Sny

232 22 4
                                    

Stałam na łące pełnej kwiatów, które nagle po jednej stronie łąki zaczęły więdnąć. Stała tam postać, wysoki blondyn z wielkimi skrzydłami nietoperza zakończone kolcami. Jedno jego oko świeciło na czerwono. Po drugiej stronie, również pojawił się chłopak, brunet. Ten miał skrzydła anioła. Obaj wyciągali do mnie ręce, a ja nie wiedziałam kogo wybrać.
Obudziłam się na kanapie w salonie połączonym z kuchnią. Bill pewnie jeszcze śpi, więc pomyślałam, że zrobię śniadanie. Wstałam i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej masło i ser i zaczęłam robić tosty. Skończyłam robić śniadanie i na talerzu Billa położyłam cztery. Niedługo po tym otworzyły się drzwi z mojego pokoju i stanął w nich mój lokator. Nagle oślepił mnie błysk i na chwilę zobaczyłam blondyna z mojego snu, ale szybko zniknął.
-Hej. -powiedział i podszedł do mnie, a ja podałam mu jego śniadanie. -Dzięki.
Wziął talerz i usiadł na kanapie. Wzięłam mój talerz i usiadłam na fotelu. Zrobiłam pierwszy gryz.
-Chcesz iść dzisiaj do niego? -spytał kończąc pierwszego tosta.
-Mam taki zamiar. -powiedziałam z obojętnością w głosie.
Nie odezwał się więcej. Gdy skończył jeść włożył talerz do zlewu.
-Po co tam idziesz? -usiadł na kanapie.
-Zaprosili mnie. -powiedziałam odkładają talerz i usiadłam obok niego.
-Nie musisz tam iść. -z jakiegoś powodu chciał, żebym została.
-Wiem. Wieczorem wrócę, rób co chcesz. -przytuliłam go na pożegnanie i wyszłam.
                                  ***
Jakimś cudem dotarłam do ,,Tajemniczej Chaty" i zapukałam w drzwi. Otworzył mi Dipper. Znów oślepiło mnie światło i na chwilę pojawił się anioł i znikł.
-Hej. -powiedział z radością w głosie i wpuścił mnie do środka. -Choć na górę, musimy porozmawiać.
Poszliśmy na górę, Mabel siedziała przy biurku i coś rysowała, ale gdy tylko mnie zobaczyła wstała, podeszła do mnie i przytuliła mnie.
-Cześć. -powiedziała i wzięła mnie za rękę. Usiadłam na jej łóżku, a ona obok mnie. Dipper usiadł na dywanie przed nami.
-To co wczoraj powiedziała Ci Mabel -zaczął. -i to co odpowiedziałaś... czy ty coś wiesz na temat Billa? To bardzo ważne. -powiedział z powagą.
-Nie! Nic nie wiem! -zaczęłam się denerwować i krzyczeć.
-Ciiiii... spokojnie. -Mabel zaczęła mnie uciszać. -My tylko musimy wiedzieć wszystko na ten temat. -powiedziała spokojnie.
-Dlaczego sądzisz, że się zmienił?
Nieodpowiedziałam, tylko patrzyłam w podłogę.
-Proszę, nam możesz powiedzieć. -Mabel i jej pozytywne myślenie.
-Bo ja... -głos mi się załamał, czułam, że chciałam zrobić źle mówiąc, że wiem gdzie jest. Rozpłakałem się, a bliźniaczka mnie przytuliła. -Nie powinnam tu przychodzić. -powiedziałam gdy się trochę uspokoiłam. -Pójdę już.
-Skończymy z pytaniami, tylko nie idź. -powiedziała Mabel. -Proszę.
Spojrzała na Dippera, a on kiwnął głową dając znak, że nie będzie zadawać pytań.
-Dobrze zostanę. -powiedziałam
-Idziemy na dwór? -spytała Mabel.
-Pewnie! -powiedzieliśmy z Dipperem w tym samym czasie i zawstydziliśmy się. Zeszliśmy na dół i pobiegliśmy do lasu.
                                ***
Gdy wyszła poczułem się samotny.
Wydawało mi się rano, że jest na mnie zła. Wyszłem z domu około południa. Chodziłem po lesie bez celu, gdy nagle usłyszałem śmiechy trzech osób. Odchyliłem lekko krzak i zobaczyłem jak Clementine, Mabel i Dipper gonią się. Uśmiechnąłem się gdy zobaczyłem jak Sosenka się potyka  i upada, ale gdy Clem pomogła mu wstać poczułem się... zazdrosny?
-Nie złapiesz mnie! -krzyknęła Gwiazdeczka do brata. Gonili się tak jeszcze jakiś czas. Gdy wszyscy usiedli zmęczeni na przywróconym drzewie Mabel podawała im butelki z wodą, gdy nagle...
-Dipper, Mabel wracać tu! -przeszły mnie ciarki gdy usłyszałem  głos  Stanforda.
Dzieciaki pożegnały się i bliźniaki zaczęły wracać w stronę Chaty, a Clem do chatki. Zorientowałem się, że muszę być przed nią, więc zacząłem biec jak szalony. Szybko dobiegłem do chatki, otworzyłem drzwi i położyłem się na kanapie tak, żeby wyglądało jakbym się nudził. Chwilę później przyszła i spojrzała na mnie.
-Już wróciłaś? Miałaś być wieczorem. -udawałem, że nic nie wiem.
-Zapomnieli, że idą gdzieś z wujkami. -powiedziała z lekkim smutkiem.
Szkoda...
Usiadłem, żeby zrobić jej miejsce. Ona jednak stała przed drzwiami.
-Choć, teraz ja Ci coś pokaże. -powiedziałem i wyszliśmy.
                                ***
Szliśmy pół godziny, może więcej, ale w końcu dotarliśmy  do małej jaskini. Weszliśmy w głąb, ciągle bez słowa. Nagle zza zakrętu pojawiło się światło.
-Bill, jesteś pewny co robisz? -powiedziała niepewnie, a echo rozniosło się.
-Choć i sama się przekonaj. -powiedziałem.
-Łał! -powiedziała na widok całego stada motyli świecących na różne kolory. -To jest niesamowite!
-Mój dziwnogedon jednak się na coś przydał, nie? -odwróciła się i spojrzała na mnie smutno.
-Nie mówmy o tym. -powiedziała i przytuliła mnie.
Prawe oko zaczęło piec, ale nie dałem tego po sobie poznać bo wiedziałem co to oznacza. Odsunąłem ją od siebie i poszłem na środek jaskini.
-To nie koniec. -powiedziałem i odepchnąłem się od ziemi. Lewitowanie. Tej mocy najbardziej mi brakowało. Podleciałem do niej.
-Skąd... jak... -chciała coś powiedzieć, ale chyba nie wiedziała jak. -Umiesz coś jeszcze po za czytaniem w myślach i tym? -spytała zaciekawiona.
-Na razie nie. -powiedziałem. -Ufasz mi? -spytałem po chwili ciszy.
-Chyba tak. -powiedziała niepewnie.
Wziąłem ją szybko na ręce i wylecieliśmy z jaskini. Podleciałem z nią tak wysoko, że było widać całe miasto. Ona cały czas miała zamknięte oczy, a głowę przyciskała mi do szyi.
-Spójrz. -powiedziałem
-Nie! -krzyknęła z strachu.
Widok miasta przy zachodzącym słońcem był niesamowity, a ja bardzo chciałem by to zobaczyła.
-Proszę. -zacząłem nalegać.
Po chwili ciszy spojrzała mi w oczy, a potem na miasto.
-Łał. Miasto jest piękne. -powiedziała i nagle jej wargi musnęły mój policzek.
Spojrzałem na nią zaskoczony, a ona się uśmiechnęła, ja również się uśmiechnąłem i zacząłem się zbliżać. Wylądowałem przed naszą chatką i odstawiłem ją ostrożnie. Stanęła na przeciwko mnie.
-Dziękuję za niesamowite popołudnie i wieczór. -powiedziała nieśmiałym głosem.
-To ja dziękuję, że się zgodziłaś.
-Przepraszam za... za... -rozpłakała się, a ja przytuliłem ją. Lubiłem to robić, nie wiem czemu, tak bardzo lubiłem to robić.
-Hej, spójrz na mnie. -powiedziałem łagodnie. Spojrzała mi w oczy. -Nie masz za co mnie przepraszać, ale ja Ciebie tak.
-Nie. Ja... ja... oni pytali czy coś o tobie wiem, wiedzą, że wróciłeś, a ja chciałam powiedzieć, że wiem gdzie jesteś. -szeptała starając się powstrzymać płacz, ale jej się nie udało.
-Jak to? -spytałem zaskoczony.
-Mabel mi powiedziała, że wróciłeś i że pewnie jesteś zły, a ja jej odpowiedziałam, że co jeśli się zmieniłeś. Oni podejrzewają, że ja coś wiem. -szeptała.
Zaprowadziłem ją do jej pokoju, a sam poszłem spać na kanapie.
                                  ***
Znów stałam na łące. Dwie postacie już na mnie czekały. Zrobiłam krok w stronę demona, gdy nagle ziemia pod moimi nogami się zapadła i zaczęłam spadać. Gdy już miałam spaść w nicość uratował mnie anioł.
                                ***
Obudziłam się w swoim pokoju. Wstałam szybko by sprawdzić co robi Bill. Od wczoraj zaczęłam się o niego martwić. Gdy otworzyłam drzwi Bill siedział na kanapie, pewnie wstał chwilę przede mną.
-Hej. -powiedziałam, a on odwrócił się i wstał.
-Hej. Jak Ci się...
Niedokończył. Drzwi na zewnątrz otworzyły się i stanął w nich... Dipper.

W naszym wymiarze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz