Rozdział 9

801 33 6
                                    

Kilka miesięcy później
*Matteo*
Codziennie przychodzę do Luny. Jestem tutaj od rana do wieczora. Czuwam przy mojej ukochanej. Lekarze nie dają jej szans na wybudzenie, ale ja mam nadzieję, że Luna do nas wróci. Jej przyjaciele, moja rodzina, nasz synek i ja na to czekamy. Chcę, aby otworzyła swoje oliwkowe oczka i powiedziała do mnie dwa najpiękniejsze słowa jakie potrafi wypowiedzieć.

Rzuciłem pracę, aby być przy Lunie. Całkowicie się załamałem, jedyną osobą, która daje mi nadzieję na walkę jest nasze dziecko to ono ukazuje naszą miłość. Przynoszę Lunie kwiaty i rozmawiam z nią.

Jest już późno, wychodzę już do domu. Żegnam się z moją Lunką, ściskam jej rękę, a ona oddaje uścisk. Słyszy mnie. Jest nadzieja...

Bawie się w salonie z Alex'em, gdy słyszę dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałem. Otwieram wejście i witam się z moimi przyjaciółmi Niną i Gastonem.
-Siema stary, wpadliśmy zapytać co tam słychać?
-A no wszystko po staremu. Luna nadal w szpitalu, chcecie coś do picia? Mam piwo jeżeli macie ochotę.
-To ja poproszę, Nina nie może.
-Czy ty..?
-Tak, spodziewamy się dziecka - wypowiedziała radośnie Nina.
-Gratulacje. - przytuliłem każdego - dziecko to skarb - spojrzałem na swojego szkraba.
-Coś o tym wiemy jako chrzestni.
Usiedliśmy na kanapie, pijąc piwo i wodę. Rozmawialiśmy o wszystkim, a tematy nam się nie kończyły. Po 3 godzinach pożegnałem się z przyjaciółmi i poszłem spać razem z Alexandre'm.

*Luna*
Nie wiem gdzie jestem. Czuję, że jestem już na granicy życia i śmierci. Po ciemnej stronie są moi rodzice, moi rodzice adopcyjni i Jorge. Co oni tam robi? Oni nie żyją? Po stronie życia widzę moich przyjaciół, synka i Matteo. Czuję jego obecność codziennie. Mogę go złapać za rękę, ale on tego nie czuje. Jestem duchem. Widzę, słyszę, nie czuję. Wszystko co mówi jest dla mnie nadzieją na powrót. Widzę siebie. Jestem w śpiączce, z każdym dniem moje szanse są coraz mniejsze. Zbieram siły. Daje znaki.

Ostatnio nabrałam sił, zdołałam tylko ścisnąć rękę Matteo. Teraz jestem już słaba, moje powieki są ciężkie. Gdy każdy do mnie przychodzi wszyscy są koloru szarości. Tylko jedna osoba świeci blaskiem - Matteo - tylko on ma nadzieję. Wierzę w moc naszej miłości.

***
Jak się podoba? Nasza Luna nadal w śpiączce, smutne. Daje wam chusteczki 😢
Mam ją uśmiercić czy nie? 🙄😏
Wasze zdanie. Mówcie 😂💕
Każdy komentarz 💬 i gwiazdka 🌟 motywują.
Dziękuję ~_asia_xx 💋

Miłość Ponad Wszystko || Lutteo (cz. II) 🔏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz