Myślałem, że jesteś inna...

403 40 12
                                    


- Lucy...Lucy wstawaj- usłyszała i otworzyła oczy
- Happy, która godzina?
- Parę minut po siódmej. Przetarła oczy po czym usiadła.
- A ty czemu już nie śpisz?
- Nie mogę spać- poskarżył się A to ciekawe, że jakoś wczoraj padłeś od razu jak tylko usiadłeś na łóżku. Zachowała jednak tę uwagę dla siebie.
- Jadłeś już śniadanie?
- Nie, postanowiłem poczekać na ciebie.
- To miłe, ale nie musiałeś tego robić- powiedziała uśmiechając się
- A po za tym moje rybki zostały w domu Oj czyli jednak wcale na mnie nie czekałeś. Po prostu nie miałeś co jeść- westchnęła zrezygnowana.
- A zaglądałeś do lodówki? Tam jest mnóstwo ryb
- Naprawdę? Nie wiedziałem, że ty też tak bardzo lubisz rybki Lucy.
- Bo one nie są dla mnie tylko dla ciebie. Zrobiłam mały zapas jeszcze zanim...no wiesz stało się to co się stało. Nie wyrzuciłam ich, bo liczyłam na to, że może odwiedzisz mnie od czasu do czasu.
- Lucy- spojrzał na nią rozczulony- jesteś najlepsza.
- A tak w ogóle to jak ty się czujesz, co?
- Tak jakbym stracił najlepszego przyjaciela-odpowiedział przygnębiony spuszczając głowę.
- Tak, znam to uczucie- powiedziała, a on spojrzał na nią tak jakby właśnie coś sobie uświadomił.
- Lucy przepraszam, że od kiedy Natsu się obudził spędzałem czas tylko z nim. Musiałaś się czuć samotnie.
- Nie szkodzi, rozumiem to- Tak naprawdę jednak zrobiło jej się przykro na samo wspomnienie i już czuła jak łzy cisną się jej do oczu dlatego zmieniła temat.
- Dobra Happy, zjedzmy szybko śniadanie i chodźmy do gildii. Musisz porozmawiać z Natsu.
- Aye a Lucy pójdziesz ze mną?
- Wiesz, wydaje mi się, że powinniście to sami załatwić, tym bardziej, że aktualnie jestem dla Natsu zupełne obcą osobą- te słowa z trudem przechodziły jej przez gardło- i sądzę, że moja obecność może jedynie zaszkodzić.
- Proszę Lucy- spojrzał na nią błagalnie
- No dobrze,ale tylko na początku. Kiedy już zaczniecie normalnie ze sobą rozmawiać to wtedy zostawię was samych, w porządku?
- Aye sir.

Szybko okazało się, że chłopaka nie było w gildii. Happy postanowił na niego zaczekać natomiast dziewczyna wzięła kartkę z kolejną misją. Musiała nauczyć się wykonywać je w pojedynkę, lecz na początek wzięła coś łatwego.Przy trudniejszych zadaniach postanowiła poprosić Lokiego, aby jej towarzyszył jako członek drużyny i Gwiezdny Duch w jednym. Będzie się wtedy czuła znacznie pewniej.Kiedy wychodziła z budynku usłyszała nawoływanie.
- Oj ty!- rozpoznała głos, więc odwróciła się w stronę z którego dochodził i wskazała na siebie pytająco.
- Ja?
- Tak ty!- podszedł do niej różowo włosy
- Ano ne...jestem Lucy....LUCY...i chwila wydaje mi się, że już to przerabialiśmy!
- Nie obchodzi mnie jak masz na imię! Masz mi natychmiast oddać Happy'iego!
- Słucham?
- Nie zgrywaj się! Mam na myśli mojego najlepszego przyjaciela przypominającego niebieskiego kota ze skrzydłami. Wiem, że czujesz się rozgoryczona, że o tobie zapomniałem, ale to nie powód by mi kraść przyjaciela! Znajdź sobie własnego!- No tego było już za wiele. Podchodzi do niej, ciągle wrzeszczy,oskarża ją o coś takiego, a żeby tego było mało trafił w sedno, gdy powiedział, że jest rozgoryczona. Nie miała zamiaru dłużej tego wysłuchiwać.
- Nikogo ci nie zabrałam! Happy sam do mnie przyszedł po tym jak TY go wyrzuciłeś!
- Nikogo nie wyrzuciłem!- zaprzeczył
- Może i nie, ale pokłóciłeś się z nim, a potem pozwoliłeś mu odejść. Na jedno wychodzi!
- W ogóle bym się z nim nie pokłócił gdyby nie ty!
- Że jak?! Masz zamiar zwalić wszystko na mnie?! Chyba ci się pomyliłam z Lisanną!
- Co żeś powiedziała?! Co ty masz do niej?!
- Ja nic do niej nie mam! Ale nie rozumiesz tego, że to twoje, a raczej wasze zachowanie sprawiło, że Happy uciekł?! Rozumiem,że zaczęliście się spotykać, w porządku! Ale tym samym odseparowaliście Happy'iego od siebie. Czuł się w waszym towarzystwie jak piąte koło u wozu i masz rację to nie jest wina Lisanny, tylko twoja. Dlatego, że tego nie zauważyłeś, a przecież to jest twój najlepszy przyjaciel. Jak mogłeś zostawić go samego?- przestała podnosić głos, licząc na to, że w ten sposób również jej rozmówca się uspokoi. Patrzył na nią przez chwile groźnie. Nigdy wcześniej tak na nią nie patrzył. On widzi we mnie wroga, uświadomiła sobie. Nie chciała, żeby tak to wyglądało. Wystarczająco przykre było, to, że go straciła. Nie chciała jednak by ją znienawidził.
- Nie chciałem- powiedział w końcu, tym razem już opanowany
- Wiem o tym. Dlatego musicie po prostu ze sobą porozmawiać. Wyjaśnić sobie wszystko. Nie odtrącajcie Happy'iego. Po prostu spędzajcie czas we trójkę.
- No wiesz...tylko, że to nie zawsze jest możliwe- nie patrzył jej w oczy kiedy to mówił na co od razu zwróciła uwagę- on jest jeszcze tylko dzieckiem, a jako osoba dorosła chyba sama rozumiesz,że- zawahał się- że Lisanna i ja potrzebujemy czasu tylko dla siebie.

Powód by walczyć (NaLu,NaLi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz