Rozdział 4

872 32 11
                                    

Następnego dnia, niedziela, park.
*Luna*
Szłam sobie spacerkiem po parku. Sama bez dziecka, była 12. Wracam już w stronę domu Gastiny na obiad. Dzwoniłam do Niny, dzisiaj makaron ze szpinakiem. Skręcałam już w uliczkę, gdzie znajduje się ich dom, gdy poczułam silne uderzenie w głowie. Nie czułam już nic. Ciemność...

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu, byłam związana. Krzyczałam o pomoc. Usłyszałam przekręcanie klucza, a w drzwiach ujrzałam osobę, której nie mogę spojrzeć w oczy po tylu latach.
-No witaj, już się obudziłaś?
-Po co mnie tu zamknąłeś?
-Jak to po co, za to, że wsadziłaś mnie do pierdla!
-A to kto? - wskazałam na postać w kominiarce obok Simona.
-Pozwól, że ci przedstawię to moja dziewczyna. - tajemnicza osoba ściągnęła czarną kominiarke. - Ambar Smith.
-Ty? Ambar, myślałam, że nie będziesz w stanie pokochać tego dupka.
-Uważaj na słowa Lunita.
-Już mi wszystko jedno. Chcę stąd wyjść. - zaczęli się śmiać i wyszli zamykając drzwi na klucz. Chcę do mojego dziecka! Gdzie ja jestem? Na Matteo już nie mogę liczyć. Zaczęłam płakać nie wiedziałam co mam zrobić. Jestem tu zamknięta.

*Jorge, brat Luny*
Wszyscy myślą, że zapadłem się pod ziemię. Tak naprawdę śledzę każdy krok Luny. Dzięki niej poznałem Simona, bardzo wiernego przyjaciela z jej dzieciństwa. Pragnie tego samego co ja - zemsty. Znalazłem swoją drugą siostrzyczkę. Idealnie. Mój plan się wypełnia.

Valentina siedziała z dzieckiem w parku. Prawdopodobnie jej dzieckiem. Szła w kierunku ulicy Rottino. Zaczaiłem się na nią za rogiem.
-Cześć siostro. - uderzyłem ją w głowę i wsadziłem do samochodu. Złapałem dziewczynkę i zastraszyłem. Jedziemy w kierunku portu morskiego. Mała dziewczynka dostała leki na spanie. Prześpi cały rejs do Argentyny. Gdy już dopłynąłem zadzwoniłem do Simona, aby przyjechał odebrać mnie. Nie będę woził dwóch nieprzytomnych ciał w taxi.

Kilka minut później zjawił się i zawiózł mnie do naszej kryjówki. Tak dawno tutaj mnie nie było. Cały czas w tych Włoszech siedziałem.. O co ja tutaj widzę. Lunita, jak miło. Wchodzę do pokoju, śpi, kładę Valentine i tą dziewczynkę na krzesłach mocno związuję. Trójkącik idealnie.
-No, udało się. Teraz tylko przetrzymać je dopóki nie będą błagać nas o małżeństwo hahaha. Są nasze. A ta Ambar kto to jest?
-Moja dziewczyna, pomaga nam. Zna Matteo i całą ich ekipe. Będzie sprawdzać jak bardzo się martwią.
-Dobra, stary muszę się zbierać. Jeszcze tylko jedna rzecz, aby zniszczyć Lunie jej szczęście. To za to, że ode mnie odeszła.
-Powodzenia, bądź ostrożny.

***
DZIEŃ DOBRY!
Zaczynamy maraton. 1/4
Podoba się? Trocha będzie dramatu, a raczej dużo! Podoba się wam, że piszę z perspektywy Jorge? Piszcie!
Każdy komentarz 💬 i gwiazdka 🌟 motywują.
Dziękuję ~_asia_xx 💋

Miłość Ponad Wszystko || Lutteo (cz. II) 🔏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz