Nie pamiętasz? Obiecałeś, że pójdziemy razem pod nasze drzewo! Nazywam go „naszym", bo często bawiliśmy się tam w dzieciństwie- wyjaśniła pomocniczo pozostałym, na co kiwnęli jedynie głowami.
- Na razie- pożegnała się, po czym pociągnęła biedaka za sobą. Heartfilia patrzyła przez chwile za nimi, na czym przyłapała ją McGarden. Spojrzała na nią i spytała z troską w głosie
- Lusia wszystko w porządku?
- Nie-odpowiedziała szczerze dziewczyna. Przed Levy nie musiała udawać- ale będzie lepiej- dodała uśmiechając się do niej delikatnie. Już zaczęła się podnosić z miejsca, z zamiarem wyjścia, co zauważyła towarzyszka
- Już wychodzisz?
- Tak..Leviś nie odbierz tego źle, ale potrzebuje trochę samotności.
- Rozumiem, ale wiedz, że jeśli będziesz chciała posiedzieć w samotności w towarzystwie to wiesz, gdzie mnie znaleźć- uścisnęła ją dodając otuchy. Blondynka oddała uścisk.
- Dziękuje Leviś. Na razie Gajeel
- Do później- odpowiedział.

***

Kiedy jasnowłosa opuściła budynek Levy wciąż stała jakby w zawieszeniu patrząc się na drzwi.

- Ej Mikrusie, co jest?- zaczepił ją chłopak
- Biedna Lu. Chciałabym móc jej jakoś pomóc. Może poszukam jakiegoś zaklęcia, nie wiem. Musi coś być.
- Już tak nie dramatyzuj- zbagatelizował to Żelazny
- Jak możesz tak mówić?!- zbulwersowała się dziewczyna- ciekawa jestem co ty być zrobił, gdybym to powiedzmy ja cie zapomniała!- powiedziała, zanim zdążyła to powstrzymać. Zrobiło jej się głupio, tym bardziej, że on jedynie patrzył na nią zaszokowany jej wybuchem. W końcu pochylił się do jej poziomu i powiedział tak cicho, że tylko ona mogła to usłyszeć
- Gdybyś o mnie zapomniała to uprzykrzałbym ci życie, aby odświeżyć ci pamięć gihi- dziewczyna zarumieniła się na te słowa, a jemu chyba podobała się taka reakcja, bo wyprostował się, spojrzał na nią z góry i zaśmiał się
- Gajeel Baka!- uderzyła go małą piąstką zażenowana dziewczyna.

***

Całej tej sytuacji przyglądała się Mira stojąca za barem. Wycierała naczynia i zastanawiała się nad samopoczuciem przyjaciółki. Wiedziała, że to musi być dla niej trudne, ale jak to ona będzie udawać, że wszystko jest dobrze. Będzie się do wszystkich uśmiechać, by ukryć prawdziwe uczucia, szukać sobie innego zajęcia, by jak najrzadziej pokazywać się w gildii. Strauss zaczęła się martwić o to, że Heartfilia może chcieć opuścić Fairy Tail, a nie chciała by do tego doszło. Lucy była dla niej niczym przybrana młodsza siostra. Czuła lekkie wyrzuty sumienia myśląc w ten sposób mając Lisannę, ale taka była prawda. Elfman właśnie przyniósł jakieś pudła z jedzeniem i zauważył, że jego siostra czymś się martwi.

- Nee-chan coś się stało?- zapytał
- Nie sądziłam, że to tak się potoczy, wiesz?
- Masz na myśli Lucy i Natsu, co? Jeśli cie to pocieszy to nikt nie przypuszczał.
- Od kiedy Lucy się pojawiła on całkowicie się zmienił. Pewnie też to zauważyłeś. Nie wierze, że to się tak skończy. No popatrz na nich. Lucy coraz rzadziej tu przychodzi i ja jej się nie dziwie, a Natsu..on nawet nie wie, że coś jest nie tak.
- Nie zrozum mnie źle też współczuje Lucy, ale też dawno już nie widziałem Lisanny tak szczęśliwej.
- Tak masz racje...od dawna się już tak nie uśmiechała. Oczywiście pragnę by nasza mała siostrzyczka odnalazła szczęście, żałuje tylko, że kosztem Lucy, ale kto wie może tak miało być?
- Właśnie, może to przeznaczenie- powiedział
- Tak, ale nie tylko o to chodzi wiesz. Po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że Natsu kiedyś może odzyskać wspomnienia, a wtedy...po prostu nie chcę by nasza Lisa cierpiała.
- Ja też tego nie chce, ale nasza „mała" siostrzyczka nie jest już taka mała i sama podejmie decyzje- oznajmił
- Spójrz na siebie. Czyżbyś miał pogadankę z Evergreen na temat dojrzałego związku?
- Nee-chan...-powiedział zażenowany, ale nic nie dodał, tylko wziął się za wypakowywanie jedzenia z pudełek.

Powód by walczyć (NaLu,NaLi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz